Kajzerek: Co się sprzedaje w polskim internecie?

3
fot. NBA League Pass

Niektóre z tych rzeczy są oczywiste i nie wymagają głębokich analiz. Warto jednak o tym wspomnieć, by zdać sobie sprawę, jak niewiele często potrzebujemy. Na szczęście społeczność Szóstego Gracza różni się nieco od czytelników innych portali, co wynika z faktu, że chłopaki przyzwyczaili Was do treści premium i dzięki temu stworzyli ekskluzywne grono osób, które chcą czegoś więcej niż banalnej treści. Nie mam ścisłych danych na potwierdzenie swoich obserwacji, więc nie mam też stuprocentowej pewności, czy właśnie takie są pragnienia polskiego kibica NBA. Nie chcę też, by ktoś poczuł się wrzucony do wora, tym bardziej, jeśli jesteś regularnym czytelnikiem Szóstego Gracza. Pewnym pokusom łatwo mimo wszystko ulec, zwłaszcza w erze click-baitów i zarabiania na reklamach. Tak bardzo jak jest to denerwujące, tak w wielu przypadkach stanowi główne źródło utrzymania Twoich ulubionych portali. Żyjemy w świecie kompromisów, a to oznacza, że od czasu do czasu sprzedajesz używając któregoś z poniższych tematów przewodnich. 

LeBron James – to fascynujące, bo pomimo upływu lat i pojawieniu się w lidze tylu znakomitych osobowości, to nadal LeBron James jest twarzą ligi; jej największym magnesem. To potwierdza siłę jego marki. Każdy chce wiedzieć, co słychać u LeBrona; co LeBron powiedział; co zrobił na i poza parkietem oraz jak się ma jego syn i co ubrała jego żona. Stworzenie tak silnie przyciągającego wizerunku kosztowało jego oraz jego zespół wiele pracy. To już pewnego rodzaju przyzwyczajenie – widzisz “LeBron” to klikasz, bo spodziewasz się, że “hej, to może być coś bardzo istotnego dla przyszłości ligi”. Duże marki także to wykorzystują. Są też długie formy o biznesie, gdy James rzuca quasi-analityczne spojrzenie na budowanie imperium. Poza tym LBJ zahaczył swoim stażem o kilka pokoleń, więc nie jest wyłącznie idolem millenialsów. Posiada kapitał, który prawdopodobnie będzie mu towarzyszył już zawsze. Czerpie z niego również Bronny, co ma rzecz jasna swoje plusy i minusy, bowiem mało który chłopak prognozowany na późną pierwszą rundę draftu może liczyć na podobną liczbę publikacji m.in. ESPN. 

Krytyka Michaela Jordana – to nie powinno nikogo dziwić. Kult Michaela Jordana ciągle ma się dobrze. Bardzo trudno odciągnąć uwagę od wszelkich tematów dotyczących MJ-a, zwłaszcza gdy te uderzają w jego wizerunek. Wiele osób stara się go zdyskredytować, bo zdaje sobie sprawę, że w ten sposób zyska uwagę mediów. Imponujące w tym wszystkim jest to, że MJ bardzo rzadko do wszelkich zarzutów się odnosi. Stworzył wokół siebie tak silne poczucie niezniszczalności, że w zasadzie nic nie jest w stanie mu zaszkodzić, zwłaszcza nie tezy wypluwane bez namysły przez jego byłych kolegów z drużyny, czytaj sfrustrowanego i udręczonego Scottiego Pippena. W komentarzach zawsze jest piekło. Jeszcze na początku pojawia się próba argumentacji, ale potem są już tylko inwektywy świadczące o dużym zaangażowaniu emocjonalnym. Co robią zatem portale? Wsadzają kij w mrowisko, by takie sytuacje prowokować. W ten prosty sposób mogą liczyć na organiczne zasięgi, a o nie w mediach społecznościowych coraz trudniej. MJ JEST niezniszczalny. 

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułFlesz: “Sloppy Fat Boy” w Miami, zemsta smakuje najlepiej na zimno
Następny artykułPhoenix Suns zwalniają Chrisa Paula(!)

3 KOMENTARZE