Wake-Up: Warriors i Knicks uratowali się, przedłużając serie. AD z urazem głowy. All-NBA Teams

25
fot. NBA League Pass

Gramy dalej, we wszystkich seriach drugiej rundy obejrzymy Game 6.

New York Knicks i Golden State Warriors przetrwali pierwsze mecze eliminacyjne. Zagrali jak przystało na zdesperowane drużyny walczące o życie, nie pozwalając wyrzucić się z playoffów przed własną publicznością.

Miami @ New York 103:112 (3-2) J.Butler 19/7/9 – J.Brunson 38/9/7
LA Lakers @ Golden State 106:121 (3-2) L.James 25/9 – S.Curry 27/8a

1) Musimy jednak zacząć od Anthony’ego Davisa. Los Angeles Lakers nie wykorzystali okazji, żeby zapewnić sobie awans, a teraz pod znakiem zapytania pozostaje dostępność Davisa w kolejnym spotkaniu.

AD w czwartej kwarcie został przypadkowo uderzony w głowę przez Kevona Looneya, musiał opuścić parkiet i nie wyglądał dobrze siedząc na ławce. Później Chris Haynes z TNT raportował, że do szatni został zawieziony na wózku.

Najnowsze doniesienia Haynesa są bardziej optymistyczne i wygląda na to, że jednak uniknął wstrząśnienia.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułDniówka: Warriors i Knicks walczą o przetrwanie
Następny artykułFlesz: Dlaczego usprawnienie “Chaosu” Warriors jest tak ryzykowne

25 KOMENTARZE

  1. Taka myśl mnie naszła. Świadcząca o wielkości Jamesa:

    Są W NBA drużyny. A czy e jego przypadku nie jest tak że mamy od kilkunastu lat dodatkowa druzyne:
    Cleveland Lebrons Miami Lebrons i teraz LA Lebrons ??? …

    0
      • Przynajmniej tyle na koniec zrobili, niech szarpią dalej. Nawet po tym jak już odpadną to przynajmniej pokazali choć trochę charakteru na koniec. To mimo wszystko moim zdaniem buduje drużynę, nie mają już nic do stracenia więc dlaczego nie pomęczyć jeszcze Miami?
        I pozostawi też (przynajmniej mi) mniejszy niesmak po tych wpierdolach od JB

        A może w kolejnym meczu Thibsowi uda się jeszcze pobić jakiś rekord z minutami na boisku i być może nikt z Knicks przy tym nie zginie? ;)

        0
  2. To co robi Thibs w RS jest chore, ale hej! ogromny szacunek dla Brunsona i Grimesa, 48 minut w meczu PO- wow. Nie ma kalkulowania ryzyka kontuzji itd. jest elimination game i idą “w trupa” kosztem własnego zdrowia. Niewielu graczy tak chce i potrafi. Za takie serce do walki trudno nie lubić tych Knicks.

    0
    • Ja wiem, ze jak multimiliarderzy (i hyper atleci) graja w pileczke niecala godzine to jest heroizm godzien ukrzyzowania, ale zejdzmy na ziemie. Ciezko ZAPIERDALAJA to miliardy za miske ryzu. Szlachta sie bawi (i kosi miliony)

      Pozdrawiam serdecznie!

      0
      • Trochę nie kumam tej argumentacji, bo zestawiając z tragediami na świecie, wojną itd. sport jest tylko zabawą, a przegrany mecz, to nieważna głupota. Ale w kwestii sportowej inne gwiazdy też biorą miliony, a najważniejsze mecze olewają lub nie mają kondycji/mentala/ charakteru żeby dać z siebie wszystko, więc warto docenić tych, którzy dają z siebie 110%.

        0
        • Zgoda. Po prostu chcialem sie wyproznic jak bardzo mnie irytuje robienie przez media ze sportowca drugiego Wolodyjowskiego bo zagral pelne 48 czy 90min KOPIAC te czy inna pilke. Dla mnie to zaden heroizm. Tyle i tylko tyle.

          0