Wake-Up: Harden wyrzucony, Embiid nie. Warriors wygrali G3. Clippers bez Kawhia

13
fot. NBA League Pass

Golden State Warriors uratowali się w Game 3 i mimo nieobecności zawieszonego Draymonda Greena zaliczyli pewne zwycięstwo.

LA Clippers bez kontuzjowanego Kawhia Leonarda walczyli do samego końca, bo Norman Powell podjął pojedynek strzelecki z Devinem Bookera, ale Phoenix Suns nie mogli sobie pozwolić, żeby nie wykorzystać tego nieoczekiwanego osłabienia rywali.

Philadelphia 76ers kończyli mecz bez wyrzuconego Jamesa Hardena, ale finisz należał do Tyrese’a Maxeya i dzięki temu są już o krok od sweepu.

Philadelphia @ Brooklyn 102:97 (3-0) T.Maxey 25 – M.Bridges 26
Sacramento @ Golden State 97:114 (2-1) D.Fox 26/10/9 – S. Curry 36
Phoenix @ LA Clippers 129:124 (2-1) D.Booker 45 – N.Powell 42

1) Philadelphia 76ers stracili Jamesa Hardena tuż przed czwartą kwartą, a niewiele brakowało, żeby już na samym starcie zostali bez Joela Emiida, który kopnął przechodzącego nad nim Nica Claxtona. Miał szczęście, że nie trafił go w jaja tylko obok w nogę, bo to pewnie przesądziło, że sędziowie potraktowali Joela ulgowo, nie jak Draymonda, dając tylko flagrant-1.

Chyba jedynie celnością “ciosów” można tłumaczyć kryterium zastosowane przez sędziów i to, że bardziej od kopnięcia zostało ukarane uderzenie. Harden próbując minąć Royce’a O’Neale’a, uderzył go prosto w “private area” i wyleciał z boiska.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułDniówka: Must-win Warriors bez zawieszonego Greena
Następny artykułDniówka: Czas na Younga i Townsa, żeby potwierdzili swoją wartość. Zmiany w Wizards

13 KOMENTARZE

  1. Kawhi zagrał 80 minut w dwóch meczach w przeciągu czterech dni.Za te pieniądze nie będzie się zacharowywał na śmierć,trzeba się szanować.I cyk,robi sobie wolne.Inny wniosek.DiVincenzo i Huerter na 99,9 procent mają tego samego ojca.

    0