Kajzerek: Idź na “AIR”

3

Aktor grający w filmie “AIR” Michaela Jordana ani razu nie pokazał twarzy i to jest okay, bo ta decyzja pozwoliła Benowi Affleckowi zachować ten mityczny status legendy koszykówki. “Zabieg artystyczny”, tak powinniśmy to nazwać. Bo film generalnie jest naprawdę przyzwoitą wizją i wykonanie sprostało koncepcji, która przecież od początku budziła nasze zainteresowanie. Przeniesienie na ekran historii Sonny’ego Vaccaro i jego starań o zakontraktowanie jednego z najlepiej zapowiadających się graczy draftu 1984 roku, okazało się tak intrygujące, że nawet sam MJ nie miał nic przeciwko. Ben Affleck, który jest producentem i reżyserem filmu opowiedział jakiś czas temu o spotkaniu z GOAT-em. 

– Cieszę się, że dostałem możliwość zamienienia z nim kilku słów – wspomina Affleck. – Powiedziałem mu, że jeśli nie chce żebym to robił, to z szacunku do niego tego filmu nie nakręce. Wtedy jednak opowiedział mi o ludziach, którzy byli dla niego bardzo ważni. To nie jest 10-godzinny dokument, więc musiałem to wszystko skompresować. Powiedział mi: “Hej, są tacy ludzie jak George Raveling i Howard White, którzy są w tej historii bardzo ważni i nie mogą zostać pominięci – dodał. – Otworzył dla mnie wiele drzwi, dzięki którym znalazłem wspaniałych aktorów. Viola świetnie wpisała się w rolę Deloris [matki Jordana] – mówił dalej. 

Affleck odniósł się również do wspomnianego na początku zabiegu związanego z pokazaniem wyłącznie sylwetki Jordana. W jego rolę wcielił się Damian Delano Young i na dobrą sprawę jego postura oraz rysy twarzy sprawdziłyby się w oddaniu obrazu młodego MJ-a, jeśli taka byłaby konieczność. Mimo to ekipa odpowiedzialna za produkcję postanowiła, że nie wykorzysta tej przewagi, ponieważ znacznie bardziej na wyobraźnie widza podziała brak faktycznego przedstawienia jednej z głównych postaci tej historii. 

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułFlesz: Preview i typy pierwszej rundy i play-in Zachodu
Następny artykułRudy Gobert zawieszony, nie zagra przeciwko Lakers

3 KOMENTARZE

  1. Właśnie jestem po seansie. Dobrze zrobiony film w starym hollywoodzkim stylu, bez specjalnych ambicji artystycznych. Gdyby nie temat, pewnie do szybkiego zapomnienia, bo było już mnóstwo opartych na takim schemacie produkcji.
    Jednak dla fana NBA pamiętającego stare czasy są dodatkowe emocje i smaczki – chociażby “Sirius” Alana Parsonsa z przedmeczowych prezentacji składu Bulls w tle ważnej sceny, czy powracający żart o Barkley’u.

    0
  2. “Wśród krytyków pojawiło się kilka głosów niezadowolenia, że historia produktu skupia się za bardzo na białych, którzy napisali wizję marki.” Ależ by to było, gdyby Affleck pociągnął temat nie pokazywania twarzy MJa dalej i np samemu zagrał “ciało” głównego bohatera. Do tego jakaś mała współpraca z Netflixem i – o rany – jak wspaniała gównoburza by w koło tego powstała! Jaka reklama, jaki interesujący kulturowy plot twist.. Rozmarzyłam się, przepraszam;)

    0