Kajzerek: Tęsknie za Kobem bo…

13
fot. YouTube

Mój nostalgiczny nastrój przywołał ostatnio postać Kobego Bryanta, jako osoby, której szczerze mi brakuje. Jego nieoczywista osobowość wielu odrzucała. Niektórzy twierdzili nawet, że za twarzą człowieka, który stara się wyznaczać trendy, kryje się w gruncie rzeczy osobowość bardzo krucha, spragniona uwagi innych ludzi. Jeśli zawsze w ten sposób podchodziłeś do Kobego Bryanta, to prawdopodobnie nie zgodzisz się z tym, co zostało poniżej zapisane. Kobe odcisnął piętno na kilku generacjach, pozostawiając pustkę w momencie, w którym go zabrakło. Dlatego właśnie, bez konkretnej ku temu okazji, poczułem potrzebę sprowadzenia ostatnich refleksji na “kilka” uderzeń w klawiaturę. 

Tęsknie za Kobem, bo…

– jego przekaz był pozbawiony szarych stref. Nie wtedy, gdy tłumaczył się ze zdrady, ale wtedy, gdy wyjaśniał adeptom, w jaki sposób powinni podchodzić do swoich obowiązków. Ta filozofia została zawarta w kilku publikacjach i to spuścizna, którą powinniśmy doceniać, bo nie było na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat koszykarzy, którzy tak chętnie i tak odważnie wypowiadaliby się na temat swojego rzemiosła. Zakładam, że Kobe cenił swoje know-how i wielu rzeczy nie mówił, by zostawić coś dla swoich padawanów. Mimo to zostawił nas z wieloma fantastycznymi cytatami – w bardzo precyzyjny sposób oddającymi jego mindset zarówno do życia, jak i koszykówki. Można się z nimi utożsamiać, można się z nimi kłócić, jednak bardzo trudno przejść obok nich obojętnie. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że właśnie o to mu chodziło… o dyskusję. 

– był showmanem w najczystszej postaci. Co prawda zakończył karierę na kilka lat przed śmiercią, więc pod tym kątem niczego nie straciliśmy i co jakiś cza odświeżamy pamięć. Ale zdobycie Oscara za animowany film krótkometrażowy było czymś absolutnie wybitnym i podkreślającym jego ambicje. Nie chciał schodzić ze ścieżki “robienia wokół siebie szumu”, choć pewnie nie to było zawsze jego nadrzędnym celem. Jego idee z góry jednak zakładały, że mają chwytać ludzi za serca i poniekąd ekscytować i edukować – zwłaszcza, gdy Bryant był na etapie budowania swojej marki jako “storytellera”. Kierunek, jaki obrał bez wątpienia zrodziłby jeszcze wiele fantastycznych rzeczy pobudzających wyobraźnie. 

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułWake-Up: 76ers zakończyli passę Kings, Indiana nie umie bez Haliego
Następny artykułBucks starają się namówić Rockets do oddania Erica Gordona

13 KOMENTARZE

  1. Mamba-sramba, niby się zgadzam, ale jakoś nie tęsknię. Czy trzeba być psycholem, żeby stać się elitarnym i sięgać szczytów, czy też żeby stać się elitarnym i sięgać szczytów trzeba się otrzeć się o bycie / stać się psycholem? #kijwmrowisko

    0
  2. Ja nie tęsknię. Oczywiście szkoda, że zginął, z tego w żaden sposób nie zamierzam śmieszkować. Ale dla mnie to Adaś Miauczyński, zawsze drugi – kopia, podróbka, pierwsza pochodna po MJu. Jedyne w czym od niego był lepszy to w kontaktach z dziennikarzami. Wyjąć ten akapit a reszta to mogłaby być na temat His Airness. Kobe był idolem wielu graczy nowego pokolenia, bo był centralnym punktem 2008 roku, miał 3-4 lata grania na siebie i napierdalania punktów, a potem 2 mistrzostwa zdobył, więc przez 8-9 lat był w centrum przekazu NBA, King jeszcze nie był królem.
    Uprzedzając – czytałem kilka ksiażek na temat Lakersów, Kobas był gnojkiem w druzynie, nie bez powodu Phil popełnił zdradę szatni pisząc ksążknę na temat tego, że ten zawodnik nie nadaje się do trenowania. Nie lubię go jako człowieka, jako koszykarz nie jest u mnie w Panteonie.

    0
  3. Po erze MJ nikt nie osiągnął więcej, taka prawda.

    Tęsknie i żałuję, pamiętam jak wybierałem się na jego mecz w MSG i wszystko było klepnięte, a nagle żona w ciąży się okazała, a jego w tej MSG nie było !!!!
    Analogicznie wybierałem się na mecz LAL/PHI – wszystko klepnięte i znowu ciąża,
    a to był ostatni moment żeby go zobaczyć w pierwszym rzędzie i to z córką, kilkanaście h później już go nie było :(

    Niby dupek, niby samolub, ale tytan pracy i taki typ, że niby nikt go nie lubi,
    a jednak każdy woli mieć po swojej stronie.

    0