Wake-Up: Celtics wzięli rewanż na Warriors, wyrywając zwycięstwo po dogrywce

4
fot. NBA League Pass

Boston Celtics przerwali serię czterech kolejnych porażek z Golden State Warriors.

Wzięli rewanż za finały wyrywając mecz, w którym obrońcy tytułu znowu chcieli zrobić swój statement i przez długi fragment drugiej połowy kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Od początku czuć było, że obu drużynom zależy. To nie było tylko jedno z wielu spotkań sezonu regularnego. Warriors wyszli niskim ustawieniem z Jordanem Poole’m zamiast Kevona Looneya, podczas gdy gospodarze po raz pierwszy w sezonie wystawili piątkę, którą grali w finałach.

Jayson Tatum znowu miał kłopoty z celnością, do tego na finiszu czwartej kwarty popełnił ważne straty, ale nie odpuszczał, walczył na całym parkiecie tak jak cała jego drużyna i Celtics dogonili rywali, doprowadzili do dogrywki, a potem zapewnili sobie zwycięstwo. Bardzo ważne zwycięstwo, udowadniając, że są w stanie przeciwstawić się Warriors. I to nawet pomimo swoich problemów w ataku.

Chicago @ Detroit 126:108 (Z.LaVine 30 – B.Bogdanović 25)
Golden State @ Boston 118:121 OT (S.Curry 29 – J.Tatum 34/19)
Toronto @ Minnesota 126:128 (S.Barnes 29 – D.Russell 25)
Brooklyn @ Phoenix 112:117 (K.Irving 30 – M.Bridges 28/9a)
Philadelphia @ Portland 105:95 (J.Embiid 32/9 – D.Lillard 25/11a)

1) Stephen Curry zakończył pierwszą połowę buzzer-beaterem z własnej połowy

Dzięki temu goście schodzili do szatni z prowadzeniem, które potem powiększyli i utrzymywali przez całą drugą połowę. Aż na 18 sekund przed końcem Jaylen Brown rzutem zza łuku doprowadził do remisu. Curry nie wykorzystał szansy na game-winnera, przez całą czwartą kwartę spudłował wszystkie swoje 5 prób zza łuku i trzeba było rozegrać dodatkowe pięć minut.

Na 2:23 przed końcem Brown zdobył punkty w penetracji, dając gospodarzom prowadzenie i rozpoznając decydujący fragment, który przesądził losy tego pojedynku. W kolejnej akcji Klay Thompson nie złapał podania i Warriors stracili piłkę. Za chwilę Brown odegrał do wolnego w rogu Ala Horforda, który podobnie jak na finiszy czwartej kwarty, zrobił co trzeba i wpakował trójkę. Potem Malcolm Brogdon zablokował Jordana Poole’a pod koszem i Jayson Tatum pull-up trójką prawie przypieczętował zwycięstwo. Prawie, bo jeszcze Warriors zmniejszyli straty i mieli ostatnie 3 sekundy na oddanie desperackiego rzutu z połowy na drugą dogrywkę.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułMitchell Robinson wypada z gry na minimum trzy tygodnie
Następny artykułMiędzy Rondem a Palmą (1162): Wielki Brandels

4 KOMENTARZE

  1. Bonjour
    Siedzę tutaj od początku tygodnia. Czekałem na ten mecz bardzo mocno ale oprócz naprawdę świetnej atmosfery przed spotkaniem i w samej hali, poziom samego widowiska pod względem emocji jednak trochę rozczarował.
    Mam już dość zakupów, muzeów, croissantów, naleśników, makaroników i zupy cebulowej.
    A już najbardziej tego pieprzonego paryskiego metra.
    Wracam do domu na bigos i pierogi.

    From Paris with love ❤️❤️❤️
    Wasz Ange de la Bonté

    0