Wake-Up: 71 punktów MITCHELLA! 54 Klaya, buzzer Looneya

21
fot. NBA League Pass

Po wyjątkowo nudnym Nowym Roku, drugiego dnia 2023 roku NBA odpaliła fajerwerki.

I to jakie! Donovan Mitchell eksplodował fenomenalnym meczem, pobijając niedawny rekord strzelecki sezonu ustanowiony przez Lukę Doncica.

Został dopiero siódmym zawodnikiem w całej historii ligi, który osiągnął poziom 70 punktów. Trzecim w latach dwutysięcznych, dołączając do Kobiego Bryanta i Devina Bookera. Jest też pierwszym, który zrobił 70-punktowe double-double od czasu Davida Robinsona w 1994.

A co najważniejsze, Mitchell swoim rewelacyjnym występem zapewnił Cleveland Cavaliers zwycięstwo. Jeszcze po pierwszej połowie przegrywali 18 punktami z Chicago Bulls. Ponownie byli osłabieni brakiem kontuzjowanych Dariusa Garlanda i Evana Mobleya. Ale Donovan nie pozwolił im się poddać. Wziął zespół na swoje barki, pociągnął comeback, doprowadził do dogrywki i w fantastycznym stylu wygrał dla gospodarzy ten mecz.

Co więcej, po raz pierwszy od 1978 roku zdarzyło się, żeby tego samego dnia poza meczem na 70 punktów, ktoś inny zdobył też 50. Teraz zrobił to Klay Thompson w szalonym pojedynku z Atlantą Hawks, który zakończył się dopiero po dwóch dogrywkach.

Phoenix @ New York 83:102 (D.Ayton 12 – J.Randle 28)
LA Lakers @ Charlotte 121:115 (L.James 43/11 – T.Rozier 27)
Chicago @ Cleveland 134:145 OT (D.DeRozan 44 – D.Mitchell 71/8/11)
Toronto @ Indiana 114:122 (G.Trent 32 – B.Mathurin 21)
New Orleans @ Philadelphia 111:120 (Z.Williamson 26 – J.Embiid 42/11)
San Antonio @ Brooklyn 103:139 (K.Johnson 22 – K.Irving 27)
Dallas @ Houston 111:106 (L.Doncić 39/12/8 – K.Porter 25)
Denver @ Minnesota 111:124 (N.Jokić 24/9a – A.Edwards 29/10)
Detroit @ Portland 106:135 (B.Bogdanović 21 – J.Grant 36)
Atlanta @ Golden State 141:143 2OT (T.Young 30/14a – K.Thompson 54)
Miami @ LA Clippers 110:100 (B.Adebayo 31/13 – P.George 25)

1) Mitchell doprowadził do dogrywki robiąc „Lukę”.

Został sfaulowany na 4.7 sekund przed końcem, żeby nie wyrównał wyniku celną trójką, więc musiał spudłować drugi wolny. I tak samo jak Doncić kilka dni temu, on również wykonał ten plan perfekcyjnie i dobił swój niecelny rzut.

Tym rzutem przedłużył mecz i odebrał strzelecki rekord klubu LeBronowi (57).

DeMar DeRozan też grał świetnie (44pkt) i długo utrzymywał przewagę Bulls, ale nie uratował ich w ostatnich sekundach. Jego potencjalny game-winner nawet nie dotknął obręczy.

Przez cztery kwarty Cavaliers ani razu nie prowadzili. Pierwszą przewagę uzyskali po trójce Mitchella na początku dogrywki i zaraz uciekli Bulls. Donovan nie schodził z boiska przez całą drugą połowę, ale nadal miał wystarczająco sił, żeby przejąć ten dodatkowy czas gry. Goście nie byli już w stanie odpowiedzieć. Nie pomylił się ani razu przy czterech rzutach, trzy z nich trafił zza łuku, a na koniec wolnymi przekroczył magiczną granicę 70.

Zdobył 13 z 15 punktów gospodarzy w dogrywce. Wcześniej miał aż 42 z 83 swojej drużyny w drugiej połowie i dołożył do tego jeszcze 8 asyst, między innymi na finiszu obsługując podaniami w kolejnych akcjach Jarretta Allena (21pkt, 8zb).

71 punktów
22/34 z gry, 7/15za trzy, 20/25 z linii

Wyrównał też rekord kariery z 11 asystami i w sumie miał swój bezpośredni udział przy aż 99 punktach drużyny, co jest drugim najlepszym osiągnięciem w historii NBA. Tylko Wilt był lepszy, kiedy rzucił 100.

Miał jeszcze 8 zbiórek, a na parkiecie spędził w sumie aż 50 minut.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułEric Gordon dobitnie o swojej drużynie: “Nic się nie zmienia”
Następny artykułFlesz: “Honest Truth” rzucił 71 dla Cleveland

21 KOMENTARZE

  1. Mitchell nie zrobił Luki, bo popełnił błąd, który widać na pierwszy rzut oka. Ale wiadomo, NBA puści wszystko byle było widowisko.
    Chyba, że się mylę to mnie poprawcie, ale rzucający osobiste nie może pójść na zbiórkę dopóki piłka nie dotknie obręczy.

    0
    • Tak, przy rzucie wolnym dopóki lecąca piłka nie dotknie obręczy, żaden z zawodników nie może przekroczyć linii wokół pomalowanego (oczywiście także gracz oddający rzut który nie może przekroczyć linii z której wykonuje próbę).
      W zależności od tego z której drużyny zawodnik popełni błąd – rzut jest powtarzany lub anulowany.

      0
    • tak to wygląda w Rulebooku:
      RULE NO. 9: Free Throws and Penalties, Section I—Positions and Violations, b. The free throw shooter may not step over the plane of the free throw line until the ball touches the basket ring, backboard or the free throw ends.
      PENALTY: This is a violation by the shooter on all free throw attempts and no point can be scored.

      0
  2. Suns bez Bookera są dramatycznie słabi. CP3 wygląda na to, że już się niestety skończył. Ayton gra tak jak by mu się nie chciało, snuje się po tym parkiecie. W pierwszej połowie rzucić Knicks 33 punkty, masakra.

    Wygląda na to, że stracili już chyba bezpowrotnie szansę na majstra. A jeśli chcą jakoś jeszcze ten sezon ratować, to jakieś grubsze zmiany chyba muszą pójść.

    Za to Knicks pierwsza połowa lux – atak dobrze wyglądał, fajnie dzielili się chłopaki piłką. Na drugą połowę już ciężko się patrzyło, bo tradycyjnie iso game Juliuska zabijało flow.

    Tomcio chyba usilnie stara się załatwić All-Star dla swojego pupila Juliuska. Gdyby mógł to chęcią tyrał by 48 minut w każdym meczu.

    0
  3. Ayton jest na sprzedaż. Tak jak kolega napisał: gra jakby od niechcenia – przez 22 minuty pierwszej połowy miał ZERO zbiórek. Wiec nie masz zbiórek na własnej desce, nie masz tez na atakowanej, wiec jak nie trafiasz to nie masz ponowien, a w obronie nie bronisz trójek no u masz efekt. W drugiej kwarcie Knicks zrobili run 21-0 i tak z 31-20 zrobiło się 52-20, wiec Suns nie trafili w kolejnych Ok 10 posiadaniach. W pierwszej było to samo: od 4-0 do 4-14. 4 punkty przez 6 minut. Śmiech na sali.

    0
  4. Nie chcę umniejszać osiągnięcia 70 punktów, ale nie ma co porównywać tego z Bryantem. Inne okoliczności. Wtedy wydarzeniem było gdy ktoś zagrał na 30pkt w meczu, teraz 30 jest na porządku dziennym, 40 już nie robią takiego wrażenia co jeszcze 10 lat temu.

    Jeszcze w temacie okoliczności, odpowiadając na ostatnią Palmę której posłuchałem dziś rano. Była dyskusja o tym czy LeBron jest w top10. Wg mnie jest, bo właśnie wydaje mi się że powinniśmy wziąć pod uwagę różne sytuacje zawodników. LeBron ma już 38 lat i jest w drużynie którą ciągnie jak może.

    0
  5. Dokładnie, inne okoliczności. Kobe robił 81 w garbage time w wygranym meczu, bo Jackson akurat przyjął za dużo peyotlu i zasnął na ławce, emocji w tym tylko nieco więcej niż w (nie)pamiętnej 70 Bookera. A Michtell grał w meczu na styk. Naprawdę epicki Mamba był, jak rzucał najlepszej drużynie w lidze 62 punkty w 33 minuty i to w meczu, w którym jakoś szczególnie mu za 3 nie siedziało.

    A co do samych zmian, to tempo gry dmucha nam dziś statystyki. Duuuużo łatwiej o średnia 20-25 PPG na sezon niż kiedyś. 30 PPG też chyba będzie w tym roku rekordowe. Wyeliminowanie take fouli przyspieszyło dodatkowo grę. Dało więcej posiadać w fast break i transition, a to najłatwiejsze punkty.

    0
  6. Właśnie chodzi mi o takie komentarze jak gsausage – którzy nie potrafią docenić świetnego meczu Mitchella szukając dziury w całym. Przypomina to ten motyw z Świąt u Griswoldów, gdy Clarkeowi udało się zapalić te światła na domu, a teść skomentował to że nawet nie mrugają.
    Pozdrawiam i życzę pozytywniejszego podejścia i radości z koszykówki :)

    0