Między Rondem a Palmą (1147): Jacek Cyzio

15
fot. Oskar Pilch

Dziś w Palmie rozmawiamy o tym o czym nie da się nie rozmawiać, o powrocie Bena Simmonsa do Philly, ucieczce Kings z Memphis i o wydarzeniach poniedziałku i wtorku.

Sprawdzamy argentyńskie łzy, co z tym całym Kawhi’em Leonardem, zalążki rywalizacji Cleveland z Atlantą i co wydarzyło się w 1147 roku.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułWake-Up: Kings przetrwali comeback Moranta. Wpadka Nets w Philly
Następny artykułFlesz: Rumory

15 KOMENTARZE

  1. KULTURA kadry narodowej Argentyny wzorem. Od pierwszego w ich historii złota FIBA America 2001 po dzis dzien. Na fundamencie pokolenia, które w jednym czasie weszło do reprezentacji, osiągnęło sukces ….. i do tej pory “pilnuje KULTURY” – Carlos Delfino, rocznik 1982 mial czynny udzial w mistrzostwie AmericaCup 2022 i nowy trener ze “Złotego Pokolenia” Pablo Prigioni, rocznik 1977. Luis Scola (1980) architekt i wykonawca etosu kadry od 2001 aż do 2021, nigdy nie opuszczał żadnego turnieju i do końca pozostawał bazą, opoką drużyny. Scola, Delfino, Prigioni oraz Wołkowyski (1973), Oberto (1975), Ginobili (1977), Sanchez (1977), Gutierrez (1978), Nocioni (1979), rowniez praktycznie przez dwie dekady, pracowali regularnie, sumiennie na rzecz wykuwania KULTURY. TO BYŁ ICH DOM, OJCZYZNA. Ich miłość, poświęcenie ziarno dla kadry wypuściło owoc kolejnego pokolenia KULTURY. Od Campazzo (1991), który pierwszy wszedł do kadry na Igrzyska w 2012, poprzez Laprovittole (1990), Delie (1992), Garino (1993 – kontuzja 2022), Brussino (1993), Galizzi (1993), Deck (1995) i Luca Vildoza (1995). To pokolenie słabsze sportowo ale KADRA to ich GNIAZDO. Dali radę powtórzyć Złoto Mistrzostw z 2001 i 2011. Proszę popatrzeć na medale, udzialy Argentyny w Igrzyskach, Mistrzostwach Świata, Mistrzostwach Ameryk od roku 2001 do 2022. Igrzyska 5 na 5 udział w tym Złoto, Brąz, czwarte, ósme, siódme miejsca. (Złoto Igrzysk, którego jedynie brakuje Hiszpanii). Mistrzostwa Świata 5 na 5 udział – dwukrotnie Srebro (2002 gdzie skrzywdzono ich w finale i 2019) oraz czwarte, piąte, jedenaste miejsca. Mistrzostwa Ameryki – zawsze z medalem. Hiszpania, USA, też Francja – ogromne nacje, z ogromnym potencjałem, także, nazwijmy to kolonialnym, z wielkimi sukcesami. Obok nich Argentyna, która wyciska każdą kroplę soku/potu z PRACY na rzecz KULTURY kadry narodowej.
    Sztafeta KULTURY, jest nadzieja, będzie trwać dalej począwszy od Leandro Bolmaro, rocznik 2000 (Utah) poprzez Fernandeza, Diaza, Chapero, Corbolana, Sigismontiego, Giovanettiego, Bocce, Prato, etc. Bolmaro potencjał ma większy niż ktokolwiek z “pokolenia Campazzo i Decka” ale raczej niższy niż Scola, Ginobili, Delfino, Nocioni ….choć ….nie w tym rzecz, przecież. Bolmaro kocha grać w “klubie, GRODZIE Argentyna”…. a Ci za nim, na pewno też. Kolejne pokolenie, trzecia dekada będzie trzymać KULTURĘ.

    Vamos, vamos Argentina,
    vamos, vamos a ganar,
    que esta barra quilombera,
    no te deja, no te deja de alentar.

    ps.
    największy ból w dziejach, iż Batistuta z Caniggią nie zagrali nigdy na Mundialu ze sobą
    (poza dwoma zwycieskimi meczami grupowymi 1994)
    co skutkowaloby Pucharem 94, 98, 02.

    0
    • @psiepole
      Doceniam twoją fascynacją Albicelestes a szczególnie moim ulubionym graczem Mundialu we Włoszech, ale trochę cię poniosło z tym duetem Caniggia – Batigol.

      Pomimo fantazyjnej fryzury, jego energii i przebojowości w 90′ Claudio, dwa lata później, po przejściu do Romy był już wrakiem piłkarza…
      Jego “timline” z Batistutą nigdy się nie pokrywał.
      Te “mistrzostwa”- 98/02- to szybciej nawalony jak stodoła Diego – mógły dla Argentyny- wygrać niż ten duet.

      0
      • Jego czas z Batistuta pokrył sie w Copa America 91.

        Nie był wrakiem piłkarza. Straciłeś Caniggie z oczu.
        Odżył w Benfice a potem gdy znów zgasł powrócił w Boca.

        Na Mundial 1994 był gotowy – o czym swiadczą dwa pierwsze mecze grupowe, 4-0 z Grecją i 2-1 z Nigerią.
        W trzecim spotkaniu kontuzja kończąca Mundial.
        Na Mundial 1998 był w top formie ale nie pojechał ze względu na długie włosy jak Fernando Redondo i nie tylko.
        Przypominam, że Daniel Passarella oświadczył, że długowłosi nie będa grać i nawet Bati sie ukorzył gdyz podciął włosy.

        Potem Caniggia znikił ale znów odżył i złapał wiatre w żagle w Szkocji, Dundee i mag futbolu Bielsa odkurzył Go i zabrał na Mundial 2002.
        Miał grac w pierwszym składzie, dokladnie pamiętam co mówił Bielsa i co było w przygotowaniach.
        Naciągniecie mięsnia tuz przed mundialem sprawiło, że miał wrócic do gry na faze pucharową Mundialu i nawet złapał czerwona kartkę w ostatnim meczu grupowym będąc na ławce.

        Zatem Twój cytat
        “Jego „timline” z Batistutą nigdy się nie pokrywał”.
        JEST NIEPRAWDĄ !!!!!

        1994 i 1998 to była ekipa na mistrzostwo.
        2002 – mozna było spodziewac sie wszystkiego z Bielsą i odpadli w grupie i Caniggia nie zagrał.
        Na mundial 2002 to Caniggia był w lepszej formie fizycznej niż Batigol.

        Straciłeś z oczu CLAUDIO CANIGGIE.
        To jest potwarz wobec Syna Marsowego!
        Miał różne zakręty życiowe, sportowe ale ZAWSZE był w formie na MUNDIALE!
        1990 – był
        1994 – był, kontuzja w trzecim meczu po dwóch golach i dwóch wygranych wcześniej
        1998 – pierdolony Passarella nie zabiera Redondo (ówczesna najlepsza piątka świata), Caniggie oraz tam było jeszcze dwóch innych ze wzgledu na długie włosy… tak, tak!!
        2002 – był na Mundialu!!! był przewidywany na pierwszy skład i był tak ważny, że został zabrany na Mundial mimo kontuzji aby zagrac od fazy grupowej bo przeciez Bielsa mierzył w złoto.

        0
        • *Dwa gole, dwa zwyciestwa, pierwszy sklad na Mundialu 1994 i kontuzja w trzecim w 23 minucie przy 0-0.
          *Przed Mundialem 1998 miał bardzo dobry okres w Boca, Argentynie, Copa Libertadores i wtedy to była ceniona liga zanim zachód nie wydrązył kraju i ligi.
          *Przed Mundialem 2002 ponownie przezywał kolejna młodość w Dundee i Glasgow. Miał byc kluczem w taktyce Bielsy.

          Caniggia z Batistutą mieli ten sam czas DLATEGO tak boli.

          0
          • Pomimo podobnego wieku prime Batistuty przypadał na czas pomiędzy Mundialami w USA i Francji.
            Jakkolwiek wiem, że “Syn Wiatru”, miał krótkie okresy rewitalizacji w Lizbonie i Glasgow to jego prime’m, był okres gdy grał w Atalancie (Mundial we Włoszech).

            Jedyna realna szansa, aby to duo stanowiło o sile napadu Argentyny to Mundial 94′
            Co było, wiadomo, i też bardzo nad tym ubolewałem.

            Nominacja trenerska twardorękiego i konfliktowego Passarelli była odpowiedzią AFA na pozasportową kompromitację Albicelestes w USA (problemy z kokainą Diego i – wcześniej – właśnie Caniggi)

            Jakkolwiek pominięcie kilku wielkich graczy z wymienionych przez ciebie powodów brzmi idiotycznie (szczególnie tyczy się to Redondo), tak na Mundial we Francji ewentualna pozycja Caniggi była zajęta przez będącego w formie Claudio Lopeza.

            Kolejne mistrzostwa to już niestety klarowna sytuacja- sensacyjne powołanie 36letniego Caniggi przez Bielsę chyba z czystej chęci zadośćuczynienia za te wcześniejsze niefortunne lata.
            Nie zagrał tam ani jednej minuty.

            Gracz zjawiskowy, porywający tłumy.
            Temperament – szczególnie pozaboiskowy-, kontuzje i problemy Argentyny w czasach schyłkowego Maradony niestety sprawiły, że jego kariera nie wyglądała tak jak można było oczekiwać.

            0
  2. Nawet jeśli było to na potrzeby programu to tak, mnie kupiło to co zNYKajacy mówił o rywalizacji Hawks-Cavs. Czekałem na ten mecz i w przyszłości będę równie chętnie oglądał starcia pomiędzy tymi backcourtami.
    A co do obniżania składu i graniem Mobleyem na centrze, to jeszcze spokojnie. Porażki Cleveland jakoś dziwnym trafem zbiegły się z absencją Jarretta Allena. Gdyby jeszcze tam na ławce czekał ktoś, komu żal nie dawać minut na czwórce i sprawdza się w tej roli to spoko, ale “rezygnowanie” z Allena, bo na czwórce musi grać Cedi Osman albo Kevin Love to absurd.

    0