Dniówka: Ben Simmons wreszcie się rozkręca, dzisiaj wraca do Philly

0
fot. YouTube

To było już półtora roku temu, ale świetnie pamiętamy akcję, która zakończyła karierę Bena Simmonsa w Filadelfii – gra w post-up z Danilo Gallinarim, robi spin, zostawiając rywala za sobą i nagle jest sam pod koszem, a z pomocą dobiega tylko niski Trae Young. Wystarczyło podskoczyć, wsadzić piłkę do obręczy i wyrównać wynik Game 7 na trzy i pół minuty przed końcem… Ale Ben nie patrzy na obręcz, nie próbuje rzucać, pewnie obawiając się faulu i woląc uniknąć wizyty na linii (34.2% w tamtych playoffach), oddaje piłkę do Matisse’a Thybulle’a. Jego kolega nie ma już aż tak dobrej pozycji, zostaje sfaulowany i pudłuje oba wolne. Atlanta Hawks za chwilę powiększają przewagę i już jej nie oddają, zapewniając sobie awans do Finału Wschodu.

Tamta akcja okazała się kluczowym momentem meczu i kariery Simmonsa. Przelała czarę goryczy. Joel Embiid i Doc Rivers już nie kryli swoich frustracji. Wszyscy w Philly mieli dość gwiazdora, który boi się rzucać. On natomiast miał potem pretensje o brak wsparcia, zrozumienia i zażądał transferu.

To też nie chodziło przecież tylko o tę jedną akcję. Simmons w trzech ostatnich meczach tamtej serii nie zanotował dwucyfrowego dorobku punktów, a łącznie w swoich trzech ostatnich występach na parkiecie Wells Fargo Center oddał ledwie 11 rzutów z gry. Oczywiście zajmował się pilnowaniem lidera Hawks i jak zwykle był najlepszym podającym drużyny, ale to już nie rekompensowało jego awersji do patrzenia w stronę kosza i fatalnej skuteczności wolnych.

Dzisiaj, po raz pierwszy od tamtego Game 7, Simmons ponownie zagra w Philly. Miał to zrobić już na początku marca, co zapowiadał zaraz po transferze na Brooklyn, ale zatrzymały go problemy z plecami i ostatecznie pojawił się wtedy w hali swojej byłej drużyny tylko w roli widza. Obejrzał jak jego nowi koledzy robią 29-punktowy blowout na Sixers. Kevin Durant i Kyrie Irving mieli coś do udowodnienia Jamesowi Hardenowi, a też chcieli wygrać dla Simmonsa, który oczywiście został wybuczany przez kibiców.

Teraz wreszcie pojawi się na boisku, ale niestety znowu nie doczekamy się ciekawego pojedynku drużyn, które wymieniły się gwiazdorami. Simmons nie zmierzy się ani z Hardenem, za którego został przehandlowany, ani z Embiidem, z którym nie stworzył duetu na miarę realnego kontendera, ani nawet z Tyrese’m Maxey’em, który świetnie zastąpił go, gdy Ben siedział w domu czekając na wymianę. Sixers wystąpią w mocno osłabionym składzie, co powinno ułatwić Simmonsowi zadanie w rozegraniu dobrego meczu.

To może być kolejny jego dobry występ, bo wygląda na to, że wreszcie odnajduje swój rytm. Jeszcze przed chwilą na Brooklynie też było słychać o frustracji z Simmonsa, który bardzo słabo zaczął sezon i poza unikaniem rzutów zupełnie nie przypominał All-Stara, jakim był wcześniej Philly. Ale teraz wygląda jakby wreszcie zaczął się odblokowywać i coraz lepiej odnajdywać w Brooklyn Nets. Przestał być pasywny, w jego grze pojawiła się znacznie większa dynamika, patrzy w stronę kosza i atakuje pomalowane. W trzech ostatnich występach miał więcej punktów z drive’ów niż łącznie we wszystkich wcześniejszych, 16 z 26 rzutów oddał w restricted area i za każdym razem poprawiał swoją season-high zdobycz. W sumie uzbierał 48 punktów, o jeden więcej niż w pierwszych dziewięciu meczach. Do tego w Portland miał najwięcej w sezonie 13 zbiórek, a w starciu z Grizzlies wracając do wyjściowego składu w roli centra zanotował najwyższy wskaźnik +19.

Tak więc ten powrót ma miejsce w bardzo dobrym dla Simmonsa momencie.

Oczywiście nadal nie jest to poziom All-Stara, ale wreszcie coś się ruszyło, zaczął grać lepiej, co daje nadzieję, że z czasem Nets doczekają się tego trzeciego gwiazdora, na którego tak bardzo liczą.

(8-9) Brooklyn @ (8-8) Philadelphia 1:30

W Filadelfii nie ma już Simmonsa, ale pojawił się nowy zawodnik unikający rzutów. I wcale nie chodzi o Thybulle’a, który jeszcze bardziej pudłuje zza łuku niż w poprzednich sezonach. To PJ Tucker nagle nabawił się takiej alergii.

Weteran, który był największym wakacyjnym wzmocnieniem Sixers, już od trzech meczów nie zdobył punktu. Nawet nie za bardzo próbował, bo przez łącznie prawie 96 minut gry oddał zaledwie dwa rzuty.

Tucker jest jednym zawodnikiem w całej NBA, który mając za sobą ponad 400 minut, oddał mniej niż 70 rzutów. W jego przypadku to tylko 49. W przeliczeniu PER-36 notuje średnio 3.6 rzutów na mecz, oczywiście zdecydowanie najmniej z wszystkich graczy rotacji. (dla porównania, Thybulle ma “aż” 5.6 PER-36)

A co jeszcze bardzo istotne, PJ wcale nie unika rzutów ze względu na słabą skuteczność. Jak już zdecyduje się rzucać, to trafia z najwyższą w karierze skutecznością (55% z gry, 44% za trzy)…. Może po prostu nie chce sobie popsuć tych cyferek?

Teraz to właśnie Tucker został ostatnim zdrowym starterem Sixers. Ale podobno jest szansa, że po dwóch meczach przerwy wróci dzisiaj Tobias Harris (biodro).

(9-6) Sacramento @ (10-7) Memphis 2:00

Memphis Grizzlies dopiero co cieszyli się z powrotu Jarena Jacksona Jr, który wreszcie zadebiutował w tym sezonie, ale nawet przez chwilę nie byli w pełnym składzie i teraz stracili swój podstawowy backcourt. Desmond Bane (palec stopy) będzie poza grą jeszcze przez co najmniej dwa tygodnie. W przypadku Ja Moranta (kolano) też wyglądało na to, że może czekać go nieco dłuższa przerwa, ale teraz pojawia się nadzieja, że wróci szybciej. Jego status został poprawiony na „doubtful”. To oznacza, że dzisiaj i tak go raczej nie zobaczymy, ale chyba nie będzie długo pauzował, skoro już teraz jego występ nie jest zupełnie wykluczony.

Przypomnijmy, że w zeszłym sezonie Grizzlies świetnie radzili sobie pod nieobecność Moranta, zaliczając bilans 20-4. Teraz natomiast przegrali już wszystkie 3 mecze bez swojego lidera. Bo też teraz nie mieli w nich Jacksona i Bane’a.

Osłabienie gospodarzy to szansa dla Sacramento Kings na dobre otwarcie trasy wyjazdowej i trudnej serii sześciu kolejnych meczów przeciwko drużynom z dodatnim bilansem. Mają na koncie już sześć zwycięstw z rzędu, ale też cały czas dopiero 27. obronę (ostatnio oddali aż 129 punktów słabym Pistons, grającym bez Cunninghama, Beya i Stewarta), więc przed nimi ważny sprawdzian ich siły. Przewagą Kings jest na pewno zdrowie, bo nie mają nikogo na liście kontuzjowanych.

Pytanie, kto będzie włączał świetlny laser w Golden 1 Center, jeśli podczas obecnej trasy uda się Kings przedłużyć serię zwycięstw? To nowa tradycja w Sacramento, po każdej wygranej trzeba nacisnąć specjalny przycisk, żeby “Light the Beam”…

(3-15) Detroit @ (10-6) Denver 3:00

Osłabieni Detroit Pistons z serią 7 porażek odwiedzą dzisiaj osłabionych Denver Nuggets, którzy najprawdopodobniej znowu będą bez Nikoli Jokica i Jamala Murraya.

Michael Porter Jr w tej sytuacji powinien przejąć pałeczkę lidera, ale bez podań Jokera i mając na sobie bardziej skupioną obronę rywali, zgubił swój rzut. Po tym jak w Chicago zanotował 6 trójek i najlepsze w sezonie 31 punktów, jego skuteczność była na poziomie 50% z gry i 48% za trzy. Teraz w trzech kolejnych meczach uzbierał łącznie tylko 29 punktów przy 32% z gry i spudłował 13 z 16 trójek.

(5-10) LA Lakers @ (10-6) Phoenix 4:00

Anthony Davis poprowadził Los Angeles Lakers do serii trzech zwycięstw, zaliczając w każdym z tych meczów przynajmniej 30 punktów, 60% z gry i 16 zbiórek. Jest trzecim zawodnikiem w historii klubu z serią trzech 30-15, a od razu warto też dodać, że przez cały poprzedni sezon miał tylko cztery takie występy. Wreszcie się rozkręcił, przypominając, jak potrafi dominować pod koszami, co też pozwala LeBronowi Jamesowi spokojnie wracać do zdrowia. Może AD potrzebował jego nieobecności, żeby poczuć, że musi wziąć zespół na swoje barki i dać z siebie jeszcze więcej niż dotychczas. Ale też trzeba pamiętać, że te świetne cyferki robił w meczach ze słabymi rywalami na własnym parkiecie. Zobaczymy jak dzisiaj poradzi sobie w Phoenix w pojedynku z Deandre Aytonem.

W Suns tymczasem kontuzjowanego Chrisa Paula świetnie zastępuje Cameron Payne. W sześciu ostatnich meczach w roli startera zdobywa 20.2 punktów, trafia 45.5% trójek i rozdaje 6.3 asyst.

Poprzedni artykułWake-Up: Bulls zatrzymali gorących Celtics. Pacers czwartą drużyną Wschodu
Następny artykułWake-Up: Kings przetrwali comeback Moranta. Wpadka Nets w Philly