Flesz: Oceniamy debiutanckie przedłużenia, podpisane i nie

2
fot. youtube/NBA

Deadline na przedłużenia debiutanckich umów klasy Draftu 2019 przyniósł ich sensacyjnie mało. Smakiem obeszli się zwłaszcza podkoszowi, którzy trudno powiedzieć na co w tym krajobrazie liczą.

Z drugiej strony, gdy cały niehelwecki świat biduje, NBA liczy na to, że Amazon i platformy streamingowe podbiją stawkę tak, że telewizja musiała będzie zapłacić fortunę za to, co w telewizji już się tylko sprzedaje. A sprzedaje się już w telewizji tylko sport na żywo. Dlatego poziom salary-cap za rok ma szansę wzrosnąć o dziesięć milionów, za kolejny rok o dziesięć następnych i jeszcze raz w 2024 roku. Już dziś umowy dla Tylera Herro i Jordana Poole’a, dające im po ok. 30 mln dolarów rocznie – i to jeszcze zanim wejdą w swój prime – wydają się stealami dla organizacji HEAT i Warriors. Wydają się w pewnym sensie owocami kultur obu tych klubów.

Podsumujmy i oceńmy dziś wszystkie przedłużenia z ostatnich dni deadline’u. Te wcześniejsze dla Herra, RJ’a Barretta i Keldona Johnsona – podobnie jak trzy maxy dla Ja, Ziona i Dariuszka –  omówiliśmy już w czwartek w zapowiedzi wczorajszego deadline’u. 11 przedłużeń to nowy rekord, donosi, za swoimi sources, Marc Stein.

Kevin Porter Jr. – 16 (82.5) mln dolarów,  rok (cztery) lata

Houston Rockets już w poniedziałek popołudniu poinformowali o niespodziewanym przedłużeniu umowy dla swojego raczej-rozgrywającego. W czwartek typowałem, że akurat Porter Jr. swojego przedłużenia nie podpisze, ale też nie spodziewałem się, że Rockets uda się zejść z nim do poziomu tylko 20 mln dol. rocznie.

Przypomnijmy – Koby Altman, GM Cleveland, oddał za niego cztery drugorundowe picki do Detroit, żeby wybrać go z #30 draftu. Już wtedy bowiem kluby przeprowadziły wywiad środowiskowy, który wróżył to, że pewnego dnia w szatni Cavaliers Porter postawi się przy kolegach trenerowi i GM’owi tak, że zostanie z klubu po prostu wyrzucony.

Od tamtego czasu wszystko jest jednak chyba dobrze. Porter wyznał nawet, że Rockets “saved my life”. Kto jak nie młody, leworęczny mężczyzna zasługuje na drugą szansę. Porter tłumaczył nawet, że samo ścięcie afro z tym fikuśnym, penerskim warkoczykiem jest dla niego nowym otwarciem, pewnym przejawem wydoroślenia, oesu. Jedyny kłopot z nim polega tylko na tym, że cały cytat brzmiał “saved my life, potentially”.

Jego 0.82 PPP w pick-n-rollu nie jest nawet na poziomie ligowej średniej, trafia tylko 33% rzutów po koźle za dwa i za trzy a jego współczynnik asyst do strat jest na poziomie tylko 2:1. Istnieje bowiem szansa, że 22-letni Bryan Kevin Porter Jr. ani nie jest starterem, ani nawet może nie być graczem NBA, gdy za dwa-trzy lata od teraz liga wypełni się podobnymi mu 19-letnimi guardami.

Z drugiej strony, KPJ jest z Rainier Beach, czyli jak już powszechnie wiadomo ze Seattle. A jako, że jest ze Seattle, to odpowiedzialność – podobnie jest z Dejounte Murray’em – bierze za niego Jamal Crawford. A jeśli bierze za niego odpowiedzialność Jamal Crawford, to może nie pozwoli się dzieciakowi zepsuć i potraktuje osobiście to, żeby tak się nie stało.

Rockets mogli więc zaczekać z nim do zastrzeżonej wolnej agentury, choć pieniądze są jeszcze relatywnie znośne i gwarantowanych jest tylko 16 mln dol. w pierwszym roku. 3.0

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułWake-Up: Debiutanckie przedłużenia. 3-4 tygodnie przerwy Schrodera. Kolejny gracz Hornets aresztowany
Następny artykułMiędzy Rondem a Palmą (1134): 30 pytań do 30 klubów

2 KOMENTARZE