Między Rondem a Palmą (1080): Czasy kompotu i szkolnych dyskotek

5
fot. Oskar Pilch po przeróbce

Dziś w Palmie rozmawiamy o tym czy już trzeci w tym roku chłopak z Philly obrazi się na krytykę, o nadchodzącym nieubłaganie końcu projektu Utah Jazz i żegnamy też uczciwie autora przebojów z czasów naszej odległej młodości.

Sprawdzamy uczciwie i wybitnie jak rozwiąże się Top-4 Wschodu, doskonale cały ten wyścig San Antonio z Lakers po Play-In i bardzo brutalnie to od jakiego wzrostu zaczyna się przystojność mężczyzn.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułFlesz: W Utah już po wszystkim. Można się rozbierać
Następny artykułHastings i Winge z Denver stali się viralem

5 KOMENTARZE

  1. Fenomen Phila Collinsa jakoś mnie nigdy nie dotknął, podobnie jak Stinga, którego solowe płyty to dla mnie równia pochyła po świetnymThe Police.

    W kategorii z Anglii/solista /bardziej pop niż rock/ – zdecydowanie Dawid Bowie a w miarę upływu lat zakumałem o co cho z Eltonem John’em.

    “Rocket Man” i “Tiny Dancer”, mają jedne z najpiękniejszych lini melodycznych ever.

    0