Dniówka: Trójka liderów na początku wyścigu po MVP. Clippers odwiedzą Dallas

11
fot. AP Photo

James Harden notuje najwyższą średnią punktów od czasów Wilta Chamberlaina, Luka Doncic prowadzi najlepszy atak NBA, a też Giannis Antetokounmpo nie pozwala o sobie zapomnieć. Ta trójka szybko zajęła podium na początkowym etapie wyścigu po MVP, co zapowiada niezwykle interesującą rywalizację w dalszej części sezonu (od razu dodam, że LeBrona Jamesa mam na czwartym miejscu).

50 punktów, 14 zbiórek, 6 asyst i 0 strat. Po raz pierwszy w tym sezonie Giannis Antetokounmpo nie popełnił ani jednej straty, a według danych Basketball-Reference.com, w całej historii ligi wcześniej tylko Michael Jordan raz miał mecz na 50-10-5 bez straconej piłki. Równocześnie było to już 17 double-double Giannisa w 17 meczu Milwaukee Bucks. To najdłuższa taka seria na starcie rozgrywek od czasu Billa Waltona (34 z rzędu) z mistrzowskiego sezonu Portland Trail Blazers.

Tak jak tego można było się spodziewać, MVP poprzedniego sezonu nie zwalania z tempa i teraz jest jeszcze lepszy. Po tym wczorajszym popisie przesunął się na drugie miejsce najlepszych strzelców ligi z średnią 31.1 punktów. Notuje także najlepsze w karierze średnie 13.9 zbiórek i 6.4 asysty, a jego drużyna wygrała już osiem meczów z rzędu, umacniając się na pozycji numer jeden Wschodu.

Giannis ponownie jest liderem NBA pod względem liczby dunków (62) i skuteczności przy obręczy (78.1%), a jakby tego było mało, zaczął nieco częściej trafiać zza łuku. Po 17 meczach ma już 24 celne trójki, podczas gdy w całym zeszłym sezonie uzbierał ich tylko o 28 więcej. Choć na szczęście dla reszty ligi, nadal nie robi tego na dobrej skuteczność i nie stał się zagrożeniem na dystansie. Poprawił się o ponad cztery punkty procentowe, ale na razie to ledwie 30%, więc nadal można zostawiać mu miejsce do tych rzutów. Widać jednak powolny progres, bo już w drugiej części poprzedniego sezonu trafiał ponad 31%, a obecnie przy trójkach po jednym lub dwóch kozłach jego skuteczność wynosi bardzo przyzwoite 35.7%. Z czasem powinno być tylko lepiej. Ale mimo że jego rzut się poprawia, dziwne są jego problemy na linii rzutów wolnych, gdzie póki co męczy się trafiając tylko 60%.

James Harden jeszcze niedawno zdobywał średnio 42 punkty prowadząc Houston Rockets do ośmiu kolejnych zwycięstw, ale ostatnio miła kilka nieco mniej imponujących występów, dlatego jego średnia w sezonie spadła do 37.9 punktów. Dopiero co poprzednio zdobywał najwięcej od czasów młodego Michaela Jordana, a teraz jeszcze to przebija. Przy okazji pokazuje jak można poprawiać swoją efektowność strzelecką, mimo że jego skuteczność z gry spada. Trafia mniej niż w poprzednich latach 43.6%, ale notuje najwyższy od czasu gdy jest w Houston wskaźnik TrueShooting 62.4%. Zawdzięcza to aż 14.2 wizytom na linii rzutów wolnych i nieco większej liczbie rzutów zza łuku, a kiedy trójki zaczną mu wpadać na normalnym poziomie (33.8%), może nawet skończyć z 40 punktami na mecz.

Harden korzysta również na przyspieszeniu gry przez Rockets. W zeszłym sezonie byli jedną z najwolniej grających drużyn, podczas gdy teraz mają drugie tempo, co oznacza więcej posiadań i więcej okazji do oddania rzutu lub wymuszenia faulu. W przeliczeniu na sto posiadań w tym momencie zdobywa świetne 46.3 punktów, ale jest to o 1.9 mniej niż w poprzednim sezonie.

Luka Doncić podczas serii pięciu zwycięstw zalicza średnio triple-double na poziomie 35 punktów, 10 zbiórek i 11 asyst trafiając przy tym 42% zza łuku. Dallas Mavericks byli w tym czasie lepsi od rywali aż o 119 punktów, w tym +112 z Doncicem na parkiecie. W trzech ostatnich meczach zdobywali co najmniej 137 punktów i w każdym prowadzili różnicą +20. Oczywiście blowouty na własnym parkiecie ze słabymi Warriors i Cavaliers nie musiały robić dużego wrażenia, choć ich rozmiary były imponujące, ale wcześniej pokonali też Raptors, a ostatnio w Houston potwierdzili, że ich wysoka forma to nie tylko kwestia łatwego terminarza. Luka ograł Hardena w tym bezpośrednim pojedynku wczesnych kandydatów na MVP (Harden jest już 0-2, bo na otwarcie sezonu przegrał z Giannisem).

Niemal co mecz Doncić bije kolejne rekordy w swojej kategorii wiekowej i może okazać się najlepszym 20-latkiem jaki grał w NBA, wyprzedzając nawet samego LeBrona Jamesa. Póki co, tak samo jak on, Luka wykonał ogromny skok między swoim pierwszym i drugim rokiem w NBA. A warto przypomnieć, że po udanym debiutanckim sezonie, wcale nie jest łatwo sprostać rosnącym oczekiwaniom, o czym chociażby całkiem niedawno przekonali się Donovan Mitchell i Jayson Tatum. Większa rola w drużynie, odpowiedzialność, presja i większa uwaga obrony. Luka nic sobie z tego nie robi. Nie rozegrał jeszcze 90 meczów w NBA, a już wygląda jak franchise-player i prowadzi swój zespół do zwycięstw. Ale on oczywiście był na to lepiej przygotowany po doświadczeniach w Europie. Kiedy przechodził do NBA był już gwiazdą na profesjonalnym poziomie, miał na swoim koncie statuetki MVP ligi hiszpańskiej i Euroligi, a także mistrzowskie puchary. Mimo to, nie wszyscy wierzyli, że te sukcesy uda mu się przełożyć na NBA, co dzisiaj wygląda po prostu głupio. Był do wzięcia młody gwiazdor, który potwierdził swoją wartość na najwyższym europejskim poziomie, pokazał, że potrafi wygrywać, a mimo to w drafcie aż trzy drużyny zrezygnowały z sięgnięcia po niego… Jak można było nie przewidzieć, że stanie się takim game-changerem?

Doncić poprawił się właściwie w każdym elemencie i jest już bardzo bliski średniej na poziomie triple-double, ale robi to bardziej naturalnie i oczywiście dużo efektywniej niż Russell Westbrook. Nie widać tu przesadnego forsowania swojej gry dla cyferek. W tym momencie zalicza 30.6 punktów, 10.1 zbiórek i 9.8 asyst. Po słabszym początku jest też coraz skuteczniejszy na dystansie (obecnie 34.7%), natomiast najbardziej imponuje skutecznością penetracji, w których trafia aż 67.6% rzutów. Poza nim nikt w NBA kto ma obecnie więcej niż 100 drive’ów nie przekracza poziomu 60%. Do tego zalicza najlepsze 2.9 asyst z penetracji.

Wspomnijmy jeszcze o Player Efficiency Rating. Antetokounmpo po wczorajszym występie odzyskał pozycję lidera ze wskaźnikiem wynoszącym niesamowite 33.40, ale Doncić znajduje się tuż za jego plecami z 33.32. To oczywiście nadal tylko próba 20% sezonu zasadniczego, ale to równocześnie 20% sezonu na rekordowo wysokim poziomie. Tak wysokiego PER jeszcze nikt nie miał w całym sezonie, a rekord Wilta Chamberlaina wynosi 31.82.

Prowadzeni przez Lukę Mavericks mają zdecydowanie najlepszy atak zdobywając średnio aż 117.4 punktów na sto posiadań. O prawie 4 punkty wyprzedzają drugich w tym względzie Washington Wizards i są też póki co lepsi niż rekordowa w zeszłym sezonie ofensywa Golden State Warriors (115.0). Dzisiaj przed nimi kolejny trudny sprawdzian, ponieważ odwiedzą ich LA Clippers.

(12-5) LA Clippers @ (11-5) Dallas 2:30

Clippers także mają serię pięciu zwycięstw, ale podczas gdy Mavs w pięciu ostatnich meczach zdobywali aż 128.5 punktów na sto posiadań, oni wygrywali zatrzymując rywali średnio na tylko 100. Zapowiada się więc niezwykle interesujące starcie ataku z obroną i trudnie zadanie dla Luki Doncica, który będzie powstrzymywany przez Kawhia Leonarda, Paula George’a i Patricka Beverleya. Ten tercet pokazał już próbkę swoich defensywnych możliwości, choć na razie po 58 minutach spędzonych wspólnie na parkiecie mają zaskakująco kiepski wskaźnik DefRtg (112.3).

Oby tylko zabawy nie popsuł nam load management i sztab medyczny Clippers nie uznał, że Kawhi musi znowu odpocząć w pierwszej części back-to-backa, bo jutro grają w Memphis.

(5-9) Washington @ (12-3) Denver 3:00

W drugim dzisiejszym meczu także będziemy mieli zderzenie ofensywy z defensywą. Obrony, która zapewnia zwycięstwa i Denver Nuggets mimo że nie zachwycają swoją grą, są drugą siłą Zachodu. I ataku, który nie wystarcza, żeby za wiele wygrywać, ale sprawia, że przynajmniej dobrze ogląda się spotkania z udziałem Washington Wizards.

Nuggets mają trzecią najlepszą obronę NBA, Wizards drugi atak.

Atak Wizards jest jednym z największych zaskoczeń początku sezonu, bo kto mógł przypuszczać, że będą w stanie zdobywać aż tyle punktów? Przecież poza Bradley’em Bealem i cieniem Isaiaha Thomasa (który wraca do Denver, gdzie przesiedział na ławce poprzedni sezon) w składzie nie mają właście zawodników, którzy potrafią kreować grę i dostarczać punkty. Mimo to dotychczas połowę swoich meczów kończyli z dorobkiem ponad 120. I nie potrzebują do tego nawet Beala próbującego naśladować Hardena. Oczywiście Beal jest kluczową postacią ataku, zalicza rekordowe 29.6 punktów i 7.1 asyst, ale nie dominuje gry i nie przetrzymuje piłki. Nie jest Johnem Wallem. Wizards grają szybko i bardzo zespołowo. Rozciągają grę trójkami, dużo podają, mają aż 28.8 asyst i poza Bealem jeszcze pięciu zawodników z średnią ponad 12 punktów. W tym dwóch rezerwowych Davisa Bertansa i Mo Wagnera, którzy razem trafiają ponad 45% rzutów za trzy.

Poprzedni artykuł5 na 5: Wcześni kandydaci do Meczu Gwiazd 2020
Następny artykułWake-Up: Clippers zatrzymali Lukę i gorący atak Mavs

11 KOMENTARZE

  1. Hmmm,no cóż.Na podium są zawsze trzy miejsca,rozumiem że tak jest.Tu jednak trzeba by ten trzeci klocek opierdolić bo jakkolwiek by Harden nie był genialny w tym w czym jest genialny,jak dla mnie ciężko go stawiać obok dwóch wymienionych powyżej.Jeszcze chyba nigdy nie widziałem w lidze tak dobrego zawodnika na którego tak bym nie lubił patrzeć.Subiektywna ocena.

    0
    • Subiektywna ocena ale wielu się z nią zgodzi. Doceniam Hardena za jego cyferki, ale styl w jakim je zdobywa jest po prostu brzydki, chyba nikt z fanów nie chce oglądać takiej ilości rzutów wolnych. Osobiście uważam że NBA powinno zmienić przepisy apropo wymuszania wolnych z próby rzutu: ooo… obrońca podskoczył to ja też skoczę i się z nim zderzę, będzie faul i będę miał punkty, akcja na highlight, bleeee…

      0
    • W pełni rozumiem wszystkie głosy niechęci wobec Hardena i jego stylu, jednakże ja bardziej doceniam to co robi i jak to robi, niż wkurzam się na ten styl:
      (zawsze)Po 1. Każdy by mógł tak grać jak JH, a nie gra nikt. I nie wierzę, że tak nie graja, bo to brzydkie i feee, tylko dlatego że nie umieją.
      Po 2. Tam jest tyle umiejętności i techniki, że to się w głowie nie mieści. To nie jest KD rzucający z przewyższenia, to nie jest LBJ – skill oparty na nieziemskimi atletycznie, to jest co prawda bardzo silny (underrated u JH) ale niezbyt szybki, niezbyt skoczny, trochę ociężały zawodnik że mega skillem.
      Po 3. Bezkompromisowość w podejściu do analityki (rezygnacja z rzutów 2 pkt) jak nie do końca mi się podoba, tak szanuje!
      Po 4. Przecież to nie jest jego wina, że trener widzi tylko taki styl grania, bez zagrywek i bez grania przez JH bez piłki.
      Po 5. Jebaniec przy tym wszystkim jeszcze dobrze podaje.

      Dla mnie Hardena to wielki gracz, bo dominuje skillem, a nie fizycznością. Oglądam NBA, a nie PLK, przez atletyzm ale w tym wszystkim podziwiam tych ze skillem. A Harden do czasu Don Cicio był bezkonkurencyjny w ostatnich latach w tym zakresie.

      0
  2. Giannis zaczyna mieć podobną, a nawet lepszą cyferkową trajektorię niż Lebron ad. 2003-2010.

    Jeśli się nie połamie po drodze, ta liga będzie jego (O ile już nie jest?)

    Jego statystyki ogólnie to jest mindfuck dla kogoś, kto śledzi NBA od 20 lat. Wiem wiem, liga się zmieniła, te statsy teraz są mocno napompowane zmianą stylu i tempa, ale nadal linijka 31/14/6/1,5/1,5 w 33 min to jest kurwa żart. Biorąc pod uwagę, że do poprawy jest trójka i FT, może być najbardziej kompletnym zawodnikiem ostatnich 30 lat.

    Z Bucks chyba nie wygra tytułu, z obecnym składem będzie b.ciężko.

    0
      • Fakt, ale statsy te klasyczne to jedno. Test oka, w szczególności po bronionej stronie parkietu to drugie. Giannis jest bardzo dobrym obrońcą. I jego zespół w tym i zeszłym sezonie jednak mial/ma o wiele lepszy rekord.
        Na plus Luki, jego wiek. Jest młodszy i lepiej rzuca. Ale pisałem o tu i teraz. I teraz jestem pewien, że Giannis wywiera większy wpływ i ogólnie jest lepszy.

        0