Wake-Up: Mecz Pascala Siakama i wygrana Raptors na otwarcie finałów

38
fot. League Pass

Toronto Raptors przeważnie przegrywali mecze otwarcia serii, ale w tym historycznym momencie stanęli na wysokości zadania i wykorzystali przewagę własnego parkietu, wygrywając pierwszy w historii NBA mecz finałów rozegrany w Kanadzie. Przerwali serię sześciu zwycięstw Golden State Warriors, którzy po raz pierwszy rozpoczynają finały od porażki.

Golden State @ Toronto 109:118 (0-1)

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułMiędzy Rondem a Palmą (Boeing 767): Zapowiedź meczu nr 1 Finałów NBA
Następny artykułMiędzy Rondem a Palmą (768): Po meczu nr 1 Finałów

38 KOMENTARZE

  1. Pascal Siakam to jedno z największych odkryć tego sezonu NBA. MIP ma niemal pewne.
    Proszę Państwa wygląda na to, że mamy to: seria, aby być świetna musiała zacząć się od zwycięstwa Raptors.
    Warriors zagrali po prostu dobrze, a Raptors w pewnym momencie wpadało wszystko. I zobaczymy co teraz wymyśli Steve Kerr – to jest jego chwila na pokazanie swojej wielkości i dokonanie usprawnień przed Game 2. Powrót Cousinsa raczej nie będzie X-Factorem tej serii.
    Brawo Pascal, brawo Toronto i jedziemy dalej :-)

    0
  2. Co do Fredzia-nie od dziś wiadomo że spokojna głowa w sprawach pozaparkietowych potrafi zdziałać cuda.
    I tak nie wiadomo jak będzie dalej ale kurwa,jakże miły poranek:-)Od tego meczu zależało czy w ogóle będzie seria,i chyba będzie.Zajebiście!!!

    0
  3. Córka w pampersach, syn (jeszcze) w pampersie w nocy, ja w pampersie dziś rano. Toronto, musisz!

    Btw, nie bylem, nie jestem i nie będę fanem Raptors, ale w tej serii będę biegał w pieluchach jeśli trza.

    Stawiałem Raptors w 6.

    0
  4. Dla mnie Raptors to drużyną która ma wszystko by pokonać Warriors bez Duranta. Chodził mi do głowie typ że to będzie 4-1 dla Raptors (choć trzymam kciuki za Warriors) i tak może być jeśli jeszcze Iguodala nie będzie mógł grać. Z drugiej strony ciężko wierzyć że Siakam będzie rzucał 30 pkt na skuteczności 80%.

    0
  5. Draymond Green – ostatnia minuta pierwszej połowy i wymuszony offens przez Lowrego. Obejrzyjcie powoli reakcję “czołowego” zawodnika NBA: przewrócił się, popatrzył gdzie leży Lowry i wyprostował nogę w taki sposób żeby “przypadkiem” uderzyć w bark przeciwnika. Na szczęście jest za krótki…. Nie da się gościa lubić. Nie jest to żadna teoria spiskowa – obejrzałem to kilka razy i za każdym razem widziałem to samo: celowe kopnięcie.

    0
  6. Taaa, już po meczu Bucks w Bostonem były głosy, że to koniec serii. Tak samo po meczach Bucks z Toronto miało już być pozamiatane. Dzisiaj widzę to samo – Toronto 4-1, koniec, kropka, mistrzowie leżą, kaput, finito, nie podniosą się. Było na to takie dobre słowo – przereagowywanie. Nie skreślałbym Golden State nawet, gdyby wyjechali z Toronto z dwoma meczami w plecy. Moim zdaniem to wciąż faworyt tej serii i nie będę również zaskoczony, gdyby to było jedyne zwycięstwo Toronto. Z drugiej strony, na pewno będę zaskoczony, jeśli to jednak Toronto podniesie puchar na koniec. Ciągle Golden State w 6ciu

    0
  7. Doceniam Greena za bardzo fajne triple double, podążające za modą i stylem 21. wieku.
    10/10/10 przy 2/9 z gry z 6 stratami i żadnej ofensywnej zbiórki.
    Ładne takie, skromne, minimalistyczne, nie rzuca się w oczy. Podoba mi się.

    0
  8. Dziadek rano przez telefon mi powiedział “chwilę przed 80ką też można przeżyć orgazm”. Faktycznie mecz piękny. Można powiedzieć na styku biorąc pod uwagę, że gra GSW, i w końcówce spotkania dobre utrzymanie przez Raptors. Toronto robiło cały czas swoje i jeśli się nie zatną będzie seria. Pascal – co za gość! Twardo na Greenie, twardo na deskach. Pan Marc dziś bardzo wytrawnie – i rzucik i czytanie gry. O GSW nie ma co pisać – mają charakter. Żeby Iggy dalej grał zdrowy i będą takie słodkie mecze, że dodatkowo ciastka zwanego cupcake nie potrzeba.

    0