Sitarz: Złoto

10
fot. AP Photo/Ron Schwane
fot. AP Photo/Ron Schwane

Na treningach dwóch graczy rzuca za trzy punkty i pali siatki na obręczach. Prawie jak maszyna testująca produkt Spaldinga dni, tygodnie, miesiące wcześniej. Prawie bo nigdy nie doprowadza do zniszczenia. Projektanci znają umiar, zatrzymują ją, test ma potwierdzić, że towar wciąż stoi na najwyższym poziomie. Te najsłabsze rozrywają się szybko. Siatki w kompleksie treningowym Golden State wymieniane są co parę tygodni. Na boiskach, które pamiętam wisiały przez lata. Może wiszą do dzisiaj.

Golden State Warriors są blisko, ale nauczyliśmy się, że serię zakończyć należy w momencie gdy po lewej lub prawej stronie stoi czwórka. Jest trzy. Jeden cykl dominacji w dwóch częściach i jeden, który udowodnił, że w 2017 roku bezpieczna przewaga w meczach z Warriors nie istnieje. Punktowe runy są jak dwa rzuty wolne poprzedzone rytuałem – w defensywie. Trzy stopy w obronie nakręcą atak parafrazując Steve’a Kerra. Przejdą do historii w jaki tylko chcesz sposób, ale umówmy się – tak powinna dzisiaj wyglądać koszykówka. Jeśli trenujesz dzieci, to jedynym mankamentem wydają się pull-up trójki, bo pewnie 12 letni five-footer chce być Currym, Durantem, Thompsonem, którzy tylko rzucają – tak jak Blake Griffin tylko dunkuje. A może przeszkadza Ci brak dwóch skrzydłowych lub trzech lub czterech, jeśli policzymy Shauna Livingstona grającego jak power-forward na mid-post, albo nawet pięciu jeśli dwa metry wzrostu Thompsona wystarczą, dla których nie istnieją mniej ważne zadania do realizacji w obronie i w ataku?

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułDniówka: Przed Game 4. Ostatni mecz sezonu?
Następny artykułLeBronowi wymyka się szansa na zmianę biegu historii, Warriors piszą swoją na nowo

10 KOMENTARZE

  1. Ten fragment, gdy Piotrek pisze(sz) o oglądaniu akcji Warriors po raz drugi-trzeci, tych samych akcji. Np robiąc 10sec repeat w trakcie meczu (A czasem już po). To w jaki sposób komunikują się ze sobą w obronie – czasem ze słowami, czasem tylko empatycznie – to jak łatwo zmieniają krycie, to jest cudowne do oglądania, to jest poezja. To była i jest (dla mnie) najlepsza rzecz w tym sezonie poza Embiidem.

    Za to lubię ten zespół. Great coaching & leadership.

    0
  2. Wreszcie fajne spojrzenie na koszykówkę jako sport DRUŻYNOWY gdzie to jest cały clue do wygrywania Zrozumienie tego ze Warriors to Maszyna Która pracuje na wspólny sukces Durant został tam dodany żeby ja usprawnić zwiekszyc jej efektywność. Czytam wcześnie dniówkę napisana przez adwokata Lebrona Jamesa i się zastanawiam po co ja abonament przedłużyłem żeby teraz czytać jak wspaniały cudowny pachnący James przegrał ze złymi Chłopakami z Oakland którzy nie chcieli się kłócić ze sobą o piłkę nie złapali kontuzji nie przeszkadzało Klayowi ze nie pełni takiej roli jak nie którzy dla niego widzieli, ze Currymu nie przeszkadza bycie tym drugim tylko tam niema pierwszy drugi trzeci tylko są goście którzy chcieli fajnie pograć w kosza

    0
    • Trudno się nie zgodzić niestety z powyższą opinią. Ile można. Sam miałem już zrezygnować z przedłużenia po całym roku abonamentu. Ale teksty Piotra Sitarza… niewiarygodnie.. nie mam słów. Najlepsze co czytam w internecie o NBA. Więcej Piotra. No i palma :) Żadnych zmian w palmie ! Niestety w miarę upływu playoffs pozostałe teksty jakoś straciły… nie wiem – zmęczyły się chyba – ech :( mam nadzieję, że szybko wrócą na swój stały poziom :)

      0