Dwunasty Gracz: Wielcy Raiders, Jimmy Graham show i choke Vikings (podsumowanie Week 9)

8
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Maciej Kwiatkowski

Hej, Donald Trump został prezydentem USA. NFL is great again! Koniec tych demokratycznych pocałunków, prób robienia pieszczot ze sportu, w którym ostatniej niedzieli Fox daje 2-minutowy najazd na gościa, który leży i nie wie jak się nazywa.

A potem schodzi i za pięć minut wraca…

Karol Górkiewicz:

NFL na dobre zdaje się jechać na wyższym biegu, niż na początku sezonu. Po świetnej poprzedniej niedzieli, mieliśmy w tym tygodniu sporo zaciętych pojedynków, kilka niespodzianek i bardzo przyjemny dla oka poniedziałkowy mecz. Daniem głównym był pojedynek na szczycie AFC West czyli Broncos – Raiders i nie możemy być zawiedzeni. Oprócz tego mieliśmy niespodziankę między rywalami w AFC North, pojedynek rookies na linii (o którym więcej Maciek, jestem o tym przekonany), ciastkomarsz Cowboys i Saints (dobre typy Maćku!) i zwycięstwo Andrew Lucka nad Aaronem Rodgersem.

Nasze typy w tym tygodniu prezentują się nieźle (tzn. moje, bo u Maćka wieje ch… tragedią):

(Maciek: klnij Karol, można mówić wszystko i zostać memem, a chwilę potem prezydentem USA!)

Karol 5-8-2
dobrze: Raiders -1, Lions +6, Saints -4.
źle: Steelers -1.5, Eagles +2.5.

Maciek 10-4-1
dobrze: ——————————————- ! (:D)
źle: Broncos +1, Steelers -1.5, Browns +7, 49ers +4,
draw: Jets +4.

(Maciek: widziałeś co Curry zrobił po meczu z Lakers?)

Więc przed kolejnym tygodniem stoimy tak:

Karol 8-10-2
Maciek 10-8-2

Gonię! Do gier:


(6-3) Denver Broncos @ (7-2) Oakland Raiders 20-30

Raiders od początku pokazywali, że mają zamiar kontrolować mecz i ograniczyć czas, jaki ich defensywa spędzi na boisku. Grali regularnie na ziemi poprzez Lataviusa Murraya i Jalena Richarda, ewentualnie kierowali krótkie podania do w/w i receiverów. W pierwszej połowie bardzo regularnie przestawiali łańcuchy (move the chains – chodzi o zdobywanie nowych 1st downów) co skończyło się  20 punktami do przerwy – 2 TD zdobył na ziemi Murray i dwa FG nasz Sebastian Janikowski (+ spudłował jednego z 48yd – pierwszy miss wewnątrz 50yd w sezonie). Derek Carr ewidentnie celowo targetował receiverów grających przeciwko Bradleyowi Roby’emu, co skutkowało aż 99 yardami w 8 skutecznych próbach na 14. Roby był drugim najgorszym zawodnikiem tego tygodnia wg profootballfocus.com i ciekawe jest to, że właśnie on został tak obnażony. Brak Aqiba Taliba spowodował to, że chyba najlepszy slot-corner w lidze – Chris Harris Jr – musiał przenieść się na pozycję głównego cornera i tu wydawało się, że Raiders mogą znaleźć przewagę. Tymczasem to Roby zawiódł na całej linii, a Raiders to co chwilę piętnowali.

Druga połowa upłynęła pod hasłem “Unleash the Beast” i prawdziwy show dał Khalil Mack (2 sacki i 8 hurries). Był on absolutnie nie do zatrzymania dla RT Donalda Stephensona, który wg PFF był najgorszym zawodnikiem tego tygodnia z żenującą oceną 19.8. Z drugiej strony linii równie słabiutki występ zanotował LT Russel Okung, który nie dawał rady edge-rusherowi Bruce’owi Irvinowi (wspólnie z Mackiem force fumble, zapisany na konto Macka). Obaj jeszcze niedawno grali dla Seahawks, to tak na marginesie.

Raiders dalej optowali za grą biegową i po wcześniej wspomnianym fumble, już trzeci tego dnia TD zdobył Murray, a to była już IV kwarta. Po tym TD i wcześniejszym FG Janikowskiego wydawało się, że mecz się skończył, choć zespół z Oakland nie byłby sobą gdyby czegoś nie spieprzył w defensywie i dzięki akcji screen-pass 69 yardowy TD zdobył rezerwowy RB gości Kapri Bibbs. Po tym Broncos jeszcze raz próbowali atakować, co skończyło się interception rzucone prosto w ręce Reggiego Nelsona.

Gospodarze pokazali, że są for real i nie muszą bazować na efektownych akcjach Dereka Carra (jedynie 184 pass yardy i 65% skuteczność podań) i  i receiverów, żeby wygrywać. Tym razem pokazali bardzo mądrą grę, a i obrona zaczęła coś grać. Khalil Mack dostał najwyższą ocenę od PFF ze wszystkich zawodników w tym tygodniu – 98.3, ale też inni obrońcy się pokazali. Irvin, Nelson i rookie DT Darius Latham mieli ocenę ponad 80 i cała obrona Raiders zatrzymała grę biegową Broncos na ledwie 33 yardach! A jak mówimy o grze biegowej – gospodarze mieli aż 218 rushing yardów – co skutkowało czasem posiadania 41 minut i 28 sekund (na 60 ofc.). Duże znaczenie miał manewr Jacka Del Rio o graniu dodatkowym zawodnikiem w ofensywnej linii – rezerwowy guard Denver Kirkland grał w prawie połowie snapów i to skutkowało 5.7 YPC Murraya w 20 próbach.

(coś dodasz Maćku?)

(Maciek: tak – napisałem swój recap, jak miałem. Nie dogadaliśmy się! Wkleję, bo pisałem też o Broncos!)

Maciek Kwiatkowski

Wszystkie big-plays w meczu tygodnia wyjątkowo należały do Broncos – throw Trevora Siemiana na TD że byłem w szoku, drugi niezłapany przez Emmanuela Sandersa, 69-jardowy TD Kapriego Bibbsa czy upuszczona interception T.J’a Warda – ale Raiders rozpoczęli od 13 punktów w trzech pierwszych drive’ach, podczas gdy Broncos zrobili three-and-out w 4 z pierwszych 5 i kompletnie pozbawieni swojej gry biegowej nie byli w stanie odrobić strat. Największy problem linii Broncos (to Donald Stephenson…) od roku, czyli Khalil Mack drugi tydzień z rzędu żerował, wymuszając presję po presji. Siemian uginał się pod nią, nie mogąc flopować jak Manu.

Quarterbackowie nie zaliczają wielkich spotkań przeciwko Broncos – choć Derek Carr rzucił/skończył 12 z 16 throwów pod presją – i ogromną różnicę w tym meczu zrobiła gra dołem.

Jeszcze przed tygodniem typowałem – po tym co widziałem wcześniej – że atletyczny i wysoki rookie running-back Devontae Booker zastąpi CJ’a Andersona i stanie się rewelacją drugiej części sezonu. Nope. E-e.

Grając z niewyleczonym ramieniem Booker został do przerwy złamany przez run-defense Raiders, a Siemian rozpoczął od 2/9 completions i potem jego kilka wielkich throwów miało typowo oportunistyczny charakter. To nie był styl gry jaki preferuje Gary Kubiak. Broncos byli out-of-sorts.

Byli też trochę out-of-sorts do przerwy w obronie. Derek Carr operował krótkimi podaniami – 20/31, 184 jardy bez TD’s – a od trzeciego drive’u Raiders ustabilizowali grę biegową i Latavius Murray, wspomagany przez Kelechiego Osemele i dominujący run-protection zrobił różnicę w tym trochę rozczarowującym Sunday Night Game. Murray wybiegał aż 114 jardów i Broncos znów ugięli się pod ciśnieniem tej pięty achillesowej w swojej światowej klasy obronie. Prezydentura Trumpa zmniejsza rangę słowa ‘światowa’, btw i obrona Broncos bez Aqiba Taliba była ordynarnie ordinary w Oakland.

Raiders są 7-2 przed bye-weekiem. To było ich pierwsze, wielkie zwycięstwo w tym sezonie. Jestem zaintrygowany (dopiero, bo wcześniej wygrywali byle jak i z byle kim), chociaż to w jaki sposób Oakland pozwoliło przebiec Bibbsowi 2/3 boiska stanowiło w czwartej kwarcie małe otrzeźwienie. Joke-of-a-play, Raiders.

Broncos z 6-3 spadli na 3. miejsce w AFC West. Jeżeli Booker i Bibbs nie będą w stanie załatać nawet 50% dziury po Andersonie, Broncos mają poważny problem.

Karol

(5-4) Detroit Lions @ (5-3) Minnesota Vikings 22-16 OT

To był naprawdę dobry mecz, ale jeśli zdobywasz game-winning TD na 23 sekundy do końca i +3, przeciwko drużynie, która nie ma już time-outów to nie możesz przegrać. Nie jeśli Twoja obrona jest uznawana za najlepszą w lidze do diabła…

Matt Stafford był clutch jak diabli i w najważniejszych momentach poprowadził swój zespół do zwycięstwa. Nie grał perfekcyjnego meczu i do samej końcówki miał co najwyżej przeciętne cyferki, ale tam pokazał klasę. Najpierw dwa długie, skuteczne podania w 21 sekund ustawiły Matta Pratera na 58 yardzie, który dał Lions remis at the buzzer. Potem, gdy Lions wygrali losowanie poprowadził skuteczny drive, który w absolutnie mistrzowski sposób wykończył Golden Tate. Najpierw ruszył klasyczną out route i złapał piłkę przy linii, mając Xaviera Rhodesa tuż za sobą. Po czym jakimś cudem wyhamował tuż przed linią boczną, Rhodes przeleciał obok, Harrison Smith był spóźniony z pomocą i Tate ruszył do end-zone, akrobatycznie kończąc mecz – MUST SEE.

W obronie Vikings zawiodły szczególnie gwiazdy – Anthony Barr był kontrolowany przez rookie LT Lions Taylora Deckera w grze biegowej, a jego dwa miss-tackle dają mu już 7 w tym sezonie – w porównaniu do 8 w całym poprzednim. Z kolei Harrison Smith miał ich aż 4, w tym ten przy game-winnerze Tate’a. W ofensywie Vikings było chujowo, ale stabilnie, Sam Bradford grał nieźle na 273 yardy i TD do Kyle’a Rudolpha (jedyny catch w meczu na 1 yardowy TD), pokazywali się Steffon Diggs i Adam Thielen, ale to wszystko było mało patrząc na po raz kolejny marną grę biegową. Nadzieją może być podpisany niedawno Ronnie Hillman (poprzedni sezon w Broncos), który jako jedyny RB miał powyżej 4 YPC.

Maciek

(4-5) Tennessee Titans @ (4-5) San Diego Chargers 35-43

Marcus Mariota jest niezwykle utalentowanym drugorocznym quarterbackiem. Był jednym z typów Pawła Kapuścińskiego na kozacki sezon. Tak się jakoś złożyło, że widziałem 8 z jego 9 meczów w tym sezonie i prawie w każdym z nich Mariota ma 5-10 minut, gdy pomyślałem sobie “He’s the next BIG thing”.

I tak było w niedzielę w San Diego po drivie na początku czwartej kwarty, który zmniejszył straty Titans do 28-33 i raz jeszcze postawił Chargers pytanie “Czyli co? Kolejny choke?”. I gdy byłem w pełni gotów ekstatycznie spędzić ostatnich osiem minut meczu, Mariota rzucił INT w ręce Brandona Flowersa, który zamienił to na pick-six. It was over.

To był też szósty kolejny mecz Chargers, który widziałem i nie widziałem w tym sezonie trzech lepszych występów, niż to co RB Melvin Gordon zrobił przedzierając się przez front-7 Tennessee.

W drugiej połowie wyglądało przez moment, że kontuzjowany opuścił boisko. Ale zaraz wrócił i zaliczył 50-jardowy bieg, niszcząc kilka tackli i tańcząc na grobach. Aż 103 z jego 196 jardów było po kontakcie. Ale to nie wszystko – Gordon miał jeszcze dodatkowe jardy po chwycie i łącznie aż 261, zaliczając drugi wynik w historii San Diego tylko za legendarnym LaDainianem Tomlinsonem (271). Był nie z tego świata – out of his world i out-of-his-breath.

Historia, na którą czekałem czyli pojedynki między Joey’em Bosą i Jackiem Conklinem były w pierwszej kwarcie zwycięstwem dla Bosy i Conklin raz nawet został przejechany, a Bosa zaliczył hit na Mariocie. Od tego momentu Chargers zaczęli zmieniać swój coverage – Bosa zaczął być podwajany na linii czy szturchany przez running-backa (nie było gry dołem DeMarco Murray’a w tym meczu, Titans grali głównie podaniem). Aż w końcu i Mike McCoy zaczął reagować i zaczął przesuwać Bosę z lewej na prawą stronę. Kilka snapów zaczął nawet w środku. Nie miał wielkiej nocy, ale Gordon był fenomenalny w tym shootoucie. Jeszcze jednym bardzo dobrym do oglądania meczu, w którym grali Chargers.

Jeśli chcesz zobaczyć dobry, ofensywny futbol (z dodatkiem jednego magnetyzującego człowieka w obronie), oglądaj Chargers. Ja wiem, że Philip Rivers to gun-slinger i nie rzuca długich podań, ale San Diego wspina się po łańcuchach praktycznie w każdym drivie.

(4-5) Buffalo Bills @ (5-2) Seattle Seahawks 25-31

O, helllllo!

Od drugiego drive’u Seahawks – pierwszy skończył się three-and-outem i zablokowanym puntem, który ustawił Bills tuż przed endzone Seahawks i dał zaraz 7-0 – było widać, że inny człowiek, niż w tym sezonie, założył strój z nr 3.

Russell Wilson odzyskał nogi! W drugim drivie rzucił 50-jardowy pass do Douga Baldwina, który sam skończył touchdownem i pierwsze, elektryczne 20 minut tego meczu zamieniło się z czasem w kontrolowane zwycięstwo Seahawks.

Aż 9 sacków w tym MNF i coraz bardziej defensywny bój, im dalej. Linebackerzy Seahawks KJ Wright i Bobby Wagner od drugiej kwarty byli znakomici w presji na QB Bills, choć gorzej szło im z tacklowaniem przeciwko biegowym fajerwerkom Bills i jednemu, świetnemu w poniedziałek receiverowi Buffalo.

Wilson rzucił 20/26 na 282 jardy, na 2 TD + jeden swój, znajdując dwukrotnie świetnego w tym sezonie Jimmy’ego Grahama. To nie był po raz kolejny dobry mecz secondary Buffalo. To był pierwszy dobry mecz Wilsona i Grahama razem w tym sezonie.

Ale Seahawks byli przy piłce tylko przez 19 minut tego meczu, bo z drugiej strony Rex Ryan i jego OC pokazali cały wachlarz ustawień z jednym, dwoma, trzema running-backami (czasem też dodając guarda do linii) i LeSean McCoy miał 120 jardów ze scrimmage-line, a bardzo dobry w tym meczu i ostatnimi tygodniami Tyrod Taylor podał Robertowi Woodsowi na 162 jardy.

Wilson był perfekcyjny przy kilku throwach. Jeśli faktycznie odzyskał kostki i kolana, niedzielne Seahawks-Patriots może być starciem dwóch najlepszych teamów obecnie w NFL.

Mam tylko jeden problem z Seahawks teraz gdy Wilson wrócił – to był trzeci, kolejny mecz, w którym obrona Seattle popełniała błędy w komunikacji i oddawała w ten sposób touchdowny. Kelsie McCray znów nie dogadywał się z resztą i oddał łatwo TD Justina Huntera. Brakowało Seattle Kama Chancellora, który wg doniesień powinien wrócić na niedzielne WROARR! w Foxboro’

(4-4) New Orleans Saints @ (1-7) San Francisco 49ers 41-23

Colin Kaepernick był w rzeczy samej OK w tym meczu, ale na przeciw była obrona Saints…

Run-defense 49ers została jednak pierwszą, która w tym sezonie oddała 7 kolejnych meczów na 100 jardów i zawodzący RB Saints Mark Ingram wybiegał aż 158 jardów przy tylko 15 próbach. Najdłuższym z nich było 75 w żarcie na obronie Niners.

Próbowałem aktywnie oglądać ten mecz od pierwszej kwarty, ale zasnąłem na starcie drugiej. Następnego dnia próbowałem kontynuować, aaaale ciężko ogląda się w tym momencie futbol, w którym nie ma ani jednego magnesu, ani jednej formacji czy nawet gracza w obronie, który zwróciłby na siebie swoją uwagę. Atak Saints można oglądać w każdym meczu, od kilku lat i zsackowany tylko raz Drew Brees – 28/39, 323 jardy, 3 TD – obsłużył aż 10 ludzi.

Typ: 49ers nie wygrają już meczu do końca sezonu. Nie widzę tego w ich terminarzu.

Karol

(4-4) Pittsburgh Steelers @ (4-4) Baltimore Ravens 14-21

Slugfest jak cholera przez trzy kwarty, po których Ravens wygrywali 21-0. Dość powiedzieć, że oba TD dla Ravens były… dziwne. Najpierw Mike Wallace zdobył najdłuższego TD w historii Ravens, a później Steelers zawalili ochronę puntera i po bloku wrócili z piłką do endzone. Big Ben chyba pospieszył się z powrotem po kontuzji, bo do czwartej kwarty wyglądał strasznie źle, zupełnie jak nie on. W czwartej się już rozgrzał i próbował poprowadzić swój zespół do come-backu, rzucił TD do Antonio Browna i nawet zdobył rush-TD, czego dawno świat nie widział. Na sam koniec, gdy zostało mniej niż minutę do gry i Steelers nie mieli już time-outu musieli się decydować na onside kick i wyszedł kabaret. Chris Boswell chyba za dużo naoglądał się europejskiej kopanej i próbował rabony – nawet sędziowie nie wiedzieli co z tym fantem zrobić, bo kicker musiał przekopać przynajmniej 10 yardów.

Oba zespoły miały malutko rushing yards, w Steelers był to skutek marnego startu, a Ravens marnej ofensywnej linii. Rookie Ronnie Stanley był najgorszy na boisku i po naprawdę niezłym pre-season od ich pierwszo-rundowego picku Ravens spodziewali się czegoś zupełnie innego.

Tyle o tym meczu, nasze typy nie weszły i smuteczek.

(7-1) Dallas Cowboys @ (0-16) Cleveland Clowns 35-10

Easy win dla rookies, Browns to burdel na kółkach, szczególnie w obronie i jeden Jamie Collins tu dużo nie pomoże.

Zero presji na QB przeciwnika, jeszcze przy takiej ofensywnej linii Cowboys dawało czas Dakowi Prescottowi na rozpalenie ogniska i puszczenie znaków dymnych zanim rzucał piłkę. Ostatecznie miał ledwie 6 niecelnych podań na 27 prób, 247 yardów +20 na ziemi, 3 TD i spokojne popołudnie. Ezekiel Elliott miał tylko 18 carries (Alfred Morris 17), ale 92 yardy i 2 TD, po co go przemęczać? Wśród receiverów błyszczeli ulubieńcy Prescotta Jason Witten (8/134 i TD) i Cole Beasley (6/56 i TD). Dez Bryant musi się o nim lepiej wypowiadać w mediach, jeśli chce coś połapać w tym sezonie, a teraz miał jedynie jedno reception na 19 yardów.

W Browns ok mecz Cody’ego Kesslera, który nie dostał żadnej pomocy od receiverów i prawej strony swojej O-line. W obronie z Cleveland dużo rookies i drugoroczniaków i efekty są widoczne gołym okiem. Loooooong way to go.

Maciek

(3-5) Carolina Panthers @ (3-5) Los Angeles Rams 13-10

Case Keenum na 34 sek. przed końcem znalazł w end-zone Kenny’ego Britta i ustalił wynik. To już było zdecydowanie za późno. Linebackerzy Luke Kuechly i Thomas Davis (1INT) zdominowali Rams i w tym ciężkim, defensywnym boju Panthers spokojnie wywieźli z L.A. swoje drugie zwycięstwo z rzędu.

Bez centra Ryana Kalila Cam Newton został pobrudzony pięcioma sackami (Aaron Donald miał dwa wielkie), ale przez cały mecz za asekurację robili mu Kelvin Benjamin i Greg Olsen. Panthers próbowali przesuwać atak do przodu, ale Newton i Jonathan Stewart niewiele mogli zrobić przeciwko Donaldowi i run-defense Rams.

Z drugiej strony na Keenuma buczano już od drugiej kwarty… “We want Goff!” pojawiło się jeszcze przed przerwą. Czyli nic nowego.

Panthers nadal będą musieli uważać na swoje zawodzące secondary, bo dobry QB już do przerwy mógł tutaj zrobić na nim robotę. Nie Keenum i pewnie nie zrobiłby tego Goff.


Mieliśmy małe nieporozumienie z podziałem spotkań plus Karol przeprasza, ale ma trudny tydzień i z dwóch recapów nie będzie. Jesteśmy zresztą ciekawi kto te dwa oglądał… (4-4) Miami Dolphins wygrali u siebie z (3-6) New York Jets 27-23 (Jay Ajayi wyżerował kolejne 111 jardów) i w pączkomasażu (6-2) Kansas City Chiefs u siebie pokonali (2-6) Jacksonville Jaguars 19-14.

Niestety rozminęliśmy się z Broncos/Raiders i nie napiszemy jak znów – po raz który? – dobry był Andrew Luck w kuble zimnej wody 31-26 wylanym przez (4-5) Indianapolis Colts w Serowni na (4-4) Green Bay Packers.

Karol obiecuje poprawę. Poprawimy się!

Bo ta niedziela/poniedziałek to już Week 10 (w czwartek Browns/Ravens, nothing to see there) i w Sunday Night Football Seattle Seahawks przyjeżdżają do Toma Brady’ego i Patriots (typuję OT). Poza tym grający wciąż o życie Panthers podejmują Chiefs, będzie Rodgers vs Mariota, a Broncos grają w Nowym Orleanie. Z futbolowym pozdrowieniem.

 

Poprzedni artykułMiędzy Rondem a Palmą (432): America, Fuck Yeah!
Następny artykułDniówka: Pierwsze frustracje po słabym starcie. Harrison Barnes wraca do Oakland

8 KOMENTARZE

  1. MACIE TUTAJ GOTOWCA, MOŻECIE KOPIOWAĆ:
    – Maciek, dlaczego znowu piszesz o NFL, tylko NBA!
    – Kogo to obchodzi, to portal o koszykówce!
    – Jebać NFL
    – Może sobie własną stronę założycie, a nie tutaj spamujecie, co?
    – Co następne, curling na szóstym graczu?
    – Jak kogoś to interesuje to niech sobie poczyta na stronach o NFL
    – No tak, na ranking top 100 to czasu nie ma, ale o NFL się zawsze napisze, prawda panie Kwiatkowski?
    – NFL tylko odciąga Maćka od NBA, on powinien na zmianę oglądać NBA i o tym pisać. I nie mieć dziewczyny. Ani nie słuchać rapu. A już broń Boże nagrywać…

    0
  2. Odnośnie rabony Boswella to gdy grał jeszcze w koledżu taką raboną właśnie ‘wygrał’ mecz swojej drużynie. Ot, po prostu mu nie wyszło, także ja bym akurat go nie wyśmiewał za porażkę, bo nieporozumieniem są cali Steelers w tym roku (co mnie osobiście cieszy bo ich nie lubię :D)

    0