Kevin Garnett negocjuje odejście z Wolves

20
fot. KAMIL KRZACZYNSKI / Newspix.pl
fot. KAMIL KRZACZYNSKI / Newspix.pl

Minnesota Timberwolves przez całe wakacje cierpliwie czekali na jakikolwiek sygnał ze strony Kevina Garnetta odnośnie jego przyszłości. Ma jeszcze obowiązujący kontrakt na kolejny rok wart $8 milionów, ale w zeszłym sezonie grał już niewiele i dużo było spekulacji o tym, czy zamierza kontynuować karierę.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułKhris Middleton wypada z gry na sześć miesięcy
Następny artykułSkarb Kibica 2016/17: Milwaukee Bucks

20 KOMENTARZE

  1. Dziwna sytuacja i szkoda mi i Wolves, i KG… przecież gdy wracał do Minnesoty, to była to bardzo podniosła chwila, miał tu zostać już po wsze czasy, miał być mentorem, miał być nauczycielem, miał być wzorem do naśladowania, nawet mówiło się, że chciałby być współwłaścicielem, a tu taki klops…

    Gdyby miał po tym sezonie kończyć karierę, to mu nie zazdroszczę, bo patrząc, w jaki sposób z parkietem żegnali się Kobe i Duncan, którzy robili to na swoich warunkach, musi czuć się naprawdę podle, że rozstaje się ze swoim klubem w takiej atmosferze i nawet nie może zostać godnie pożegnany. Gdyby miał dalej kontynuować karierę, to też mu nie zazdroszczę, bo tułanie się po klubach w wieku 40 lat to raczej nic przyjemnego. No chyba, że miałby wrócić do Celtics.

    BTW, czy KAT bez wsparcia KG nadal będzie TOP-15 graczem ligi po sezonie?

    Lubię to: 4
  2. Nie wierzę w to, że obraził się na Minny za to, że wymienili Mitchella na Thibsa. Garnett po tym co przeszedł w Wolves powinien cieszyć się, że wreszcie jego drużyna może coś osiągnąć.
    Powód tego zamieszania jest prawdopodobnie inny. Jeśli nie, to dziwi mnie, że KG wybrał lojalność ponad bycie mentorem, a może nawet więcej, po emeryturze.

    Lubię to: 1
    • Dlaczego nie wierzysz? To bardzo prawdopodobne. Przy Tibbsie nie będzie miał takiego wpływu jak przy Mitchellu. Lepiej mu było pracować z kumplem i mieć znaczący wpływ na zespół niż wygrać 5-10 meczy więcej. Przy Tibbsie będzie co najwyżej maskotka dla kibiców, a dla zawodników dziadkiem, który będzie im opowiadał jak bił hitlerowców pod Lenino.

      Lubię to: 4
  3. Koniec wszystkiego. Żegnaj bohaterze, dołączasz do Scottiego. Może ostatni run w Clippers? Z druhami swawolnymi, królami złotymi z C’s… Proszę! Nie psuj mi dzieciństwa :)

    Lubię to: 5