Koniec wiecznie drugiego

77
fot. AP Photos
fot. AP Photos

Jak bardzo w twoich oczach skompromitował się Kevin Durant wybierając najłatwiejszą ścieżkę?

Jak bardzo 6 lat temu nienawidziłeś LeBrona Jamesa za ruch, no co tu dużo mówić, nie aż taki?

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułTrener Witold Zagórski
Następny artykułZaza Pachulia wziął mniejsze pieniądze, żeby być starterem mistrzów 2017

77 KOMENTARZE

  1. Wait a minute… Dlaczego za pewnik przyjmujesz że KD będzie drugim lub trzecim graczem w zespole? Pamiętam jak dzisiaj jak to LBJ w Miami miał być tą drugą opcją i wiecznym pomagałem Wade’a… I moim zdaniem za 10-15 lat będziemy bardziej pamiętać o tym że udało się stworzyć takiego hegemona w NBA i że Złote chłopaki zdobyły misia niż sposób w jaki się to stało… Na końcu i tak liczą się mistrzostwa a nie ich styl…

    0
  2. Najbardziej boli że KD zgrywał tak swaggera “ooo dawaj Russ, ale ich teraz rozp*** i rozku***, gr!!!” a później zachował się jak “hey Draymond spytaj Stephena czy mogę z Wami pograć bo dostaję rozwolnienia na samą myśl o tym że mogę skończyć bez pierścienia”.

    KD wybrał najlepszą (?) i najłatwiejszą dla siebie opcję. Właśnie w tym problem, że najłatwiejszą. My fani jesteśmy spragnieni mitologicznych bohaterów, którzy walczą z całym światem i przeciwnościami losu. Dodatkowo NBA od kilku lat staje się coraz “nudniejsza”, nie ma już where amazing happens.

    Jest też jeszcze jeden słaby aspekt całego odejścia – ta organizacja robiła dla niego WSZYSTKO. Nie było mowy o tym żeby był niedoceniany, zawsze był pierwszą opcją, gwiazdą itp. Jak na taki mały rynek zbudowany wokół niego świetny team, a to KD niestety dość często zawodził w najważniejszych momentach.

    0
      • “oddanie Hardena”

        Harden chciał być PIERWSZĄ OPCJĄ, tam nie chodziło o szmal – był po prostu za dobry żeby tylko częścią tego teamu, co później chyba potwierdził sezonami w Rockets

        “niedoświadczonego Donovana zamiast Toma. T”

        bawimy się oczywiście w “gdybylogie”, ale naprawdę myślisz że Thibs byłby lepszy dla tego zespołu? on nie pokazał za wiele jako coach, jego popisowa rotacja to granie gwiazdami po 40 minut i nic więcej. To nie jest dobry trener dla takiego zespołu, a Donovan w PO naprawdę pokazał, że wie na czym polega szukaniu match-upów w PO i można było wiązać z nim poważne nadzieję na następne sezony.

        0
        • @Pitras
          1. Chodziło o kasę, Harden NIE CHCIAŁ odchodzić, chciał grać z RW i KD. To miała być ich BIG3. Właściciel nie chciał płacić luxury tax więc nakazał wytransferować Hardena.
          2. Tak, Tom Thibodeu ma uznaną markę w NBA. Donovan był rookie, sukcesy na uniwerku tego nie zmienią. Tutaj nie chodzi co pokazał Donovan w trakcie sezonu a to że Russ, Kevin i reszta MUSIELI na nowo zdobywać zaufanie do swojego trenera a i tak w decydującym meczu przegrali.

          3. Swoje opinie wydajesz przez pryzmat już dokonanej przeszłości. Cofnij się w czasie i poczytaj internety. Poczytaj, przypomnij sobie a potem wróc do dyskusji, ok?

          0
  3. “Kevin Durant wybrał źle jeśli chciał kiedykolwiek być absolutnie najlepszym graczem zespołu. Takim jak James w każdym rozegranym sezonie od 2003 roku. I to prawda, że LeBron pojawia się tutaj często – i pojawi się jeszcze nieraz – ale jeszcze trzy lata temu Kevin Durant zaczynał marsz w górę ze statuetką MVP sezonu regularnego, po to aby LeBrona z tronu strącić. Dzisiaj, cóż, nie jest nawet drugi”.

    Będę zawsze przywoływał 2010 rok. To samo mówiono o Jamesie. Miał być Pippenem dla Wade’a. Miami to nigdy miał nie być jego zespół. Jak podsumował to wtedy Barkley:

    “if he would’ve in Cleveland, and if he could’ve got a championship there, it would have been over the top for his legacy, just one in Cleveland. No matter how many he wins in Miami, it clearly is Dwyane Wade’s team.”

    A jednak…

    Dlaczego z taką łatwością przyjmujemy założenie, że Kevin Durant nie będzie absolutnym liderem i najlepszym graczem Warriors?

    A jeśli okaże się, że nim zostanie, to czy w ten sposób nie wysforuje swojego dziedzictwa przed możliwe dziedzictwo Duranta wygrywającego tytuły w Thunder? Byłby przecież tym Durantem, który przyszedł do zespołu na 73 zwycięstwa i całkowicie go zdominował i odesłał w cień Stepha Curry’ego.

    Dlaczego ta wizja miałaby być mniej prawdopodobna niż to, że wygrałbym w Oklahomie mistrzostwo?

    A jeśli nie jest, to dlaczego twierdzimy, że rani swoje dziedzictwo. A może Kevin Durant postawił właśnie przed sobą największe wyzwanie w historii NBA. I jeśli mu się uda…

    Co chcę powiedzieć… to tylko narracje. Jest ich dużo i każdą można obrócić w dowolnym kierunku. O dziedzictwie Duranta porozmawiamy za kilka lat.

    Nikt tu nie nauczył się niczego z tego, co spotkało LeBrona Jamesa?:)

    0
        • Tylko Przemek pytanie- o czym tak zapominamy? Chcesz wszystkim wmówić, że po Decyzji panowała narracja, że Lebron będzie 2-3 opcją Heat? Generalnie też nie przypominam sobie narracji, że Lebron ucieka pod skrzydła lepszego zawodnika od siebie. Przecież Lebron już wtedy był namaszczany na GOAT, mimo brakujących tytułów. Sam stawiałeś go obok Shaq’a, Kobe’ego czy Granta Hilla jako wielkich. Za chwilę zastanawiałeś się czy to Lebron czy Kobe zbudują legacy na miarę GOAT i żaden z nich nie będzie drugim Jordanem, tylko po prostu Lebronem. Teraz nam wmawiasz, że narracja była inna i zapominamy. Vojtazzz ma dużo racji- z jednej strony stawiamy Barkleya czy Kareema jako gadających głupoty starych ludzi, a teraz cytujesz Sir Charlesa jako przykład narracji z czasów decyzji. Czy za kilka lat zacytujesz Barkleya jako dowód, że smallball jest soft, obecne czasy są soft, a wygrywa oldschool (bo przykładowo następne mistrzostwa zdobędą Cavs, Spurs czy Boston)? Dlatego dziwimy się, że cytujesz gościa, który obecnie strasznie plecie i sami nie bierzecie go chyba na poważnie.

          Absolutnie to nie jest atak na Ciebie Przemku, uwielbiam Twój styl i cieszę się, że patrzysz trzeźwo na Decyzję 2.0. Natomiast zarzucasz nam, że zapominamy, zatem wchodzę w polemikę :)

          A teraz cytat:

          “Michael Jordan był tylko jeden i nie jest i nie będzie nim, ani LeBron, ani Kobe. Ba! Mówiąc, o którymkolwiek z nimi, że jest “drugim Jordanem”, wręcz ich obrażamy. Oni nie chcą być Jordanem. Chcą być Jamesem i Bryantem. Za 10 lat mamy mówić – “X i Y wyglądają jak nowy Bryant i James”, a nie po raz kolejny “X i Y to kolejni następcy Jordana”. Czujecie tę różnicę?

          Kobe Bryant zresztą jest już blisko tego statusu. LeBron ma jeszcze czas. Ma mnóstwo czasu, o czym wciąż się zapomina. Jeśli lubicie porównania, to zastanówcie się gdzie był Michael Jordan w jego wieku?

          Z jednej strony “odchodząc z Cavs pokazał, że nie potrafi być jak Jordan”, z drugiej strony “Jordan miał Pippena i to był lepszy zestaw niż James z Wadem”. No to w takim razie, co powinien zrobić James? Czekać na swojego Pippena w drafcie? Bo jak się znajdzie partnera do zespołu w inny sposób, to jest się już be? I jak to wszystko ma się do powszechnej opinii, że “miarą twojej wartości są tytuły, które zdobyłeś sam”.”

          http://zawszepopierwsze.bloog.pl/id,6156037,title,W-OBRONIE-LEBRONA-SLOW-KILKA,index.html

          Pisząc to, nie wyglądasz na osobę która tworzy narrację o Lebronie=Pippenie. Piszesz w jednym akapicie o Lebronie, Kobe’m i Jordanie, a za chwilę porównujesz Jordan&Pippen vs. James&Wade wręcz sugerując, że Lebron znalazł swojego Pippena nie przez draft a przez Decyzję. Jeśli źle interpretuję to jak nie znalazł swojego Pippena to przynajmniej równego sobie partnera. Szukam trochę tych narracji, ale niespecjalnie mogę znaleźć, a cytat z Barkleya nie traktuję jako wyrocznię, dużo wyżej cenię chłopaków z 6G :)
          Coś tu nie gra w tych narracjach :)

          0
    • No za kilka lat. Ale jego ew. tytuły będą niestety zawsze z gwiazdką. I bez znaczenia czy zdominuje ten zespół czy nie. Tak jak nie trawiłem GSW to teraz sądzę, że wyrządzili sobie WIELKĄ krzywdę przygarniając Duranta. Bo oni mogli wygrywać bez niego na lajcie. Teraz im KD (Curryemu, Klayowi i Jajcobijcy) nie dość, że odbierze splendor, piłkę, rzuty, zbiórki etc etc to jeszcze wystawia ich na ryzyko największej klapy w dziejach NBA. No i ten shitfest. Nawarzyli sobie piwa, oj nawarzyli. A wystarczy kontuzja jednego z nich i ich prawdopodobnie mizerna ławka może nie wystarczyć.

      0
        • Oczywiście że są. Wg mnie tak. Ale proszę Cię, w porównaniu do tych ew. GSW tamte gwiazdki będą praktycznie niewidoczne. Tu natomiast będzie gwiazdozbiór.

          Ale to nie jest moje clou. GSW mają wszystko do stracenia a rzekome tytuły powinny być oczywistością. Lose-lose sytuacja. Kiepsko.

          0
          • Czyli można wygrywać, ale tylko pod warunkiem, że nie próbuje się być za dobrym. Należy zawsze pilnować, żeby przypadkiem nie stworzyć zbyt silnej drużyny, bo wtedy zwycięstwo traci wartość?

            0
    • To może inaczej. Gdyby gracze z oryginalnego dream teamu się skrzyknęli i grali razem wygrywając 5 albo 10 tytułow to czy dziś mowilibysmy o fascynujących pojedynkach Jordana z Barkleyem, Malonem, czy Paytonem? Takie zwycięstwa tracą na wartości. To jest oczywiste. Który tytuł LBja jest najcenniejszy? Nie odpowiadaj. Wiadomo który.

      Miami z big3 to pikuś przy GSW.

      0
      • To nie jest oczywiste.

        Zwycięstwo to zwycięstwo. To jest oczywiste. Nie ma gorszych i lepszych zwycięstw, jeśli wyłączymy takie, które zostały zgarnięte przez oszustwo (typu Lance Armstrong).

        No chyba, że chcesz odebrać Bulls tytułu 96-98, bo do najlepszego gracza w historii dołożyli najlepszego Europejczyka i najlepszego zbierającego swojej ery.

        Dać gwiazdkę Jordanowi! Powinien był wygrywać bez Rodmana! Co to w ogóle za pomysły, żeby wzmacniać zespół, w którym grał Michael Jordan? Nie dał sam rady wygrać tych tytułów?

        0
          • @BigTeppa
            Idź spać i nie wstawaj :) Oszczędź Nam swoich wywodów w których Rodman jest tylko zbierajacym i broniącym 4. Śpij i nie kompromituj się już więcej na 6graczu. Niech ci się gwiazdki przyśnią a jak chcesz to nawet na jawie.

            0
        • Przemek – tutaj odpisuję bo pod tym długim (całkiem fajnym) nie mogę.
          Bardzo sensownie argumentujesz analogie do LBJ itd. itp. z większością się zgadzam i też mnie dziwi krótka pamięć wielu – tylko konkluzja moim zdaniem jest nie uprawniona:
          “Więc zostawmy w spokoju Duranta, bo nie wiemy, co z nim. Może za 4 lata będziesz się zarzekał, że nigdy nie twierdziłeś, że jego dziedzictwo jest już stracone bezpowrotnie, bo zrobi coś takiego, co każe Ci o tym zapomnieć. Skąd wiesz?”

          Jak to zostawmy w spokoju ? Dlaczego podobieństwo do Decyzji LBJ-a (i to jak ją oceniamy dzisiaj) miało by w jakikolwiek sposób wpływać na obecny odbiór Kibiców(!) tej decyzji ? Nawet jeśli “ogra” GSW i za 4 lata stwierdzimy że to była dobra decyzja to czemu nie możemy przyjąć że wielu kibiców tak właśnie tą decyzję odbiera “tu i teraz”?
          Czemu chcesz zabrać KD hejterów / krytyków ? Takie jest moim zdaniem prawo kibiców – widzieć w tym skrót, łatwiznę itd. (masę już tego jest w artykułach i komentarzach) i krytykować dzisiaj/jutro taki ruch.
          Chcesz poczekać 4 lata i wtedy napisać że to była zła decyzja jeśli KD się nie “wykaże” w GSW? To będzie już bez sensu (ok – jako dziennikarz pewnie możesz analizować po latach wiele różnych decyzji ale kibiców to już nie będzie interesować – będą inne, bieżące sprawy).

          No i “Zwycięstwo to zwycięstwo. To jest oczywiste. Nie ma gorszych i lepszych zwycięstw..” – po czasie, oceniając historię – 100% TAK. Oceniając na świeżo (i z wyprzedzeniem przyznając je GSW ;) decyzję i odbiór tych zwycięstw pozwolę sobie rozumieć oburzonych i to jak oceniamy takie decyzje.

          I tak – chcemy bohaterów, którzy zrobią rzeczy, których pewnie też byśmy w życiu zawodowym nie zrobili – chcemy wzorców i czegoś magicznego w zawodnikach, których po nocach oglądamy – tego szukamy (my Kibice) i te odczucia właśnie zostały urażone :-)

          Żeby nie było, moim zdaniem: KD miał pełne prawo wybrać gdzie i z kim, po paru latach (mistrzostwach) większość zapomni i jego wielkości całościowo może to nie zaszkodzić. W przypadku braku mistrzostw/MVP wielu będzie pamiętać (kibice OKC na pewno).

          0
      • Pikuś bo Ty tak twierdzisz?Bo zebranie do swojego teamu trzech najlepszych dostępnych wolnych agentów, z których obaj to byli gracze top 10 ligi to był pikuś?
        James tworząc BIG 3 w Miami dał przyzwolenie na tworzenie super teamów, udowodnił wygrywając ,że można praktycznie nie naruszyć swojego “legacy” kiedy za słowami idą czyny.
        A przecież w tamtym momencie miał być wyłącznie pomagierem, też każdy przekonywał, że nie potrafi zdobywać tytułów i idzie do gościa który poznał ten smak.Że nie jest liderem z prawdziwego zdarzenia i co najwyżej będzie u boku Wade’a pełnił rolę Pippena.
        Kilka lat później i nikt mu już tego nie pamięta?
        Nie pamięta, że specjalnie wzięli mniejsze zarobki żeby w ogóle ten team mógł powstać?Że nigdy miał nie dogonić Jordana z uwagi na choke w serii z Dallas, z uwagi na ilość przegranych Finałów?
        A dzisiaj po fakcie gdy Jamesowi udało się zdobyć tytuł w Cleveland to mówicie o jakichś gwiazdkach?To na którym miejscu w historii był według Ciebie LeBron przed tytułem zdobytym dla Cavs?
        Na 15?20?Bo na pewno nie w top 10 skoro zdobył tylko dwa tytuły i każdy był z gwiazdką.
        Jakoś okoliczności w jakich zdobył tytuły w Heat nie przeszkodziły przez ostatnie lata nazywać Jamesa jednym z najlepszych w historii, nie przeszkadzały w umieszczaniu go na Mount Rushmore, porównywać z Jordanem i innymi wielkimi jak Bird czy Johnson?
        Czemu wtedy nie protestowaliście?Czemu nie miałem okazji przeczytać na 6graczu, ESPN czy gdziekolwiek indziej artykułów o tym jak mało znaczące są te tytuły Jamesa?Czemu jednym głosem nie krytykowano go za sposób w jaki je zdobył?
        James stworzył na tamte standardy ligi sprzed kilku lat super team, team stworzony do wygrywania i to było fair.Dziś Durant, który zmienia team będąc 3 lata starszym od Jamesa przechodzącego do Heat jest słaby i cipą bo przecież powinien raz jeszcze spróbować i powalczyć o rewanż.Tak jak nieskończoność próbowali Malone, Miller czy Barkley.

        0
    • Przemku, dalej chyba nie rozumiesz dlaczego wylała się taka fala “hejtu”.

      Koleś nie przeszedł do bylejakiej drużyny. W każdą inną nie byłoby takiego problemu. Odszedł do drużyny, która go pokonała. Postąpił wg. myśli “nie mogę ich pokonać to do nich dołączę.” Nie przeszedł do innych dobrych zespołów, w których miałby łatwiej np. Boston (wschód, horford), poszedł na całkowitą łatwiznę wstępując w szeregi drużyny z 3 zawodnikami w top 15 ligi.
      Nawet James nie poszedł na taką łatwiznę i nie przyłączył się do zespołu z historycznym rekordem, gotową rotacją, chemią, wizją gry. Miami miało wtedy o ile mnie pamięć nie myli 40+ zwycięstw. Nie byli pewni niczego a poza nimi w wyjściowym składzie grali tacy bogowie koszykówki jak Iglauskas i Bibby.

      Durant skrzywdził swoje legacy, nie tworząc swojej histori lecz przyłączając się do bandwagonu na “gotowe”. Tutaj wszystko jest gotowe, on sie ma tylko wpasować, nieważne czy będzie I czy III opcją. Może nawet rzucać 40pkt na mecz. Ludzie zawsze będą mieć w głowie to, że te mistrzostwa nie są wiele warte, szczególnie w rozliczaniu go z jego osiągnięć, i szukaniu jego miejsca w historii. Nie będzie się nigdy znajdować w I grupie największych tej gry, prawdopodobnie nawet w drugiej. Bo jego ogiągnięcia w GSW będą już zawsze mniej warte. Jeżeli wygra swoje mistrzostwa, zyska mniej niż gdyby wygrał choć jedno w OKC (które było 3-1) z GSW.

      Kapitan opuścił dobrze trzymający się okręt. I choć jego legacy nie zyska wiele, może wiele stracić, gdy okaże się, że jest tylko pomocnikiem, lub gdy GSW zaliczy choke (czego im życzę z całego serca od dzisiaj) i nic nie wygra.

      I to on uważa, że ma prawo do krzyczenia do innych zawodników SOFT…

      0
      • Kapitan to brzmi dumnie, tu zgoda. Ale są okręty i są łódki. OKC to ekipa która zawsze przegrywała czyli stawia na rozwój. A jeśli GS nic już nie wygra? To jest sport na szczęście można mu pomóc ale zawsze jest pierwiastek nieprzewidywalnego

        0
    • Przemku, dalej chyba nie rozumiesz dlaczego wylała się taka fala “hejtu”.

      Koleś nie przeszedł do byle jakiej drużyny. Z każdą inną nie byłoby takiego problemu. Odszedł do drużyny, która go pokonała. Postąpił wg. myśli “nie mogę ich pokonać to do nich dołączę.” Nie przeszedł do innych dobrych zespołów, w których miałby łatwiej np. Boston (wschód, horford), poszedł na całkowitą łatwiznę wstępując w szeregi drużyny z 3 zawodnikami w top 15 ligi.
      Nawet James nie poszedł na taką łatwiznę i nie przyłączył się do zespołu z historycznym rekordem, gotową rotacją, chemią, wizją gry. Miami miało wtedy o ile mnie pamięć nie myli 40+ zwycięstw. Nie byli pewni niczego a poza nimi w wyjściowym składzie grali tacy bogowie koszykówki jak Iglauskas i Bibby.

      Durant skrzywdził swoje legacy, nie tworząc swojej histori lecz przyłączając się do bandwagonu na “gotowe”. Tutaj wszystko jest gotowe, on sie ma tylko wpasować, nieważne czy będzie I czy III opcją. Może nawet rzucać 40pkt na mecz. Ludzie zawsze będą mieć w głowie to, że te mistrzostwa nie są wiele warte, szczególnie w rozliczaniu go z jego osiągnięć, i szukaniu jego miejsca w historii. Nie będzie się nigdy znajdować w I grupie największych tej gry, prawdopodobnie nawet w drugiej. Bo jego ogiągnięcia w GSW będą już zawsze mniej warte. Jeżeli wygra swoje mistrzostwa, zyska mniej niż gdyby wygrał choć jedno w OKC (które było 3-1) z GSW.

      Kapitan opuścił dobrze trzymający się okręt. I choć jego legacy nie zyska wiele, może wiele stracić, gdy okaże się, że jest tylko pomocnikiem, lub gdy GSW zaliczy choke (czego im życzę z całego serca od dzisiaj) i nic nie wygra.

      I to on uważa, że ma prawo do krzyczenia do innych zawodników SOFT…

      0
      • Właściwie mógłbym jedynie podmienić datę w Twoim komentarzu, nazwisko Duranta na LeBrona i zmienić kilka szczegółów i znów mielibyśmy 2010.

        Doskonale rozumiem, skąd krytyka Duranta. Przewidziałem ją już kilka lat temu. Po prostu dziwi mnie to, jak trudno jest Wam zauważyć analogię do tego, co działo się 6 lat temu.

        0
        • Lebrona hejtowano za to jak ogłosił swoją decyzję, Duranta hejtuje się za jego wybór. 2 przypadki:
          Zawodnik A opuszcza świetny team dla jeszcze lepszego.
          Zawidnik B opuszcza team, który bez niego miałby problemy w D-league.

          Zawodnik A dołączył do zespolu z bilansem 73-9
          Zawodnik B dołączył do zespołu z bilansem 47-35

          Zawodnik A dołączył do zespołu, który pokonał go po zaciętych finałach konferencji
          Zawodnik B dołączył do zespołu, z którym nie miał w swojej karierze zbyt wiele wspólnego.

          Nawet całkowicie inaczej to ogłosili. Zagadka kim jest zawodnik A, a kim B. Wg mnie szukanie analogii w tym przypadku jest wymuszone, ponieważ są to 2 całkowicie różne przypadki. Gwiazdy niejednokrotnie tworzyły od nowa wielkie zespoły, ale nigdy supergwiazda nie dołączyła do najlepszego zespołu, ponieważ wiedziała, że z nim nie wygra.

          0
          • Postaram Ci się to lepiej wytłumaczyć (pomijam ten mit, który dzisiaj powstał, że “LeBron hejtowano tylko za program telewizyjny”, bo to bzdura, którą obali każdy 10-latek z dostępem do Google).

            Oczywiście, jeśli porównasz ze sobą dzisiaj sytuację Jamesa z 2010 i dzisiaj Duranta to widać różnice, o których piszesz. Pamiętaj jednak, że każda sytuacja ma swój kontekst.

            Zawodnik A opuszcza swój zespół po kilku latach bez tytułu i przechodzi do innej drużyny, tworząc nie widziany nigdy wcześniej superteam.

            Zawodnik B opuszcza swój zespół po kilku latach bez tytułu i przechodzi do innej drużyny, tworząc nie widziany nigdy wcześniej superteam.

            To jest ta sama sytuacja. Durant zrobił dokładnie to samo, co LeBron. Pamiętaj, że aby stworzyć “nie widziany nigdy wcześniej super team”, musiał przebić LeBrona, bo gdyby zrobił dokładnie to samo, co LeBron, to nikogo by to nie ruszyło (bo taki super team był już widziany). A o skalę tego, co zrobił tu chodzi. LeBron przesunął nam tę skalę.

            Jak mogę to inaczej wyjaśnić… Wyobraź sobie, że wkładasz rękę do bardzo zimnej wody. Jest to dla Ciebie szok. I teraz, żeby raz jeszcze chwilę później przeżyć ten sam szok, musisz włożyć rękę do jeszcze dużo zimniejszej wody, bo jakbyś ją wsadził do tej samej, to nie poczułbyś różnicy. I to o ten szok tu chodzi.

            Jeśli będziesz porównywał ze sobą każdy szczegół, to nigdy nie znajdziesz analogii. W niczym. I nigdy nie nauczysz się niczego z historii, bo każda sytuacja będzie Ci się wydawała zupełnie nowa. A jednak nie jest nowa. Na pewnym poziomie ogólności sytuacje powtarzają się znów i znów. I to jest właśnie taka powtarzająca się sytuacja.

            I jeśli czegoś nauczyliśmy się z sytuacji z LeBronem to tego, żeby nie oceniać pochopnie tzw “dziedzictwa”. 6 lat później James właśnie wygrał swój trzeci tytuł i pierwszy w historii dla Cleveland. Nagle jego epizod w Miami przedstawiany jest jako czas, kiedy uczył się być liderem, jako czas, bez którego nie byłoby tego ostatniego tytułu. A kto wie, czy przed nim nie stoi jeszcze coś większego. Jeśli ogra “tych” Warriors, to czy nie będzie dyskusji, że jest gdzieś tam z Michaelem? Nie wiem. Może będą.

            Więc zostawmy w spokoju Duranta, bo nie wiemy, co z nim. Może za 4 lata będziesz się zarzekał, że nigdy nie twierdziłeś, że jego dziedzictwo jest już stracone bezpowrotnie, bo zrobi coś takiego, co każe Ci o tym zapomnieć. Skąd wiesz?

            Wiesz, ile razy napisano, że LeBron James nigdy nie wygra mistrzostwa?

            Damn, wiesz, ile razy napisano, że nie wygra go Michael Jordan. Google tu tak bardzo nie pomoże, ale są wciąż archiwa prasowe, gdzie ekspert na ekspercie przewiduje, że MJ nie da rady nigdy wygrać, bo nie umie grać drużynowo. Także wiesz…

            0
        • Bo ludzie oczekiwali, Ze Durant przejdzie do przeciętnego teamu i tam zdobędzie tytuł a i tak na końcu powiedzieliby że poszedł na łatwiznę bo w końcu potrzebował pomocy od x czy y.Ja zadałem dziś jednemu z użytkowników pytanie na które nie doczekałem się odpowiedzi – Co by było gdyby Durant przeszedł do Spurs?Czy to również zagroziłoby jego legacy?Czy również byłby to pójście na łatwiznę?Przecież ten team był niewiele gorszy do Warriors, wygrali w regularnym sezonie tylko 6 meczy mniej a to przecież jeden z głównych argumentów przeciwników jego przejścia.Przeszedłby do teamu gdzie jest prawdopodobnie najlepszy trener w historii NBA i gość, który był drugi w głosowaniu na MVP.Gdzie ma obok kolejnego top 20 gracza ligi, gdzie jest system i weterani z mistrzowskim doświadczeniem.Czy byłaby to droga na skróty?Czy mamy teraz bawić się w stopniowanie gdzie te skróty są większe a gdzie mniejsze?
          James też poszedł na łatwiznę ale wygrywając 2 tytuły odebrał hejterom argumenty a przecież gdy przegrał Finały z Dallas śmiechom nie było końca.Mędrcy przekonywali, że nigdy nie będzie w gronie największych a 5 lat później czytam, że jak pokona tych Warriors to być może będzie najlepszym w historii bo przegrane z MAvs czy Spurs po srogim laniu już dawno puszczono mu w niepamięć.

          0
          • Miałem napisany po tym postem komentarz na blisko tysiąc słów, ale… skasowałem go, wolno trawiąc zapętlające się w koło argumenty obu stron.

            Podsumuję krótko, bez wdawania się w dyskusję na temat legacy Duranta: można przetransferować swoje talenty gdziekolwiek, serio, GDZIEKOLWIEK, ale nie do teamu, który rzutem na taśmę, kilkoma niesamowitymi trójkami Thompsona, skradł Ci Finały NBA po tym, jak w tym samym meczu zawiodłeś przede wszystkim Ty, Ty sam. Zero szacunku.

            0
        • Przemku jeżeli szukasz analogii to lepiej wyobraź sobie Jamesa dołączającego w 2010 roku do Celtów, którzy miesiąc wcześniej zlali go w PO. Pasuje dużo bardziej do sytuacji Duranta, nieprawdaż?
          Mistrzowski skład, 3 gwiazdy w drużynie, dobry trener, chemia w zespole. W zasadzie tytuł podany na tacy. Dołączasz do drużyny, która jest główny faworytem do misia nawet bez ciebie.

          The Decisionz 2010 na pewno pomogło wczoraj podjąć decyzję dla Kevina, ale IMO to był jednak zdecydowanie bardziej hardkorowy ruch.

          0
  4. Szkoda, ale ktoś dziś dobrze napisał, że nie każdy szuka wyzwań, potu i łez. Durant pewnie kiedyś to też zrozumie. Zobaczmy na przykład LeBrona i porównajmy jego radość, wzruszenie z tytułów z Miami, a z tym ostatnim. Najgorsze że Durant odchodzi po tym jak przegrał Oklahomie G6 w fatalnym stylu, tak logicznie wydawało by się że po takim czymś człowiek chce się zrewanżować. Jak widać to nie ten charakter.

    Co do przyszłego sezonu, nie kończmy go, ja wiem że to wygląda na najlepszy team w historii, ale z drugiej strony będą mieli kilka wad. Pojadę Charlesem Barkleyem, ale wciąż brakuje im tego co w tym roku, łatwych punktów od gracza post i zbiórek. Co przeraża(oprócz shootingu naturalnie) to, że 2 graczy frontcourtu w najlepszym lineupie(Green, KD) mogliby spokojnie bronić guardów przeciwnika.

    Osobiście cieszę się z 2 rzeczy. 1. Kibicowanie każdemu przeciwnikowi Warriors 2. Westbrook, czekam na kosmiczny sezon z dobrym bilansem OKC i walkę o MVP. Westbrook>Durant, zawsze to mówiłem, pomijając wpływ na drużynę, lider musi mieć jaja. Co ciekawe w Warriors mimo, że mają 3 graczy z top10 ligi to ten 4(Green) był i będzie liderem zespołu.

    Dobranoc :D https://www.youtube.com/watch?v=HBQ2mjkvYY8

    0
      • Oczywiście, że były. I teraz też będą

        Chodzi o to że po finałach wytworzyła się wydawałoby się świetna narracja, którą wg wielu powinien kontynuować – rywalizacja okc z gsw, durant rządny zemsty. CO robi Durant ? Jako lider odchodzi z okc do gsw po tym jak zawiódł w 3 ostatnich meczach.

        Gość był w drużynie contendera, miał wszystko IMO żeby podnieść trofeum. Tymczasem on przechodzi do najwiekszego rywala. Ja rozumiem że to tylko(?) sport, ale każdy ma swój kodeks moralny i swoje sumienie. Ja nie wyobrażam sobie postąpić tak, w głowie mi się to nie mieści, ale ja nigdy nie bede kevinem i koszykarzem nba generalnie. Miał prawo podpisać z gsw? miał prawo. Takze my kibice mamy prawo mieć do niego żal, bo IMO wybrał moralnie własnie najgorszą opcję.

        Dlatego mimo, że wyzwania były i będą, to uważam jego zachowanie za wręcz haniebne i życzę mu żeby nic nie wygrał już w tej lidze. Jeśli chodzi o jego legacy to durant w przypadku triumfów gsw sie obroni w ogólnym odbiorze, pewnie też będzie uważany za jednego z najlepszych w historii, ale mojej sympatii już nie odzyska

        0
    • Przeczytaj ten tekst jeszcze raz, bo znowu wyjdzie, że coś nie doczytałeś lub czegoś nie zrozumiałeś.
      W porównaniu do Jamesa chodziło, że Durant wchodzi w większe buty niż te w które wszedł LeBron przechodząc do bezpłciowego Miami.
      Obaj odeszli dla mistrzostwa. James je zdobył, z Boshem który przekształcił się w najdroższego zadaniowca i Wadem, który permanentnie walczył z urazami. Dominował jak nikt inny. 4 finały, 2 MVP i 2 mistrzostwa.
      Z kolei Durant wchodzi do mistrzowskiego teamu, który zrobił 73-9, gdzie najlepszym zawodnikiem jest dwukrotny MVP, prawdopodobnie najlepszy shooter w historii tej gry, nie wspominając już o Greenie i Thompsonie. W każdym razie, całe trio przed swoim primem. On nie tylko ma tam wygrać mistrzostwo, on również musi być MVP*.

      Choć biorąc pod uwagę finały w wykonaniu Currego, jest to bardzo prawdopodobne.

      0
          • Czyli wracajac do mojego pytania bo Twój komentarz znacznie od niego odbiegl LeBron przeszedl do Miami kierując się pobudkami idealistycznymi bo Miami było drużyna na innym etapie procesu niz Golden State? Ray Allen też był idealista gdy przechodził do Miami? Karl Malone czy Gary Payton również? Odniosłem się do jednego fragmentu tekstu a Ty zarzucasz po raz kolejny ze czegoś niezrozumialem chociaż nie znasz mojego zdania na temat całości zagadnienia. Nie mamy monopolu na rację, to ze się ze mną nie zgadzasz albo chcesz mi dosrac (pod moim komentarzem są bardziej dyskusyjne tezy w Ty się uczepiles akurat mojego pytania) nie znaczy że złotymi zgloskami piszesz prawdę objawiona. Czy w Golden State jest jakiś gracz z pierwszej trójki draftu? Czy LeBron nie wybrał cynicznie co świadczy o tym jak mądrym jest graczem grę w konferencji wschodniej co daje mu przewage w walce o finały? Golden State to obecnie 8 graczy Curry równie dobrze może się połamać i już może nie być tak różowo, Durant ma za sobą poważne kontuzje będą musieli się zgrać będą musieli uważać na zdrowie w trudnej konferencji z większą ilością kontenderow. Dla mnie to jest połączenie sił żeby zapobiec kolejne mu przechytrzeniu przez Jamesa.Czy się uda zobaczymy, ja tutaj widzę więcej znaków zapytania niz odpowiedzi i wcale nie uwazam ze to pójście na łatwiznę.Golden State pierwszy raz od dawna sprowadzili do siebie gotowa gwiazdę a nie samo ja sobie stworzyło. LeBron mógł pójść do lepszej drużyny, Durant również może. Nie widzę tu Pola dowartosciowania. Pobudki były te same.

            0
  5. Najsmutniejszy dzień w moim kibicowskim życiu. I nie tak że z ulubionego klubu odchodzi ktoś ważny. Raczej najukochańszy gracz z którym idę kawałek życia zrobił coś bardzo głupiego co zniszczy jego Legacy. Strzelam że tak czuje się rodzic który dowiaduje się że jego syn chleje i chodzi na dziwki. Zawód.

    0
        • Ale już z jakimi 2 innymi to nie raczyłeś napisać co nie?Już ciężko Ci przez myśl przechodzi, ze Wade i Bosh to nie były byle ogóry tylko liderzy swoich drużyn i topowi gracze ligi?Że na tamten moment pod względem talentu to był najmocniejszy team w lidze?
          Po drugie jaki najlepszy team?Team z najlepszym bilansem, który nie zdobył tytułu nie może być uważany za najlepszy.Każdy team który zdobył tytuł jest po prostu wyżej.

          0
      • Przemku uczepiłeś się tej swojej analogii jak rzep psiego ogona. Wydaje mi się, że trochę na sile próbujesz ja wcisnąć innym.

        Daj juz spokój. Mało kto się z Tobą zgadza bo po prostu nie jest dobra. Za dużo rzeczy różni sytuacje LBJ i KD, aby móc je ze sobą porównywać.

        0
        • Kolega Kudlaty ma zupełną słuszność. Analogii nie ma tutaj zbyt wiele. LeBron nie przesuwał granicy jako pierwszy, zwyczajnie zrobił wokół tamtej decyzji zbyt wiele szumu medialnego, który – w kontekście jego olbrzymiej popularności i piętna “The Chosen One” (które sam sobie poniekąd przysporzył) – przyczynił się do niebotycznej fali nienawiści.

          Jakie są różnice?

          1) Skala oczekiwań dla LeBrona i Duranta jest zgoła inna; w dzisiejszej NBA nikt – umówmy się – nie traktuje Duranta jako gracza, który mógłby choćby otrzeć się o dyskusję pt. “Czy Durant jest jednym z dziesięciu najlepszych graczy w historii gry?” – w jego przypadku jedno mistrzostwo to już wiele; do tej pory Duranta nikt nie brał pod lupę, nikt – w odróżnieniu od LeBrona – nie analizował jego pojedynczych zagrań i wielu słabych meczów; Durant do tej pory miał immunitet;

          2) LeBron podejmował heroiczne próby (przecinane przez równie pamiętne chwile słabości) zdobycia mistrzostwa ze składami pozostawiającymi naprawdę wiele do życzenia, w obliczu chronicznej bierności GM-a; Durant zawsze miał obok siebie Westbrooka (umówmy się, żaden z graczy Cavs w latach 2003-2010 nie był nawet blisko) i Ibakę (do niedawna elitarnego obrońcę obręczy), nie wspominając o rewelacyjnej robocie, którą wykonuje Sam Presti, dokooptowując do składu młodych, dynamicznie rozwijających się graczy – dość napisać, że w rosterze Thunder nadal są Oladipo, Adams czy Kanter, czyli gracze rokujący i pozwalający budować wizję sukcesu; LeBron w erze przed transferem talentów do Miami Heat nigdy nie miał drużyny z takim trzonem;

          3) LeBron obrywał od Celtics, ale nie przeniósł się do Bostonu;

          4) LeBron stworzył drużynę z przyjaciółmi o ugruntowanej pozycji w lidze, ale umówmy się – na dorobku (Heat, pomimo mistrzostwa w 2006 roku, w późniejszych latach co do zasady dołowali, a Bosh i jego Raptors nigdy nie imponowali, nie czarujmy się); nie, nie umniejszam ich indywidualnym osiągnięciom, ale patrz pkt 5;

          5) Heat byli in progress; Warriors to gotowy produkt z dwoma Finałami w dwóch ostatnich sezonach, jednym mistrzostwem i historycznym rekordem sezonu regularnego na koncie;

          6) Spoelstra nie był COTY (patrz Kerr);

          7) Wade nie był jednogłośnym (ani żadnym innym) MVP RS (patrz Curry);

          8) Bosh nie był niemal-dwukrotnym-DPOY (patrz Green);

          9) W rosterze tamtych Heat nie było MVP Finałów (patrz Iguodala).

          Wbrew temu, co się tu wypisuje, jest więcej różnic niż analogii. Durant podjął decyzję i musi liczyć się z konsekwencjami. Nie jest powiedziane, że za parę lat ta decyzja nie ujdzie mu płazem i gdy będzie miał na palcach 2-3 pierścienie (szczerze wątpię), to nie zmieni to naszej optyki na jego legacy (pewnie tak, w dzisiejszych czasach mamy krótką pamięć). Ale nie pierdolmy kotka za pomocą młotka i nie zachowujmy się tak, jakby nic się nie wydarzyło.

          Swoją drogą Warriors zrobili rzecz, która jeszcze kilka dni temu wydawała się niemożliwa do zrobienia – upchnęli w jednym składzie czterech aktualnych All-Starów. Jeśli Ezeli, Livingstone, Iguodala i Barbosa zostaną (przyznam, że nie zagłębiałem się w tę materię), to chapeau bas dla całej organizacji z Oakland, bo dokonują kolejnej historycznej rzeczy.

          0
    • Czyli wracajac do mojego pytania bo Twój komentarz znacznie od niego odbiegl LeBron przeszedl do Miami kierując się pobudkami idealistycznymi bo Miami było drużyna na innym etapie procesu niz Golden State? Ray Allen też był idealista gdy przechodził do Miami? Karl Malone czy Gary Payton również? Odniosłem się do jednego fragmentu tekstu a Ty zarzucasz po raz kolejny ze czegoś niezrozumialem chociaż nie znasz mojego zdania na temat całości zagadnienia. Nie mamy monopolu na rację, to ze się ze mną nie zgadzasz albo chcesz mi dosrac (pod moim komentarzem są bardziej dyskusyjne tezy w Ty się uczepiles akurat mojego pytania) nie znaczy że złotymi zgloskami piszesz prawdę objawiona. Czy w Golden State jest jakiś gracz z pierwszej trójki draftu? Czy LeBron nie wybrał cynicznie co świadczy o tym jak mądrym jest graczem grę w konferencji wschodniej co daje mu przewage w walce o finały? Golden State to obecnie 8 graczy Curry równie dobrze może się połamać i już może nie być tak różowo, Durant ma za sobą poważne kontuzje będą musieli się zgrać będą musieli uważać na zdrowie w trudnej konferencji z większą ilością kontenderow. Dla mnie to jest połączenie sił żeby zapobiec kolejne mu przechytrzeniu przez Jamesa.Czy się uda zobaczymy, ja tutaj widzę więcej znaków zapytania niz odpowiedzi i wcale nie uwazam ze to pójście na łatwiznę.Golden State pierwszy raz od dawna sprowadzili do siebie gotowa gwiazdę a nie samo ja sobie stworzyło. LeBron mógł pójść do lepszej drużyny, Durant również może. Nie widzę tu Pola dowartosciowania. Pobudki były te same.

      0
  6. No tak. Wszyscy wszystko wiedzą. Wszyscy kibice LeBrona wiedzieli… A raczej WIEDZIELI że zrobi comeback z GSW. Wszyscy wiedzieli przed PO, że OKC pyknie SAS i później podsmaży dupy Wojownikom. Wszyscy wiedzieli, że ostatnia wypasiona ekipa Lakersow rozsypie się jak domek z kart, a Kobe w ostatnim meczu kariery pierdolnie 61 punktów.
    Wszyscy wiedzieli!
    Teraz wszyszyscy wiedzą, że Durant zjebał, będzie wiecznie w cieniu, będzie zasranym pomagierem z gwiazdką przy pierścieniu, a Warriors zdominuja ligę na 5 lat.
    Wszyscy wiedzą!

    Powiem tyle… Cieszę się, że gowno wiecie. Będę sobie spokojnie śledził co przyniesie przyszłość.

    0