Skarb Kibica NBA 2015/16: Brooklyn Nets

5
fot. Wang Lei / Newspix.pl
fot. Wang Lei / Newspix.pl

Dwa lata temu Brooklyn Nets zrobili wielką wymianę z Boston Celtics. Zagrali va banque, mając nadzieję, że stworzą drużynę, która będzie w stanie powalczyć o tytuł. Nie udało się. Nie byli nawet blisko… Tamten sezon okazał się dużym rozczarowaniem i nadal pozostaje bolesnym wspomnieniem, mimo tego, że już tylko dwóch zawodników z tamtego składu nadal gra na Brooklynie.

Niestety szybko o tym w Nowym Jorku nie zapomną, bo nie dość, że Nets/Michaił Prochorow wydali na tamtą drużynę mnóstwo pieniędzy, to będą jeszcze przez trzy lata płacić Celtics za sezon Paula Pierce’a i za półtora sezonu Kevina Garnetta. Oddali w tamtej wymianie dużą liczbę picków – w tym niezastrzeżony wybór w pierwszej rundzie Draftu 2016 – dlatego przebudowa przez draft w ich przypadku zupełnie nie wchodzi w grę.

Nets nie mają żadnych powodów, aby tankować w tym sezonie. Nie mają też na tyle silnego zespołu, żeby ponownie prześlizgnąć się do playoffów. Są w najgorszym możliwym położeniu. Z drużyny, która jeszcze dwa lata temu miała mistrzowskie aspiracje, stali się najnudniejszym teamem całej ligi, który dosłownie o nic nie gra.

ZMIANY PRZED SEZONEM

Nets przystąpili do offseason, mając za priorytet zatrzymanie swoich wolnych agentów Brooka Lopeza i Thaddeusa Younga. Chcieli w jak największym stopniu utrzymać siłę drużyny, która była ósma na Wschodzie. Poszło im to bardzo sprawnie i już w pierwszych godzinach po otwarciu okienka mieli uzgodnione nowe umowy. Lopezowi dali 3-letni kontrakt za $60 milionów, natomiast z Youngiem porozumieli się w sprawie 4-letniej umowy wartej $50 milionów.

Kolejną kluczową kwestią dla Nets było ograniczenie wydatków. Prochorow już rok temu nakazał Generalnemu Menedżerowi Billy’emu Kingowi uważniejsze liczenie pieniędzy. Teraz jego zadaniem jest to, by uchronić Nets przed płaceniem podatku po najwyższej stawce dla wielokrotnego płatnika. Z tego powodu musieli pozbyć się jednego ze swoich dużych kontraktów. Nets prowadzili rozmowy o wymianie Joe Johnsona, ponieważ nie było szans na transfer z udziałem Derona Williamsa, ale to właśnie swojego rozgrywającego woleli usunąć z listy płac. Ostatecznie im się to udało, ponieważ D-Will również chciał odejść, więc porozumieli się w sprawie wykupienia kontraktu. Williams zgodził się wziąć tylko $27.5 z $43.2 milionów, jakie miał gwarantowane w kolejnych dwóch sezonach i został wolnym agentem. A Nets za pomocą stretch-provision rozłożyli na kilka lat te pozostałe zobowiązania wobec niego. Dzięki temu osiągnęli swój cel i zeszli poniżej progu podatku.

W drafcie wybierali z odległym nr 29, ponieważ Atlanta Hawks skorzystali ze swojego prawa do zamiany pickami, które dostali jeszcze w wymianie Joe Johnsona. Nets postawili na silnego skrzydłowego Chrisa McCullougha, ale też zrobili wymianę z Portland Trail Blazers i w zamian za Masona Plumlee’ego i pick w drugiej rundzie, trafił do nich wybrany z numerem 23 skrzydłowy Rondae Hollis-Jefferson. Poza tym uzupełniali skład pozyskując zawodników na minimalnych kontraktach – Thomasa Robinsona i Shane’a Larkina. Dodali też Andreę Bargnaniego, mającego być stretchującym wysokim z ławki, który zastąpi w tej roli Mirzę Teletovica (Phoenix Suns).

ROTACJA

nets-depth

Lionel Hollins nie ma tu dużego pola manewru. Pierwsza piątka jeszcze wygląda jako tako, ale już znalezienie rotacji i przydatnych zawodników z ławki będzie ogromnym wyzwaniem.

TRENER: LIONEL HOLLINS

Lionel Hollins jest uznanym i doświadczonym trenerem, ale nie jest cudotwórcą. W Memphis zbudował silną drużynę. Potrzebował jednak na to czasu i odpowiednich zawodników, dlatego na Brooklynie może to być jeszcze dłuższy proces. W pierwszym roku nie udało mu się zaszczepić w zespole charakteru i poprawić defensywy. Nets byli 24. obroną ligi, a Hollins miał trochę problemów z dotarciem do swoich zawodników. Nie układała mu się zwłaszcza współpraca z gwiazdami. Publicznie kwestionował ich zaangażowanie, nawoływał do twardszej gry i ograniczał też minuty. Przez pewien czas trzymał nawet Lopeza i Willimasa w roli rezerwowych. Z Lopezem z czasem zaczęło się dogadywać, ale podobno z D-Willem miał sprzeczki, w których niewiele brakowało, aby doszło do bójki. Ostatecznie udało mu się wprowadzić Nets do ósemki i w playoffach nawet sprawili trochę kłopotów silniejszym Hawks, co było sporym sukcesem. Na Brooklynie mogą mieć nadzieję, że z zespołem, któremu nie daje się żadnych szans, Hollins będzie walczył i będzie w stanie wycisnąć z niego coś więcej.

GRACZE

Brook Lopez. On żyje! Lopez przetrwał sezon 2014/15 bez poważnych kontuzji. Tylko na początku miał trochę kłopotów z prawą stopą i plecami, ale w drugiej części sezonu grał jak Top-20 gracz NBA i doczołgał Brooklyn Nets do playoffów. Lopez to dziwny gracz – trochę w typie Marca Gasola. W tym sensie, że jest wielki, ciężki, ale gra bardzo finezyjnie. Zdobywa punkty głównie w post-up i w pick-and-pop, skąd grozi rzutem, a to z kolei przekłada na pompki i różnego rodzaju wejścia pod kosz. Lopez zdobywał bardzo dobre 0.94 PPP w post-up i świetne 1.08 PPP w pick-and-rollu – świetne jak na kogoś kto nie rzuca za trzy i dywersyfikuje swoją grę między pop do 5-6 metra i roll do obręczy. Lopez poprawił też w ubiegłym sezonie grę na tablicach i jeżeli pozostanie zdrowy, ma szansę w końcu dobić do All-Star Game. To był jego piąty z rzędu sezon, w którym zaliczał +20 punktów PER-36, a trzeci z rzędu, gdy blokował +2 rzutu, choć w obronie ma naturalne kłopoty z lateralną mobilnością, wynikające z ciężkich bioder i masy. Czy doda rzut za trzy? Może to zrobić, bo ma bardzo dobry rzut z dalekiego półdystansu. W sezonie 2014/15 oddał 10 trójek, o trzy więcej, niż przez wcześniejsze sześć lat razem wziętych.

Joe Johnson. Uwaga – to będzie już ostatni rok tego jego wielkiego kontraktu, który podpisał jeszcze w Atlancie. Starzejemy się. “Iso Joe” zarobi za sezon 2015/16 aż 24,8 mln dolarów. I choć była to wina Hawks – i przez to Johnson postrzegany jest od kilku lat, tak jak jest postrzegany – to nie można mu zarzucić tego, że nie próbuje zarabiać na te pieniądze. Johnson ma już 34 lata, ale nie opuszcza meczów. Był 9. w minutach w sezonie 2014/15 i może grać na trzech pozycjach od 2 do 4. Miał jednak dużo słabszy sezon, niż ten 13/14. Widać było oznaki starzenia się. Nie był już tak efektywny w izolacjach, a w dół poszły jego skuteczność przy obręczy (-11%) i skuteczność za trzy z rogów (-12%). Przez to jego gra straciła na efektywności. Joe Cool zdobywał najgorsze od 2003 roku tylko 14.4 punktów na mecz. Po raz pierwszy od sezonu 2007/08 team, w którym grał, był minusowy z nim na boisku (-2.5 na 100 posiadań).

Thaddeus Young. Oryginalna Gazela. Jeden z najlepiej biegających silnych skrzydłowych NBA, który wciąż nie potrafi rozwinąć rzuty za trzy. Przez to Young stanowi problem, bo z drugiej strony parkietu nie jest plusowym obrońcą. Choć jego naturalna mobilność nadają się do nowej ery i switchowania. Nets to jego trzeci klub w ciągu ostatnich 15 miesięcy. Trafił na Brooklyn z Minnesoty i 20 z 28 meczów rozpoczął w pierwszej piątce. Young trafiał 33,0% rzutów za trzy – najlepiej od sezonu 2009/10 kiedy grał jeszcze jako trójka w Philly. Trójki stanowiły jednak zaledwie 12% jego prób z gry. Reszta to midrange i penetracje do kosza z linii rzutów wolnych. Nets byli +0.6 na 100 posiadań, gdy był na parkiecie i w nadchodzącym sezonie Young pozostanie starterem Brooklynu. Będzie nim prawdopodobnie do czasu… Aż w przyszłości Nets nie znajdą lepszego kandydata. Young zgodził się latem na 4-letni kontrakt za 50 mln dolarów. Nets nie chcieli tracić talentu. Ich trzy najbliższe wybory w drafcie prawdopodobnie i tak trafią do Celtics.

Bojan Bogdanović. Chorwacki snajper z dużym jak na białego gracza plusowym wingspanem (199 cm wzrostu, 211 cm zasięgu ramion). Wszechstronny gracz, który w Europie zdobywał punkty na wiele sposób. Ma efektywny krótki jumper z odległości 3-4 metrów. Bogdanović miał solidny debiutancki sezon w NBA, w którym trafił 44% trójek z rogów i teraz ma szansę na bardziej regularne minuty w drugim sezonie. Jeżeli tylko nie zatrzymają go kontuzje, które dokuczały mu latem… W trakcie przygotowań do EuroBasketu Bogdanović kontuzjował kostkę, a w trakcie samego turnieju dozał wstrząśnienia mózgu. Miał kłopoty z prawą kostką na obozie przygotowawczym i opuścił kilka dni treningów. Bogdanović ma być starterem Nets obok Joe Johnsona. To 26-letni wingman, który w drugim sezonie powinien otrzymać trochę większą rolę w ataku. W swoim rookie season miał 2-krotnie więcej posiadań spot-up (243), niż pick-and-roll i tych w grze 1-na-1.

Jarrett Jack. Solidny back-up w NBA, zakochany w swoim pull-up jumperze. W sezonie 2014/15 trafił zaledwie 20% rzutów za trzy ze szczytu/skrzydeł – trzeci najgorszy wynik wśród rozgrywających. Po odejściu Derona Williamsa, pełnił będzie rolę startera. Jack zmienia kluby jak rękawiczki – od 2010 roku grał w Toronto, Nowym Orleanie, Golden State, Cleveland i teraz drugi sezon spędzi na Brooklynie. Po sezonie w Cavaliers – rozbitym przez kłopoty z kolanem – odbił się i zaliczał PER 14.6. Aż 47% rzutów Jacka pochodzi z obszaru 3-6 metra, ale w sezonie 2014/15 trafiał fantastyczne 46% z 5-6 metrów. Fluke? Niekoniecznie. Miał już podobny sezon 2012/13 w Oakland u Marka Jacksona (45%). Jack ma ograniczona wizję gry (nie chodzi o to jak mruży oczy), ale jest solidnym generałem na boisku. Jego największym minusem jest obrona – nie potrafi ustać na nogach i często broni pochylony do przodu. Unika jednak fauli. Z nim na parkiecie Nets byli jednak aż o -10.7 punktów na 100 posiadań gorsi, niż gdy siedział na ławce. Jack jest w tym momencie klasycznym nabijaczem statystyk w słabych teamach (Maciek “Yuuzek” Rabiniak jest fanem). Przed nim ostatni gwarantowany rok kontraktu. 6,3 mln dolarów w sezonie 2016/17 stanie się w całości gwarantowane 30 czerwca, więc może to być dla niego rok kontraktowy – choć nie musi.

Rondae Hollis-Jefferson. Nowy Markel Brown Lionela Hollinsa? W poprzednim sezonie Hollins tak zakochał się w defensywnych umiejętnościach Browna, że nazywał go swoim “Tonym Allenem”. Brown tymczasem był wg Synergy Sports minusowym obrońcą i choć faktycznie utalentowanym, to dużo jeszcze czasu przed nim. Albo ten czas już dobiegł końca… RHJ jest bardziej utalentowanym graczem, zarówno jako obrońca, jak i w ataku. Hollis-Jefferson porównywany jest do Michaela Kidda-Gilchrista – statystyki z jego ostatniego sezonu są w zasadzie identycznych do tych z sezonu MKG w Kentucky – ale jego rzut technicznie jest lepszy i w Lidze Letniej pokazał jak potrafi zdobywać punkty z pull-up jumperów. RHJ miał w preseason kłopoty z kostką. Jest też astmatykiem. To dopiero 20-latek, który już w rookie-season powinien otrzymywać rotacyjne minuty w Nets.

Andrea Bargnani. Słaba etyka pracy, kłopoty z mięśniami nóg, biały makaron – kariera Andrei Bargnaniego doszła do poziomu, w którym wziął minimum od drużyny z Nowego Jorku, bo nie chciało mu się zmieniać adresu. Bargnani nie rozwinął się w strzelca za trzy i jest słabym obrońcą, choć potrafi mieć przebłyski zarówno na dystansie, jak i wtedy gdy broni post-up i blokuje rzuty. To jednak są tylko przebłyski. Ludzie już nie piszą o tym artykułów. Przebłyskami powoli stają się też te dni, w których jest zdrowy. Bo od kilku lat ma ogromne kłopoty w tym by fizycznie wytrzymać sezon regularny NBA. W tym ostatnim znów nie dostawał się na linię, znów był słaby w obronie. Trafiał jednak 46% rzutów catch-and-shoot i w okolicach 3-5 metra na wprost kosza stał się maszyną, która trafia też te rzuty po jednym koźle. Czasem łapie rytm i gra jak baller. Ale to praktycznie wszystko co Bargnani ma obecnie do zaoferowania drużynie koszykówki.

Markel Brown. Nr 44 Draftu 2014, który aż 29 razy wyszedł w pierwszej piątce podczas swojego rookie-season. Lionel Hollins pokochał obronę tego wingmana z Luizjany. Nets byli +2.3 na 100 posiadań lepsi, gdy grał, niż kiedy siedział na ławce. Brown trafiał jednak tylko 36% rzutów z gry i 27% za trzy. To 23-letni wingman, który mierzy tylko 191 cm wzrostu. Niestety dla niego na początku obozu doznał kontuzji mięśni brzucha i opuścił potem cały preseason.

W NAJLEPSZYM WYPADKU

Czy w przypadku Nets można w ogóle mówić o jakimś pozytywnym scenariuszu?

Czy Nets mają jakieś silne strony i coś, co może przekonać nas do oglądania ich meczów w tym sezonie?

Już poprzednio byli tylko przeciętną, nudną drużyną, a teraz mają jeszcze słabszy skład. Poprzednio grali w playoffach, ale tylko dlatego, że Wschód był tak słaby, że 38 zwycięstw im wystarczyło. Zatrzymując Lopeza i Younga mają nadzieję,  że nadal są w stanie utrzymać jakiś poziom, bo też obaj dobrze funkcjonowali w duecie. Jeśli Lopez będzie zdrowy i przypomni, że jest jednym z najlepszych środkowych ligi – będą mieli gwiazdę. Można też liczyć, że odżyje Joe Johnson, który jest podobno bardzo zadowolony z odejścia D-Willa. Nie będzie musiał już dzielić z nim parkietu, szatni, a do tego jest w contract year więc będzie zmotywowany. Warto też zwrócić uwagę, że Nets już dawno nie mieli aż tylu młodych zawodników. Nie ma wśród nich wielkich talentów, ale może któryś pozytywnie zaskoczy i okaże się się przydatnym wsparciem? Czy to wystarczy, żeby włączyć się w walkę o playoffy? Ich sufit to prawdopodobnie znalezienie się tuż za ósemką, a największym sukcesem będzie jeśli pick, który oddadzą Celtics będzie poza pierwszą dziesiątką.

I przypomnijmy, że mówimy o tym najlepszym scenariuszu…

NAJGORSZY SCENARIUSZ

Można dużo mówić o tym, że Deron Williams nie jest już gwiazdą, że nie jest już nawet w gronie najlepszych rozgrywających, ale mimo wszystko był ważną częścią Nets, zaliczając 13 punktów i prawie 7 asyst. Mimo wszystko jest dużo lepszy niż Jarrett Jack, który będzie teraz podstawowym rozgrywającym. Liga jest bardzo mocno obsadzona na tej pozycji, a Nets będą musieli polegać na 32-letnim Jacku. Miał on w karierze sezony, kiedy sporo czasu spędzał w wyjściowym składzie, ale jeszcze żadna drużyna, w której rozegrał przynajmniej 30 meczów w roli startera, nie awansowała do playoffów. Natomiast jego zmienikiem jest młody Larkin, który ostatnio pomagał tankować Knicks.

Liderami Nets są Lopez i Johnson, którzy liderami są tylko z nazwy. Ich najlepszy zawodnik ma niepokojącą historię problemów ze stopą i już dawno nie miał dwóch kolejnych zdrowych sezonów. Ich najlepsi rezerwowi to Thomas Robinson, czyli bust zwiedzający już swoją piątą drużynę i teraz walczący o utrzymanie w lidze oraz Bargnani, który w poprzednich dwóch sezonach rozegrał łącznie tylko 61 meczów Nie musieliby za bardzo się wysilać, gdyby tylko walka o ostatnią pozycję w tabeli miała dla nich jakiś sens.

6GTV

CO LUBIĘ

Michał Kajzerek: Kontrakty Younga i Ellingtona. To jedyna rzecz, która pozwala mi myśleć o tym zespole w pozytywnym świetle. Thaddeus Young dostanie u Lionela Hollinsa obowiązki bardzo konkretnie dopasowane do swoich umiejętności, a Wayne Ellington jest jednym z najbardziej niedocenianych strzelców w lidze.

Przemek Kujawiński: Pożegnanie z Deronem Williamsem. Czasem trzeba przyznać przed sobą samym, że coś nie wypaliło i zamknąć za sobą drzwi.

Maciej Kwiatkowski: Przypominają mi technikum, które było obok liceum, do którego chodziłem. Kolejowe.

Piotr Sitarz: Nic. Naprawdę ciężko mi znaleźć na Brooklynie coś co mi się podoba, coś co spowoduje, że obejrzę więcej niż kilka meczów tego zespołu. Może Brook Lopez w post-up? Może silna i wolna koszykówka? Nie wiem.

Adam Szczepański: Czy można coś lubić w tych Nets? Jeśli trzeba coś wybrać to może to, że próbują z Robinsonem i Larkinem – nic innego im nie pozostało, a akurat w tym przypadku mogą tylko zyskać.

CO MI SIĘ NIE PODOBA

Adam: Będą nie do oglądania. Lubię relacje z Barclays Center, wizualnie to ładnie wygląda, a lubię też duet komentatorski Ian Eagle-Mike Fratello… niestety w tym sezonie poziom gry Nets raczej nie będzie zachęcał do oglądania ich występów.

Maciek: To, że Prochorow kłamał. I jak tu wierzyć Ruskom? W 2010 powiedział, że weźmie ślub, jeśli Nets w ciągu pięciu lat nie zdobędą tytułu. Nie zdobyli. Ślubu nie było. Nie będzie ani mozzarelli, ani tulipanów. Niczego nie będzie.

Michał: Proces przebudowy. Prawie nic tam nie ma sensu. Prochorow zdaje się prowadzić zarówno swoją karierę polityczną, jak i biznesową na typowo rosyjskich zasadach, pozbawionych głębszej logiki – jeśli coś nie działa, to trzeba to rozebrać i złożyć na nowo. Billy King też jakby powoli nie miał pomysłu na zorganizowane drużyny wokół jakiejś koncepcji.

Piotr: Wszystko. Brak frekwencji na trybunach, trener, skład, Shane Larkin na pozycji numer jeden, cyrki właściciela z piłkami i zażenowanie na twarzach graczy. Nie są ani zespołem na playoffy, ani najgorszą drużyną ligi. Spadli do rangi Atlanty Hawks sprzed paru lat, albo po prostu ich nie lubię.

Przemek: Dziura na jedynce. Pożegnanie Williamsa było nieuniknione, ale Billy King nie zrobił absolutnie nic, by znaleźć za niego zastępstwo. W całej lidze nikt nie ma słabiej obsadzonej pozycji numer 1. Pierwszym rozgrywającym będzie… Jarrett Jack?

MÓJ GRACZ

Adam: Brook Lopez. Jeden z niewielu jasnych punktów Nets, o ile tylko będzie zdrowy.

Maciek: Brook Lopez. W 90% matchupów Lopez jest większy niż ten, który go kryje, a tu zaraz pach-floaterek z kolanka, a tu jakiś rzucik z sześciu metrów z jednej nogi. Interesująca postać, fan komiksów, rysownik, duży człowiek z ciekawą duszą i boiskową wyobraźnią.

Michał: Thaddeus Young. Uważam, że ma jeszcze wiele do powiedzenia, jeśli chodzi o rywalizację na pozycji nr 4. W rotacji Nets jest jedną z kluczowych ofensywnych opcji, co oznacza, że otrzymał ciekawą platformę, aby zaprezentował pełnię swojego potencjału. Bardzo mu w tym kibicuję.

Piotr: Thomas Robinson. Piąty zespół w cztery lata, ale wciąż wierzę. Zebrał 28 piłek w dwóch meczach preseason, ma tę samą energię, może ruszy do przodu u trenera, który lubi grać wysokimi.

Przemek: Joe Johnson. Dopóki gra na swoim monstrualnym kontrakcie, to trudno powiedzieć, żeby był niedoceniany, ale chyba jest już trochę taką gwiazdą dla hipsterów. Oby tylko mu się chciało.

TYP

Adam: 14. miejsce w Konferencji Wschodniej. Gdyby nie to, że nie mają swojego picku, zastanawiałbym się, czy mogą zagrozić Sixers… Mają naprawdę fatalny skład, a jeśli jeszcze Lopez będzie miał jakieś kłopoty zdrowotne… Cały Boston będzie na pewno mocno kibicował ich porażkom i kibice Celtics będą jedynymi, którzy będą się przejmować losem Nets. Na Brooklynie po prostu muszą rozegrać ten sezon, przeczekać rok i liczyć, że nie będzie aż tak źle, a potem jakoś się odbudują na rynku wolnych agentów.

Maciek: 14. miejsce w Konferencji Wschodniej. Ten team jest okropny do oglądania. Najlepszy gracz to potężne ryzyko zdrowotne. Drugi najlepszy to Jarrett Jack. Ławki praktycznie nie ma. Trener na drugą zmianę chodzi do kopalni, właściciel mieszka na innym kontynencie, a picki w drafcie ma Danny Ainge.

Poprzedni artykułSkarb Kibica NBA 2015/16: Milwaukee Bucks
Następny artykułAndre Drummond pójdzie Pistons na rękę i poczeka na nowy kontrakt

5 KOMENTARZE

  1. “Lopez zdobywał bardzo dobre 0.94 PPP w post-up i świetne 1.08 PPP w pick-and-rollu” – co dokładnie jest uznawane za posiadanie w tych statystykach? Jak zawodnik poda piłkę, to również jest to liczone jako posiadanie czy tylko te które kończą akcję (rzut/strata) ?

    0
  2. W końcu! Chyba jestem jedyną osobą która czekała na tą zapowiedź;)

    “Na Brooklynie mogą mieć nadzieję, że z zespołem, któremu nie daje się żadnych szans, Hollins będzie walczył i będzie w stanie wycisnąć z niego coś więcej.”

    Jako fana Nets, jest to jedyna rzecz która mnie trzyma przy życiu w tym sezonie;)

    Zespół zawodników w pewnym sensie już skreślonych w NBA, mających ostatnią szansę żeby coś udowodnić, walczących o każdy metr dla swojego trenera! Piękne! Realne? Pewnie nie ;)

    Gdzieś tam głęboko w mojej głowie siedzi myśl, że na przekór wszystkim znakom i przewidywaniom ten zespół będzie lepszy niż ten z poprzedniego sezonu… Czarny koń tego sezonu? Szaleństwo? Cóż pozostaje mi napisać? IN LIONEL HOLLINS I TRUST!

    PS. Właśnie przeczytałem że Ryan Boatright został zwolniony podczas cięć kadrowych, a miałem taką nadzieję że to będzie steal! Ehh ciężko jest być kibicem tych Nets.

    0