Mistrzowskie aspiracje w Spokane

8
fot. spokesman.com
fot. spokesman.com

Pierwszy dzień NCAA Tournament. Upsety, game-winnery, na szczęście mało blowoutów. Chyba najbardziej ekscytujący dzień odkąd pamiętam.

Nie było w nim Przemka Karnowskiego. Gonzaga czeka na dzisiejszy pojedynek z North Dakota State. Presja zapewne będzie im towarzyszyć. To nieodłączna część marca, gdzie tak naprawdę podczas turnieju wszystkie ekipy zaczynają sezon od nowa. Nie mają znaczenia niesamowite bilanse z sezonu regularnego, liczy się tu i teraz.

Nagle po 40 minutach jednego ze spotkań drabinka regionu południowego robi się dla Gonzagi przychylna… Odpadli rozstawieni z nr 3 Iowa State.

Już przed sezonem regularnym mówiono tu i tam, że Mark Few ma do dyspozycji najlepszy zespół w swojej karierze. Doświadczeni Kevin Pangos i Gary Bell Jr. na obwodzie, lepszy z sezonu na sezon Przemek Karnowski, pozyskani po transferach Kyle Wiltjer i Byron Wesley, świeży Domantas Sabonis, zawsze wywiązujący się z przeróżnych zadań Kyle Dranginis oraz bardzo obiecujący debiutant Josh Perkins, który niestety w grudniu złamał szczękę. M.in. dlatego najgroźniejszą bronią Gonzagi miała być ofensywa, którą Few tak starannie pielęgnował od kilku sezonów, opierając grę na prostej opcji 4-1, gdzie każdy – do pozycji silnego skrzydłowego – grozi rzutem za trzy, zaś w środku powierzchnię pochłania nieoceniony Big Karn.

Atak Zags zdał w tym sezonie egzamin celująco. Bulldogs skończyli sezon w Top 10 jeśli chodzi o punkty zdobywane (79,1), a także w Top 5 w skuteczności za trzy (41%). Efektywność na 100 posiadań? 118,8 punktów – 6. miejsce w całej Dywizji I, to naprawdę ścisła czołówka, obok Duke, Villanovy, Notre Dame, Wisconsin i niepokonanego Kentucky.

Nie da się ukryć, że atak Gonzagi diametralnie zmienił pozyskany z Kentucky Kyle Wiltjer, którego często nazywam waflem lub waflinim, głównie za niedoskonałości w obronie. Dzieciak jest jednak jedną z najlepszych atakujących czwórek w NCAA. Przy wzroście 211 cm Wiltjer wali tróje na poziomie prawie 47%, robiąc 16 punktów/6 zbiórek w każdym meczu. Ofensywny rating Gonzagi z nim na parkiecie to kosmos – 132.0 punkty na 100 posiadań, plus niemal 64% True Shooting… Wiltjer ma niesamowitą łatwość zdobywania punktów niemal z każdej pozycji, jest dobrze wyszkolony technicznie, może być game-changerem Gonzagi w tym turnieju, a jego luki w obronie starają się wymazywać nie kto inny jak Przemo Karnowski, momentami Sabonis.

Co ciekawe, przyjście Wiltjera nieco zepchnęło w cień playmakera Kevina Pangosa. Przynajmniej tak twierdzą ludzie zajmujący się NCAA w Stanach. Dla mnie to tylko teoria, bo Pangos rozgrywa obecnie najlepszy sezon w karierze, dając drużynie wszystko co może dawać prawdziwy lider.

Indywidualne statystyki w tym przypadku schodzą na dalszy plan, ponieważ Kanadyjczyk zaczął pracować bardziej dla zespołu, który nadal może liczyć na jego wielkie rzuty w końcówkach. Cholernie żałuję, że to jego ostatni sezon w NCAA. Przez cztery lata oglądanie go było przyjemnością, zaszczytem… O jego etyce pracy miałem okazję porozmawiać z Przemkiem, który bardzo chwalił swojego przyjaciela. Pangos był jego opiekunem podczas rekrutacji i mimo nieco melanżowego charakteru jest najciężej pracującym Buldogiem. W przyszłości chce zostać trenerem lub specjalistą od przygotowania kondycyjnego. Nie można przejść obojętnie obok tego co robił przez cztery lata dla Gonzagi. Zaryzykuję stwierdzenie, że po Johnie Stocktonie to najlepszy guard w historii tej uczelni.

Bierze mnie na płacz jak jamnika, kiedy pomyślę, że trzon Gonzagi wkrótce przepadnie… Gary Bell Jr. także opuści uczelnię po swoim czwartym sezonie. Jeden z najlepszych obrońców na piłce, często zapominany w ataku, gdzie potrafi przymierzyć za trzy i zdobywać punkty seriami. Jak dalej potoczy się jego kariera? W NBA będzie ciężko mu zaistnieć, ale z pewnością powinien szukać gry za dobre pieniądze w Europie, tym bardziej, że jest młodym ojcem, który musi zadbać o rodzinę.

Przemek Karnowski wśród tych postaci był przez dwa sezony trochę na uboczu, dopóki nie zdobył sobie uznania rok temu, kiedy zaliczył dwa kozackie mecze w NCAA Tournament. Jego trzeci sezon jest najlepszy w karierze pod względem rozwoju, czego nie do końca mówią statystyki, podobne do tych z ubiegłego sezonu – 11,0 pkt., 5,8 zb., 1,0 blk., 61,5% z gry + defensywny rating na poziomie 92.0. Karnozaur zapracował na szacunek swoją twardością, zaczął wykorzystywać swoje warunki fizyczne i grać w okolicach kosza iście europejsko, trafiając półhaczki aż miło, czy okręcając się na rywalach jak Doktor Gasol. Kilka meczów w tym sezonie na +20 punktów, dobra końcówka sezonu regularnego w WCC po małym zastoju na początku lutego, świetny styczeń, same postulaty w grudniu, ogólnie bardzo udany rok 2014.

Przy trzonie drużyny Pangos-Bell Jr-Wiltjer-Karnowski trener Few często wrzuca do podstawowej rotacji swoich zadaniowców. W zasadzie ciężko nazwać ich zadaniowcami, skoro Byron Wesley samemu może przejąć mecz na przeróżne sposoby i właśnie kogoś takiego brakowało w Bulldogs chociażby rok temu. Wesley po transferze z USC odzyskał wiarę w siebie, a w kluczowych momentach potrafi grać z piłką w izolacjach. Jak na mierzącego 198 cm radzi sobie z tym bardzo dobrze. Z kolei Domantas Sabonis dodaje mnóstwo energii pod obiema obręczami, mając momentami gdzieś swoich rywali. Jego litewski charakter przekłada się na ponad 67% z gry, 9 punktów i 7 zbiórek na mecz.

To małe, albo bardzo ważne rzeczy w układance trenera Few, który bazując na doświadczeniach z sezonu 2012/2013, nie zachwyca się wysoką pozycją Gonzagi w lidze. Wie, że NCAA Tournament rządzi się swoimi prawami. Gonzaga 2012/2013 była w podobnej sytuacji co obecna. Szczerze? Nadal jestem przekonany, że właśnie tamta ekipa była najlepszym zespołem Few w całej karierze. Kelly Olynyk, Elias Harris i Pangos jako Wielka Trójka, Bell Jr jako game-changer. Z ławki wchodzący freshman ‘Shem Karnowski, plus 50-letni, ale skuteczny Sam Dower. Jak pamiętamy, Zags szybko pożegnali się z NCAA Tournament, a szokująca Wichita State doszła aż do Final Four.

W tym roku sprawy mają się na pierwszy rzut oka inaczej.

Gonzaga ma spore szanse, aby zrobić coś historycznego, przynajmniej dla swojego uniwerku. W mojej drabince „skasowałem” ich już w Sweet 16, ale… No właśnie. Wczoraj ich pierwszy, teoretyczny i zarazem najgroźniejszy rywal odpadł niespodziewanie z turnieju.

Iowa State Cyclones już na starcie zostali zaskoczeni przez UAB Blazers i tutaj pojawia się szansa na co najmniej Elite 8, gdzie na Zags powinni czekać Duke Blue Devils.

To tylko typowania, spekulacje, ale droga Gonzagi wydaje się być prostsza niż przewidywano. Po ewentualnym wygraniu dzisiejszego meczu z North Dakota State (godz. 2.50), Zags w trzeciej rundzie zagrają ze zwycięzcą pary Iowa/Davidson. I tutaj obawiałbym się bardziej czegoś niespodziewanego niż w teoretycznej rundzie Sweet 16, gdzie będzie czekał ktoś z pary UCLA/UAB. Ci pierwsi wygrali wczoraj sensacyjnie z SMU (60-59), po dość dyskusyjnej decyzji o goaltendingu – o tym będziemy mieć więcej w sobotnim zrzucie z dwóch pierwszych dni. Gonzaga już raz w tym sezonie zniszczyła UCLA na wyjeździe, miała kilka spotkań poza Konferencją WCC, gdzie dominowała bardziej wymagających rywali, a jedna z ich tylko dwóch porażek przydarzyła się z Arizoną, gdzie było naprawdę bardzo blisko.

Szanse Gonzagi na długi run urosły po wspomnianej porażce Iowa State, którzy byli moim faworytem do Final Four… Chryste… nawet do finału – ponieważ naprawdę grali świetną koszykówkę przez cały sezon, a Georges Niang miał być największą bronią na Przemka Karnowskiego. Teraz drzwi otworzyły się szeroko.

Few zdaje sobie z tego sprawę, ale nie wybiega w przyszłość zbyt daleko. Turniej NCAA to życie z dnia na dzień. Masz 40 minut na to, aby udowodnić, że akurat tego dnia jesteś lepszy. Jako faworyt, obok Duke, w regionie południowym Gonzaga będzie czuła ogromną presję, ale tak doświadczony i zbilansowany zespół powinien być gotowy na wszystko. Few ze swoim sztabem z pewnością o to zadbali, a przychylniej patrzy się też na fakt, że Gonzaga zagra dwie pierwsze rundy turnieju nieopodal swojego kampusu. Zags rozpoczną swój pierwszy mecz w Seattle, w mieście położonym tylko 280 mil od Spokane. Samolotem to godzina podróży, dlatego możemy się spodziewać sporej garstki kibiców Bulldogs, przynajmniej w piątek i ewentualnie w niedzielę.

Jakie są szanse Gonzagi na upragniony Final Four?

Spore, jeżeli weźmiemy nawet pod uwagę późniejszy match-up z Duke w Elite 8. Tam głównym kluczem będzie zatrzymanie Jahlila Okafora, jednego z najlepszych technicznie wysokich NCAA w ostatniej dekadzie, a także Tyusa Jonesa, o którego powinien się trochę obawiać Pangos. Okafor to raczej pewna jedynka do Draftu 2015, Jones z kolei jest mieszanką inteligencji, możliwości ofensywnych i atletyzmu na pozycji rozgrywającego, ale o to Zags będą się dopiero martwić, gdy przetrwają pierwsze trzy mecze, czego im oczywiście życzę.

Od czasów Jacka Dudy (Providence – 1987 r.) nie mieliśmy Polaka tak wysoko w NCAA Tournament. Haaa! To był jedyny Polak, który zaszedł do Final Four, a drugim może być Karnowski. Jednak nie należy zapominać, że gra od Sweet 16 to poziom naprawdę wysoki, niezależnie od tego kto stanie akurat na twojej drodze. Ciężko jest typować pozytywnie i zapeszać, bo przecież tego nie chcemy, ale patrzymy dość obiektywnie i widzimy naprawdę spore szanse Zags na ich najlepszy sezon w historii uczelni.

Wyniki z sezonu regularnego odchodzą do lamusa, nie ma znaczenia totalna dominacja w West Coast Conference. Nie ma znaczenia wysoki drugi seed w South Region. Gonzaga dzisiaj, a w zasadzie z piątku na sobotę o godz. 02:50 czasu polskiego rozpoczyna swój sezon od nowa, gdzie, miejmy nadzieję, będzie pisać się nowa, iście kozacka historia małej uczelni ze Spokane. Przemek Karnowski tkwi w tym wszystkim po uszy, a my będzie w tym razem z nim, czy tego chcemy czy nie.

Mistrzowskie aspiracje w Spokane czuć w powietrzu. Mark Few zdążył pomyśleć nad wszystkim podczas wypadu na ryby. Chłopaki są gotowi, zegar zaczął odliczać. Mam nadzieję, że zobaczymy ich w Indianapolis. Droga do Final Four zaczyna się tutaj, dzisiaj, a Buldogi niecierpliwie czekają na swoją szansę.

Poprzedni artykułFlesz: Ruszył turniej NCAA, najgorsza noc sezonu w NBA, 50 punktów Hardena, kontuzje Davisa, Jonesa i Asika
Następny artykułKevin Durant poza grą na czas nieokreślony, może nie wrócić w tym sezonie

8 KOMENTARZE

  1. Co za niespodzianka z Iowa State ale w moim brakecie i tak typowałem, że przegrają z Gonzagą ( tak to mój pierwszy raz z bracket’em).
    Na grantland.com czytałem, że Karl-Anthony Towns z Kentucky będzie jedynką w drafcie.

    0
  2. Też czytałem ten artykuł na grantland i zacząłem się przyglądać różnym mock draftom i nigdzie nie widać Przema jako kandydata do bycia wydraftowanym – pamiętam, że jakoś na początku sezonu akademickiego, Przemo był chyba gdzieś w okolicach końcówki pierwszej rundy – początku drugiej. Z czego wynika ten spadek? Inni gracze tak eksplodowali czy oczekiwania wobec Karna były większe?

    0