
Noworoczne poranki zawsze są ciężkie. Nie może być inaczej, nawet jeśli zimne ognie odpalało się o 18, a potem wieczór spędziło się z żoną przed telewizorem. Jeśli nie wykończy cię impreza, zawsze możesz przecież liczyć na dzieci. Tak właśnie było u mnie. Młodszemu rośnie drugi ząbek i co chwilę się budził, a kiedy w końcu zasnął, była już szósta i przywędrował do nas starszy… Nie ma co spać, jest już 2015. Wujek Antonie’a Walkera szumi jeszcze w głowie, ale skoro już się wstało, trzeba udać się do pracy i przynajmniej można ten noworoczny poranek rozpocząć od dawki koszykówki na najwyższym poziomie.
NBA nie odpoczywała w Sylwestra i jeśli postanowiliście spędzić tę noc z League Passem i doczekaliście do ostatnich dwóch meczów, nie mogliście narzekać. Kevin Durant wrócił i rzucił 44 punkty, w drugiej połowie grając bez Russella Westbrooka i prowadząc Thunder do zwycięstwa po dogrywce ofensywnego starcia z Suns. Tymczasem w San Antonio oglądaliśmy defensywny pojedynek gospodarzy z Pelicans, który również zakończył się dopiero po dodatkowych 5 minutach, a do tej dogrywki doprowadził rzut, o którym Gregg Popovich nigdy nie zapomni.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Załamka. Dobrze ze grają te kilkadziesiąt meczy w sezonie. Nie będzie miał czasu tego rozpamiętywać zbyt długo