Barwy preseason (10.10)

3
KAMIL KRZACZYNSKI / newspix.pl
KAMIL KRZACZYNSKI / newspix.pl

Dziś cztery spotkania:

MILWAUKEE 80 @ DETROIT 94

Jason Kidd próbuje rozgryźć rotację swojego nowego zespołu i wystawił dziś kompletnie inną piątkę niż we wczorajszym meczu z Memphis. Giannis Antetokounmpo miał 6 punktów i 7 zbiórek, podczas gdy Jabari Paker zagrał 31 minut z ławki na 11  punktów. Zamieszał również Stan Van Gundy, próbując w pierwszej piątce duetu Smith – Monroe. Andre Drummong z ławki miał 15 punktów i 16 zbiórek.

MEMPHIS 93 @ HOUSTON 113

Dave Joerger wciąż oszczędza swoich starterów. Dzisiaj dał im zagrać raptem po 9 minut. Kevin McHale dał odpocząć Dwightowi Howardowi, który ma jakieś małe problemy z lewym kolanem. James Harden poszalał trochę na 21 punktów w 22 minuty akcji.

UTAH 109 @ PORTLAND 105

Jazz ograli Blazers drugi raz z rzędu. Tym razem dłuższe minuty zagrali starterzy. Trey Burke miał 22, a Alex Burks 20 punktów. Dante Exum miał 6 punktów z ławki. Największych emocji dostarczył jednak Gordon Hayward:

Dla Portland 22 punkty miał LaMarcus Aldridge. Damian Lillard odpoczywał.

GOLDEN STATE 120 @ LA LAKERS 105

W swoim drugim meczu Kobe Bryant udowodnił, że prawdą może być stwierdzenie, że od lat nie był “świeższy”. Były pojedyncze momenty, kiedy myślałem, że jest jednak pół kroku wolniejszy (na przykład, gdy Klay Thompson zdołał go zablokować przechodząc przez zasłonę), ale już chwilę później musiałem przyznać, że nawet jeśli, to wciąż jest w stanie oddać każdy rzut, na jaki ma ochotę. Oczywiście część z tych rzutów jest zwyczajnie zła i niepotrzebna, ale to przecież z ich powodu Kobe ma w karierze 45% skuteczności, a nie 50. Starych drzew się nie przesadza.

Zachęcające były wysiłki Bryanta w obronie. Szczególnie na piłce miał momenty dominacji na Stephem Currym i po prostu się starał. Kobe wygląda dobrze, momentami bardzo dobrze, szczególnie gdy ściąga podwojenia i znajduje wolnych partnerów. Przez większość czasu bronił go Klay Thompson, od czasu do czasu zmieniany przez Andre Iguodalę, i jeśli radził sobie z nimi, to chyba możemy spokojnie powiedzieć, że będzie w stanie zdobywać punkty w nadchodzącym sezonie:

Thompson nie tylko biegał za Kobe’em, ale był też rozgrzany do czerwoności w ataku. W pierwszej połowie trafił 7 z 8 rzutów na 20 punktów. W całym meczu miał 25 oczek, trafiając jakby od tego zależał jego następny kontrakt… No tak, od tego zależy jego następny kontrakt. Thompson wciąż rozmawia z Warriors o przedłużeniu kontraktu (mają na to czas do 31 października) i obie strony są podobno “w odległości 3 milionów dolarów od siebie”. 45 punktów w 51 minut tego contract preseason dla Klaya to z pewnością jakiś dodatkowy argument dla jego agenta.

Andrew Bogut wyglądał na zdrowego dopóki nie zahaczył biodrem Jeremy’ego Lina, miejmy nadzieję, że nic się nie stało, bo z nim w takiej formie fizycznej (dominował pod obręczą i miał 4 bloki) Warriors mają być może najsilniejszą pierwszą piątkę w lidze.

Steph Curry (20 punktów) był w trzeciej kwarcie jak “rzucę sobie, o i znów sobie rzucę i jeszcze raz”. Zapomniałem już, jak absurdalnie potrafi czasem wyglądać, gdy trafia trójki z niczego. Made my day.

Poprzedni artykułSkarb Kibica NBA 2014/15: Los Angeles Clippers
Następny artykułBoris Diaw dostanie dodatkowe pół miliona dolarów, jeśli utrzyma wagę

3 KOMENTARZE

  1. Kobe i Dirk są wierni swoim klubom i to im się chwali. Takich historii jest mało, bardzo mało więc przyjemnie coś takiego obserwować. Naszła mnie jednak taka myśl ze Bryant i Nowitzki spokojnie mogliby walczyć jeszcze o mistrzostwo… Tyle ze w innych klubach. Dirk w Houston obok Howarda (idealne duo) a Kobe np w Chicago czy Clippers.

    Takie tam luźne gdybanie. Na 2K15 mogę tak zrobić :) wizualnie ciężko będzie poznać różnicę. :P

    0