Chris Grant nie zrobił w Cleveland drugiej Oklahomy

11
fot. cleveland.com
fot. cleveland.com

To co zrobił Sam Presti w Oklahoma City Thunder, to modelowy przykład tego, o czym marzy wiele drużyn chcących się przebudować i patrzących z nadzieją na zbliżający się draft. Presti objął posadę generalnego managera w 2007, kiedy Sonics byli na dnie, utrzymał ich na tym poziomie jeszcze przez dwa kolejne sezony i dzięki trzem draftom stworzył zespół, który w 2010 grał już w playoffs, a dwa lata później w wielkim finale. Teraz każdy w lidze chciałby pójść tą samą drogą, żeby w krótkim czasie nie tylko odbić się od dna, ale przede wszystkim wskoczyć do grona contenderów. Przepis wydaje się być prosty – kilka słabych sezonów, dużo wysokich picków, które pozwolą zebrać grupę młodych gwiazd i sukces gwarantowany… W Oklahomie się udało, ale przykład dopiero co zwolnionego z Cleveland Cavaliers Chrisa Granta, pokazuje, że skopiowanie tego jest dużo trudniejsze i nie każdy może zostać drugim Prestim.

Po odejściu LeBrona Jamesa, w Cleveland postawiono dokładnie na to samo, co wcześniej zrobili Thunder. W pewnym sensie Grant nawet przebił Prestiego, ponieważ Cavs mieli więcej szczęścia w loterii i przede wszystkim udało mu się zdobyć aż dwie jedynki. To on wyciągnął od Clippers niezastrzeżony pick w pierwszej rundzie w zamian za przejęcie ogromnego kontraktu Barona Davisa (który później zamnestionowali) i to właśnie dzięki temu mają Kyrie’go Irvinga. Przypomnijmy, Thunder dostali z dwójką Kevina Duranta i w tym samym drafcie z piątką Jeffa Greena w wymianie Ray’a Allena. Rok później z czwórką wybrali Russella Westbrooka, a potem trzeci numer wykorzystali na Jamesa Hardena. Natomiast Cavs w trzech kolejnych draftach dwa razy wybierali jako pierwsi, a do tego jeszcze pozyskali dwóch zawodników z czwórką.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułNowojorskie impresje 746… czyli grzmotnięcie o ziemię…
Następny artykułCavaliers grają lepiej po zwolnieniu Granta, Mason Plumlee Show na Brooklynie

11 KOMENTARZE

  1. Ciekawe porównanie, ale jak zawsze jest kilka ,,ale”:

    OKC wybrała w 2009 r. Hardena, a sami chcieli ponoć wybrać Thabeeta. Aktualnie Hardena nie ma w OKC, ale zobaczmy co za niego zyskali: Jeremy Lamb, Steve Adams. Dwa młode talenty, które dobrze rokują na przyszłość. Jakby nie patrzeć w 2009 r. mieli sporo szczęścia, bo mógł być to niezły bust z ich strony, a tak mają solidnych dwóch graczy na ławce.

    Czy Cavs mogli wybierać lepiej? Wg mocków powinni ze swoimi numerami wybrać: Irvinga, Valanciunasa, Barnesa i Oladipo. Na ile ten zespół byłby mocniejszy z tymi graczami? Pewnie do PO by w tym sezonie wszedł, ale czy w ogóle byłaby możliwa taka eksplozja talentu jak w przypadku OKC? Szczerze wątpię.

    Można na Cavs się non stop znęcać, bo to dobre mięso armatnie, ale są i inne przykłady marnowania picków, choćby Sacramneto. 2009 r – Evans a mógł być Curyy, Holiday czy Lawson. W 2010 i 2011 uśmiechnęło się do nich szczęście: Cousins i Thomas, 2012 – Robinson – mogli mieć choćby Barnesa, Sulingera czy Jonesa, 2013 – McLemore a mogli mieć choćby Burke, MCW (i w obu przypadkach trade dalej) czy Hardaway Jr.

    Inny świetny przykład marnowania picków – Bobcats: 7 pick 2011 – Biyombo a można było mieć: Leonarda, Vucevicia czy prawa do Miroticia. Do tego udało się dobrze wybrać ze swoimi pickami: Walker i Harris, ale tego drugiego w Bobcats już nie ma. 2012 Michael Kidd-Gilchrist co było sporym zaskoczeniem, a w 2013 Zeller – a mógł być Len, Adams, Noel, Olynyk.

    O Minnesocie nawet nie będę z grzeczności pisał.

    0
    • Do Granta nikt by się nie czepiał gdyby:
      a) wybierał najlepszych z dostępnych graczy (wg mocków)
      b) wybierał graczy na pozycje, które są mu potrzebne.

      Irving był no brainer, ale dalej???

      Thompson – szkoda było na niego czwórki. Zresztą nikt go nie chciał więc spokojnie Grant mógł “schodzić niżej” w pickach. Tak samo z Benettem. Wiadomo było, że nikt go nie weźmie z 1 , więc mogli wymienić się z Orl czy wash czy nawet jeszcze niżej!!

      Co do Waitersa, to mogli spróbować handlować po Beala lub schodzić niżej i tam wziąć Waitersa. Zresztą chyba były nawet takie pomysły.

      Głupotą Granta było nawet nie to, że ich wybrał, ale że wybrał ich z tak wysokimi numerami. Bennett w mockach był pod koniec 1 dziesiątki. Po jaką cholerę marnować na tego gościa 1 pick??

      Dlatego moim zdaniem Grant był chyba najbardziej g… GM-em

      0
  2. Obrona ostatnich wyborów w drafcie przez Cavs nie wytrzymuje analizy intelektualnej. Tu nie ma o czym dyskutować na poważnie. Sorry, no offens.

    Wciskasz, że Hardaway Jr. byłby lepszym wyborem niż McLemore (moim zdaniem nie) a jednocześnie próbujesz bronić wyboru Benetta, co do którego możemy się spierać tylko i wyłącznie czy to najgorszy wybór z nr1 EVER czy może top3 najgorszych wyborów.
    Cavs dali ciała z wyborami po odejściu LBJ i to jest fakt. Nie ma co ich bronić. Trzeba wyciągnąć wnioski i wdrożyć plan naprawczy zanim latem uciekną wszyscy którzy tylko będą mogli (Deng). O ile już nie jest za późno.

    Co do Minnesoty zgoda.

    0
    • Ale czy ja bronię wyborów Granta? Nigdzie nic takiego nie napisałem. Napisałem za to, że nawet gdyby wybierali tak jak w mockach, to wcale ten zespół aż tak mocniejszy by nie był niż ten obecny. Litwin nie rozwinął się jakoś oszałamiająco, Barnes to też taka zagadka, ale ostatnio dali dupy po całości. Ile zespołów chciało dealować po 1 pick (pamiętam, że m.in. OKC)? Nikt im nie bronił wymieniać jak nie mieli pomysłu kogo wybrać. To oni ubzdurali sobie, że wyciągną Love’a czy LMA za ten pick plus Thompshona i Waitersa. Moja wypowiedź sprowadza się do tego, że ok możemy narzekać. Ale spójrzmy realnie na sytuację, że gdyby wybierali tak jak w mockach to nie mieliby wcale silniejszej ekipy i do tego zmierzałem.

      0
  3. Irving-Oladipo-Barnes-Valanciunas to o niebo lepszy skład.

    Pewnie, że nie wszystko można przewidzieć ale tak jak napisał Lanfaust – jak już nie brali najlepszych dostępnych to mogli chociaż dealować swoje wybory w dół i dobierać dalsze picki/zawodników/cokolwiek.

    0
    • Zgadzam się z Tobą, ale to nadal skład na wpierdal w pierwszej rundzie. Trochę dupy daje Irving, który miał być twarzą organizacji, a zachowuje się czasami, jakby nie radził sobie z presją. Zapewne można było pikować w dół, ale czasu nie cofniemy. Cavs to jeden z wielu przykładów ostatnich lat, które dały dupy w draftach.

      0
  4. ALe po co gdybać… Come one jak dla mnie oczywiście mega zmarnowane drafty i pewnie każdy z nas zrobiłby to zupełnie inaczej… Ja widzę zupełnie inne ustawienia niż wy i miałby one pewne szanse na powodzenie ale jak mówione było już z Indiana i Miami trzeba czegoś więcej. Ale idąc samymi draftami od 2011 to S5 – Irving/Lillard/Leonard/M.Plumlee/Adams jest to bardzo przyszłościowa piątka która potrafiła by bronić a w szczególności atakować tylko kto przewidywał że CI zawodnicy tak się rozwiną??

    0