Fantastyczny mecz Kevina Love’a, ale finisz należał do Clippers

18
fot. AP Photo

Kevin Love rozgrywa świetny sezon, nie tylko próbując zapewnić Wolves pierwsze playoffs od czasu Kevina Garnetta, ale też starając się udowodnić, że jest obecnie najlepszym silnym skrzydłowy w lidze. Wczorajszy mecz z Clippers i pojedynek z Blake’m Griffinem był kolejną bardzo dobrą okazją, aby pokazać kto jest numerem jeden. Kilka dni temu wygrał starcie z LaMarcusem Aldridge’m zaliczając 29 punktów, 15 zbiórek i 9 asyst. Co prawda Blazers grali back-to-back kończąc serię wyjazdową, ale i tak występ Love’a był imponujący. Teraz w Los Angeles też dominował, chociaż przez większość spotkania nie był w stanie przyćmić swojego rywala.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułDniówka: Kobiety w NBA
Następny artykułAkademicki zrzut (7): Lot Marcusa Fostera nad synem Johna Stocktona

18 KOMENTARZE

  1. Uderzenie łokciem przez Love było przypadkowe, a jeszcze po tym zdarzeniu Kevin przepraszał od razu.

    Barnes zgłupiał jak zawsze. Na początku też myślałem, że Flagrant 2 to przesada, a potem jeszcze kilka razy oglądałem powtórkę i doszedłem do wniosku, że słuszna decyzja. Zanim uderzył w piłkę trafił w głowę Love’a. Każdy taki atak jest niepotrzebny. A pozatym po co w ogóle tak agresywnie atakować przy remisie? Wiadomo było, że karą będzie co najmniej FL 1 czyli 2 rzuty i utrata piłki. Frajerstwo. Nawet gdyby Barnes został na boisku. Rivers powinien mu nagadać.

    Co do tych rzutowych sytuacji to Paul spokojnie mógł dostać 3 osobiste, ale wiadomo – sędziowie boją się tak gwizdnąć pod koniec meczu. Co innego Love/Griffin. Tak (moim zdaniem faul był przed rzutem, nie w trakcie o ile w ogóle) można gwizdać, bo nikt się nie przyczepi na dłuższą metę.

    0
  2. Na początku byłem przekonany, że Griffin przyflopował i to mocno ale jednak miał rozcięte czoło więc oberwał łokciem. Na prawdę nikt jeszcze nie nawrzucał w komentarzach Martinowi? Oczywiście gdyby Love trafił oba wolne w końcówce to pewnie byłoby po meczu. Z drugiej jednak strony Martin ma 93,2% osobistych jak dostaje piłkę za połową to musi dać się sfaulować, a nie jak ostatni frajer kombinować i dać zabrać sobie piłkę.

    0
    • Też się dziwię że nikt mu nie nawrzucał, szczególnie że popełnił kolejną piękną stratę w dogrywce dając LAC kolejne łatwe punkty. Jako fan Minny mam już dość tych przegrywanych już prawie wygranych meczy :) Pozostaje mieć nadzieję, że w Nowym Roku sytuacja się odmieni!

      Wesołych Świąt dla redakcji i czytelników!

      0
  3. Nie wiem czemu ale bardzo nie lubię Kevina Martina aka Harden 2.0. Po za kilkoma występami nie potrafi wziąć w swoje ręce piłki i oddawać ważne rzuty. Niestety dla fanów Wilków Love chyba odejdzie w 2015 albo będą nim handlować by nie uciekł za darmo po tym sezonie. Bardzo lubie Kevina i jak dla mnie jest to najlepsza 4 w NBA, a przynajmniej taka która jest najbardziej uniwersalna. Przecież gdyby on grał z Inteligentnym centrem pokroju któregoś z braci Gasol to ta dwójka mordowała by każdą drużynę. Zdecydowanie Mini brakuje Point Guarda bo Rubio może i czaruje ale nie jest żadnym zagrożeniem na pół/dystansie przez co cierpi Pick and roll!!

    0