Stephen Curry rozstrzelał się w czwartej kwarcie i trafił też game-winnera

0

Golden State Warriors przegrywali już 18 punktami na własnym parkiecie pod koniec pierwszej połowy spotkania z Dallas Mavericks. Dwucyfrową stratę mieli jeszcze na początku czwartej kwarty, ale mają też Stephena Curry’ego, który potrafi seryjnie zdobywać punkty i przejąć każdy mecz. Znowu to pokazał i poprowadził comeback gospodarzy. Przez przy kwarty nie rozgrywał najlepszego spotkania, co prawda trafiał swoje rzuty, ale popełnił aż 8 strat. W ostatniej części gry już ani razu nie stracił piłki, zdobył natomiast 16 ze swoich 33 punktów.

Jego dwie kolejne trójki doprowadziły do remisu na 5 minut przed końcem. Później Mavs prowadzeni przez Dirka Nowitzkiego byli jeszcze w stanie uciec na 6 punktów, ale Curry miał na to odpowiedź. Na 1:15 przed końcem zanotował akcje 3+1, trafiając zza łuku faulowany przez Jose Calderona. Chwilę później świetnie znalazł wolnego na dystansie Draymonda Greena, który był jednym z bohaterów spotkania. Warriors bez Andre Iguodali mają problemy w obronie, ale Green wczoraj dobrze go zastąpił i w drugiej połowie skutecznie utrudniał życie Nowitzkiemu i Ellisowi. To też Green miał swój udział przy niecelnym rzucie Ellisa na 25 sekund przed końcem, który mógł dać Mavs prowadzenie. Piłkę zebrali wtedy Warriors i nie poprosili o przerwę, żeby nie dać szansy rywalom na zmiany i wystawienie defensywnego ustawienia. Chociaż w tej kluczowej akcji pozwolili Mavs switchować i fatalnego obrońcę Calderona przy Curry’m, zastąpił Marion. To jednak nie było problemem dla gwiazdora gospodarzy. Zwiódł Mariona i zapewnił Warriors zwycięstwo na 1.5 sekund przed końcem.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułKnicks przetrwali comeback Bulls
Następny artykułEmocjonalny powrót Riversa do Bostonu