Finał Wschodu: Miami Heat odpowiedzieli swoim najlepszym meczem w playoffach

16
fot. AP Photo

“Miami Heat przywołani do odpowiedzi” – drugi rok z rzędu nie przestaje być standardem dla tej konkretnej drużyny, dowodem odpowiedzialności i dopóki nie spotkają się w końcu z San Antonio Spurs – różnicą.

Znamy historię sprzed roku – wygrali trzy mecze z rzędu, przegrywając 1-2 z Indiana Pacers; wygrali dwa ostatnie mecze, będąc już 2-3 z Boston Celtics, a po przegranej w pierwszym meczu Finałów przeciwko Oklahomie City Thunder skończyli sezon wygrywając cztery razy z kolei.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułGrit & Grind to styl życia i gry. Czy wystarczy Grizzlies aby grać o mistrzostwo?
Następny artykułHeat potrzebowali role players, dostali świetny mecz Haslema

16 KOMENTARZE

  1. Mistrzostwa zdobywa sie odpowiednim bilansem miedzy obrona a atakiem. Niestety Indiana w obronie b.dobra znowu w ataku padlina. Miami to swietna obrona i b.dobry atak. Wiec nie liczcie ze Indiana przejdzie Heat i awansuje do finału. Chcialbym aby Pacers zagrali w finale ale maja moze na to z 10% szans.

    0
  2. Heat pokazali swoją przerażającą siłę. Jedno usprawnienie- granie LBJa na post up (swoją drogą, po zeszłorocznych PO sądziłem, że będzie grał dużo dużo więcej w ten sposób, a tutaj dopiero teraz), do tego skuteczność jumperów i nie ma opcji podwojenia. Generalnie podwajanie LeBrona to kiepski pomysł z uwagi na jego skille w zakresie widzenia gry i podawania. Ale jeśli nic nie będzie skutkowało i żadne usprawnienia Vogela nie pomogą (tak, usprawnienia będą, tylko czy wystarczą na to co Miami wczoraj zagrało), to wtedy pewnie LeBrona zaczną podwajać i to właśnie może być ten moment, kiedy decydujące dla losów serii będzie to, z jaką skutecznością będą strzelać Chalmers, a zwłaszcza RayRay i Battier. W końcu muszą się włączyć, swoją drogą to przerażające, że Miami w dalszym ciągu nie trafia trójek, a jednak w tej serii prowadzi. Jak ich oglądam, to chyba w dalszym ciągu nie grają swojego maksa, chociaż wczorajszy mecz właśnie taką grę na maksa zwiastuje. Czekamy na G4, jeśli Miami wydrze zwycięstwo, to raczej skończą na Florydzie.

    0