Stern nie lubi Hack-a-Howard, a ty?

26
fot. NBA League Pass

Don Nelson wymyślił Hack-a-Shaq, kiedy Shaquille O’Neal był w szczycie swojej kariery i tak dominował pod koszami, że jedyną możliwością ograniczenia jego poczynań było wysłanie go na linię rzutów wolnych. Shaq trafiał połowę z nich, tak więc było to opłacalną alternatywą dla kolejnego 2-punktowego wsadu. Teraz taktyka wymyślona przez Nelsona ponownie jest w centrum uwagi za sprawą Dwighta Howarda. Magic i Rockets bardzo skutecznie zastosowali w ostatnich meczach Hack-a-Howard i to pomogło im wygrać z Lakers. Howard w tych dwóch spotkaniach 37 razy był wysyłany na linii rzutów wolnych. Spudłował 20 z nich, z czego 12 w czwartych kwartach.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułRookie Ranking (5)
Następny artykułRondo spudłował dwa game-winnery, Evan Turner trafił

26 KOMENTARZE

  1. Strategia Hack-a-Howard jest z matematycznego punktu widzenia nieopłacalna. Jeżeli żadna drużyna nie jest w stanie uzyskać współczynnika efektywności ofensywnej powyżej 1,04 (liczba punktów na 1 posiadanie), a i tak większość ma poniżej 1,00, to nawet taki Howard jak ma dobry dzień i rzuci “niebotyczne” 55% FT, to ma 1,1 (2×0,55), czyli jest na plusie do średniej.
    Mimo to zasada 2 ostatnich minut ochrony faulowanych byłaby dobra dla widowiska.

    0
  2. Ja, hack-a-ktośtam psuje widowisko. Drużyny które nie umieją bronić łapią się tej idiotycznej taktyki, czemu właśnie o tym nie mówi Cuban – jeśli drużyna, czy zawodnicy nie dają rady bronić niech się nauczą.

    0
  3. Tu nie chodzi o to, że drużyna/zawodnicy nie potrafią bronić. To kwestia wyboru optymalnego (w ich mniemaniu) rozwiązania. Jeżeli wolą zaprosić na linię Howarda zamiast mierzyć się z rzutem albo wizytą na linii (bo sfaulować nie trudno nawet jeżeli nie ma się takiego zamiaru) przykładowego Kobasa to ich wybór. Wykorzystywanie słabości rywala to powszechna taktyka w każdym sporcie. Hack-a-X to przykład bardzo obrazowy, ale w istocie nie różni się za bardzo od innych sytuacji w których to jeden zespół/zawodnik celowo łamie przepisy. To tak jakby w piłce nożnej zabroniono faulować Messiego bliżej niż 16 metrów od bramki pod groźbą czerwonej kartki.

    Rzut wolny to jedna z najprostszych czynności w koszykówce nawet jeżeli niektórym zawodnikom sprawiają one trudność. Niech Dwight podrzuca częściej piłkę niż sztangę i będzie OK.

    0
  4. Dla mnie oglądanie airballi z lini Diopa czy innego Biedrinsa to spora frajda, jak trafią to w sumie też frajda, patrz owacja na stojąco całej hali jak niedawno trafił 2/2. Oczywiście porównanie jest dosyć kiepskie bo osobiste tych panów to folklor a osobiste Howarda decydują o wynikach meczów ale generalnie zmienianie reguł gry ze względu na jednego gracza, bo tak to de facto wygląda w praktyce, to praktycznie zawsze kiepski pomysł. Każdy gracz ma jakieś słabości i to normalne, że przeciwnik chce je wykorzystać. Zresztą czy jakiekolwiek osobiste w crunch time są aż tak nudne?

    0
  5. PRZECIW temu co wymyślił Stern. Albo chce się oglądać koszykówkę, albo łyżwiarstwo figurowe. Nawet jeśli pomysł jest szczytny to przybliża nas do momentu, kiedy przestaje się liczyć jakakolwiek taktyka. To jest tak jak z prawem – nawet jeśli chcemy chronić obywateli, to musimy się zastanowić, czy nie prowadzi to do kolejnej formy władzy absolutnej.

    0
  6. Nie da się ukryć że strasznie męczące jest oglądanie końcówki zaciętego meczu, kiedy przez 20 ogląda się rzuty wolne (do tego niecelne). Dobrze że chociaż te ostatnie 2 min jest spokój.
    Co do pomysłu Sterna to cały mecz to przesada, ale te 2 ostatnie minuty zamieniłbym na 5 i myślę że byłby spokój.

    0
  7. moim zdaniem idiotyzm, bo nie nazwę tego inaczej. Może w ogóle wycofać w takim razie rzuty wolne, a po faulach dawać piłkę piłkę z boku…

    Jak ktoś nie potrafi rzucać osobistych to niech się nauczy… proste, a wtedy nie będzie Hack-a-ktokolwiek. Czas Sterna dobiega końca.

    0
  8. jestem przeciwko pomysłowi Sterna, ale zastanawiam się, czy drużyna nie chciałaby faulować takiego Biedrinsa, Diopa czy Howarda cały mecz, od samego początku, posyłając go na linię po 25 razy w każdej kwarcie, to dopiero by był czad, Biedrins miałby po pierwszej kwarcie 11 punktów, 25 oddanych wolnych i żadnego rzutu z gry :D

    0
  9. Zostawić tak jak jest. Ludzie, którzy podchodzą do hack-a-dwight w sposób taki jak Stern powinni się leczyć. To świetna taktyka ponieważ po pierwsze Dwight trafia 45% rzutów wolnych (czyli 0,9 na posiadanie) a po drugie i chyba ważniejsze zatrzymujesz zegar, bo chyba o to chodzi w czawrtej kwarcie.

    0
  10. Głupota i jeszcze raz głupota.
    Naprawdę nie rozumiem dlaczego mamy zabronić drużynie wykorzystywania słabości przeciwnika ? A w tym przypadku to akurat rzuty wolne Howarda/Shaqua itp. To co później zabraniamy grać post up na słabszym zawodniku bo to wykorzystywanie swojej przewagi ?

    0
  11. Przede wszystkim tu są dwa punkty widzenia.
    Punkt czysto koszykarski – i tu czy Stern am racje, można dyskutować, moim zdaniem nie koniecznie.
    Punkt telewizyjny i kibicowski i tu chyba dla nikogo nie ulega wątpliwości, ze Stern ma 100% racji.
    Teraz pytanie, który punkt wygra. Obstawiam … w perspektywie 3-5 lat punkt 2.

    0
    • Dokładnie.

      Ja osobiście jestem w 100% przeciwko temu pomysłowi, ale z drugiej strony dociera do mnie, że może odrobinę zmieniło by to obraz gry. Jednak dla mnie już te dwie ostatnie minuty wystarczą.

      I niech mi nikt nie mówi, że “nauczcie się bronić” jest równoważne z “naucz się rzucać osobiste” …. taktyka na faule Pana Howarda i innych jemu podobnych to też element obrony (cała strategia meczowa), a to, że ktoś nie umie rzucać osobistych to już tylko jego ułomność we własnym zawodzie.

      0